czwartek, 6 września 2012

To, co się dla mnie liczy, to pisanie


"Philip K. Dick [...] mieszka teraz w San Rafael i eksperymentuje z halucynogenami i wąchaniem. [...] Żonaty, ma dwie córki i młodą, piękną, nerwową żonę, Nancy, która boi się telefonu. [...] Spędza większość czasu na słuchaniu Scarlattiego, potem Jefferson Airplane, a potem Gotterdammerung, usiłując je jakoś do siebie dopasować. Ma wiele fobii i rzadko wychodzi z domu, ale lubi, kiedy ludzie odwiedzają jego mały, przytulny dom nad wodą. Jest winien wierzycielom fortunę, której nie posiada. Ostrzeżenie: nie pożyczajcie mu żadnych pieniędzy. Na dodatek okradnie was z prochów".

Dick "Materiał biograficzny" napisany w początku roku 1968, zapewne na życzenie wydawcy.

"To, co się dla mnie liczy, to pisanie, akt produkowania powieści, bo kiedy to robię, znajduję się w świecie, o którym piszę. Jest on dla mnie w danym momencie całkowicie i kompletnie realny. Potem, kiedy kończę, muszę przestać, wycofać się z tego świata na zawsze - to mnie dobija. [...] Obiecuję sobie, że nigdy już nie napiszę powieści. Nigdy już nie wymyślę ludzi, od których będę się potem musiał odciąć. Tak sobie mówię... i po cichu, ostrożnie, zaczynam następną książkę".

Dick Notes Made Late at Night by a Weary SF Writer (1968) [Notatki spisane późno w nocy przez znękanego pisarza SF].

"Ale, hm, pisanie nie miało sensu. Kiedy się zastanowić, jak się pisze - trzeba to robić na osobności, samemu, a jedna godzina w samotności oznaczałaby mój koniec, po tym jak Nancy odeszła z moją małą córeczką, byłoby to zbyt ryzykowne. Musiałem być wśród ludzi. Zapełniłem dom ludźmi. Każdy był mile widziany. Bo dźwięk ich głosów, szum ich krzątaniny, ruch w hallu - wszystko to trzymało mnie przy życiu. Dosłownie nie bylem w stanie się zabić, bo za dużo się wokół mnie działo".

Dick w wywiadzie z roku 1974 (w "Only Apparently Real")

[Z]: Lawrence Sutin "Philip K. Dick. Boże inwazje", przełożył Lech Jęczmyk, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 1999, s.456.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz