"Teraz, kiedy mogę patrzeć na siebie
niecodziennym spojrzeniem z góry, kiedy tak naprawdę moim życiem są
moje książki, gdy patrzę na to wszystko, co dotychczas napisałem,
dochodzę do wniosku, że moje pisanie przypomina sinusoidę, spiralę,
którą tworzą książki składające się wyłącznie z poetyckich obrazów i
metafor, jak i książki złożone jedynie z gołych zdań... są tam książki,
których do dziś się boję, i są książki, przy których się uśmiecham...
książki, które są literaturą piękną, i książki, które są reportażami,
gazetami... są tam książki, w których jest mój los, i są książki, które
można czytać dla rozrywki... Dziś wiem, że ta moja sinusoida w
rzeczywistości jest także sinusoidą mojego narodu, że jestem medium
społeczeństwa i środowiska, w którym żyję... A ponieważ od dzieciństwa żyję w Europie Środkowej, ponieważ mieszkam w samym sercu Europy,
dopiero teraz jest dla mnie jasne, że zarówno na mnie, jak i na tym moim
pisaniu odcisnęły piętno wydarzenia polityczne, a chociaż czasem ich
nie akceptuję, muszę w końcu się z nimi pogodzić, ponieważ są...
Tak
więc chociaż nie wybierałem sobie polityki tego kraju, mimo to biorę w
niej udział, jestem lojalnym obywatelem kraju, w którym od pokoleń
biedzimy się nad tym, jak to było z tymi ósemkami. Jak to właściwie
było w ubiegłym stuleciu z rokiem czterdziestym ósmym? A jak to
właściwie było w roku tysiąc dziewięćset osiemnastym? A jak w roku
trzydziestym ósmym? A jak w roku czterdziestym ósmym, a wreszcie jak to
właściwie było w tym roku sześćdziesiątym ósmym? Co to były za
sinusoidy, po których sunie nie tylko ten kraj, ale i kraje sąsiednie...
a więc i ja? Ten mój wieczny upadek i podnoszenie się, ten przypływ i
odpływ, ta wielka sinusoida, która ciągnie się przez ten kraj od niemal
tysiąca lat? Przypominam sobie, że jako student prawa uczyłem się, że o
rozwoju wydarzeń politycznych nie tylko w moim kraju, ale w całej
Europie Środkowej, decydowali zawsze ci silniejsi sąsiedzi, którzy
zapewne mieli bardziej postępowe ideologie, które następnie wyznaczały
sens, a więc i kierunek historii... Jednakże teraz, kiedy mogę patrzeć
na siebie niecodziennym spojrzeniem z góry, kiedy starość pozwala mi na
ten luksus, żebym jednocześnie był sfinksem i tym, w kogo wlepia on swój
badawczy wzrok, dochodzę do wniosku, że mój los, a zapewne także los
wszystkich innych, przypomina kartę tarota w Arkanach Wielkich, Wieżę
rażoną piorunem... jak wtedy, gdy z jasnego nieba spadnie grom i porazi
człowieka tak, że musi zacząć żyć na nowo... jak bóg Sziwa, który
dokonuje zagłady starego, by mogło narodzić się nowe życie... Tak więc
chociaż odczuwam dumę z tego powodu, że jestem Wieżą rażoną gromem z
jasnego nieba, mimo to nadal przemierzam ten kraj, ale nad ciemieniem,
na mojej głowie wciąż unosi się ta nasza zagadkowa ósemka, tylko że tym
razem pozioma, jak znak i tajemny symbol matematycznej nieskończoności,
leżąca ósemka, boski krąg, który przegląda się w sobie samym, krąg
postawiony przed lustrem, ósemka, w której jeden krąg przechodzi w
drugi, sinusoida, która została przecięta w pół drogi i złożyła się jak
secesyjne damskie lorgnon... Tak więc ja, który dziś jestem w sytuacji, w
której mogę spoglądać na siebie niecodziennym spojrzeniem sfinksa, ja,
który zostałem kiedyś doktorem obojga praw na uniwersytecie Karola,
dochodzę do wniosku, a zatem wiem na pewno, że jedna, trwająca niemal
tysiąc lat epoka skończyła się i zaczęła się epoka całkiem nowa, widzę
po sobie samym, a niekiedy widzę to także po tych wszystkich, z którymi
dzielę los, że ta długa, mierzona na stulecia deska pękła, a ja jestem
poraniony tymi drzazgami, lecz nie przeklinam losu, ponieważ wiem, że
tak musiało być, ponieważ sytuacja polityczna w Europie Środkowej, a
zatem i w Pradze, i w całym moim kraju dojrzała za sprawą tych
historycznych ósemek do tego, że deska musiała pęknąć... ja zaś miałem
to szczęście, że to widziałem, że widziałem to już jako student historii
politycznej świata i Europy Środkowej, a zatem jestem świadkiem,
dożyłem tego, że mogę opisać to uczucie, kiedy jestem co prawda
poraniony drzazgami złamanej epoki, ale jednocześnie jestem zaszczycony, że mogę dać o tym świadectwo, że mogę pisać rękopis o końcu jednej
epoki i początku nowej, że mimo wszystko jestem tym, którym jestem,
starszym panem, który spaceruje w kapelusiku, nad którym unosi się
leżąca ósemka, szyfr i znak nieskończoności, zabawna, wesoła ósemka,
szyfr, w którym wyraża się wieczny duch i świat materii, świat realny i
świat snu, rezolutna ósemka, zawiązany na kokardkę początek i koniec
świata, wypaczona sinusoida przypływu i odpływu, form skostniałych i
takich, w które tchnięto życie... unosząca się nad moją głową leżąca
ósemka, która daje mi pewność, że nawet gwiaździste niebo kiedyś
zgaśnie, żeby wszystko zaczęło się na nowo...".
Przełożył Aleksander Kaczorowski
Fragment
pochodzi z Bohumil Hrabal "Odnaleziona ósemka" [z]: tegoż "Piękna
rupieciarnia", tłumaczenie Aleksander Kaczorowski i Jan Stachowski.
Czyżby więc aż tak bardzo się bał nadejścia '98?
OdpowiedzUsuń