piątek, 7 września 2012

Nymburk

Nymburk

"Mówiłem tu o paru sytuacjach. Zacząłem od zachwytu – już nawet Platon mówi, że początkiem filozofii jest zachwyt, że kto się potrafi zachwycić, ten zaczyna... no po prostu chodzi o pewien podziw dla tego, co jest niby nieistotne – znaczy się, mówiłem o zachwycie dla widzialnego świata, w który wprowadza proza i poezja, no a mnie do niego wprowadziło coś, w czym tkwiłem po uszy, coś danego jakby a priori... Po prostu lubiłem patrzeć, ja się wręcz gapiłem na wszystko, co otaczało ten browar, i na Nymburk, miasteczko, gdzie zatrzymał się czas, a które, gdybyście tam państwo przyjechali, na pewno byście sobie pomyśleli: Chryste, co ten Hrabal w nim widzi? Kiedyś było śliczne, ale teraz wygląda tak, jakby wczoraj wyszli z niego Niemcy, a za nimi Rosjanie. Dziś jest w żałosnym stanie, ale kiedy zamknę oczy, widzę, jak wszystko w nim żyje; może nie dacie wiary, że w tym mieście były dwa kina, trzydzieści dwie knajpy, z tego dwadzieścia osiem z panienkami, a ponadto działało pięć teatrów, które cały czas miały co grać. Ja zaczynałem w tym mieście i, jak już mówiłem, to był mój świat. Od rana, już od świtu zachwycałem się jego murami i tymi fazami, jakie można widzieć na impresjonistycznych obrazach, kiedy wszystko, cała okolica z każdą chwilą wygląda inaczej, zmienia się. Każdy to może przeżyć. Jak człowiek jest w pracy i ma tam okno, może spoglądać przez okno, albo się na chwilkę stamtąd urwać, albo, jak będzie piękne popołudnie, wywiesić tabliczkę „przyjęcie towaru" i niech sobie inni wariują, a my idziemy obejrzeć sobie rzekę albo rozkwieconą łąkę. Więc jak ktoś jest w stanie tak zrobić, no, wtedy to jest to...".


przełożył Jan Stachowski

Bohumil Hrabal Spotkanie autorskie w restauracji "Leśna" [z]: tegoż "Piękna rupieciarnia", przełożyli Aleksander Kaczorowski i Jan Stachowski.

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jako Pierwszy Bibliotekarz Rzeczypospolitej robie co mogie, ale co ja mogie...:)

      Usuń
  2. nigdy dotąd nie czytałam wywiadu z Hrabalem. wydawało mi się, choć teraz sama nie wiem dlaczego, że ta jego prostota jest czymś wyrozumowanym, że to tylko jego literacki wizerunek, bo w rzeczywistości jest - musi być! - intelektualistą, żyjącym w świecie własnych zawiłych teorii. a tymczasem on jest po prostu sobą! nie ma w tym żadnej pozy, żadnej próby dodania sobie powagi. umiejętność i odwaga bycia sobą to rzadki dar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś, gdy zobaczyłem reportaż o Hrabalu, jego ostatnich latach, byłem zaskoczony, że pisarz może być tego typu człowiekiem. Zaczął pisać bardzo późno, bo mając 48 lat. Nie będąc intelektualistą, był bardzo mądrym człowiekiem, wiedział pewne rzeczy, o których intelektualiści nie będą mieli nigdy pojęcia. Po prostu żył, słuchał opowieści innych ludzi i obserwował. Jego sposób pisania był tak odmienny od sposobu np. Milana Kundery, który wszystko planował, obmyslał, Hrbala siadał do maszyny i spisywał swoje myśli, tak jak by coś komuś opowiadał w piwiarni pod "Złotym tygrysem" (taka zdaje się była nazwa jego ulubionej knajpy) przynajmniej w przypadku dwóch ulubionych przeze mnie książek: "Obsługiwałem angielskiego króla" oraz "Zbyt głośna samotność".

      Usuń
  3. a ja, abstrahując od Hrabala, zapraszam do mnie na książkowe candy :) http://wiecej-slonca.blogspot.com/2012/09/rocznicowe-ksiazkowe-candy.html

    OdpowiedzUsuń