czwartek, 27 września 2012

Cudowne miejsce

"Tuż obok, na Montague Street, mieściła się wspaniała biblioteka, dość posępne miejsce, ale za to wypełnione skarbami. Kiedy Mona była w teatrze, ja czytałem. Czytałem wszystko, na co tylko przyszła mi ochota, i to z podwójną uwagą. Często nie dawało się czytać – to miejsce było po prostu zbyt cudowne. Wciąż widzę, jak zamykam książkę, podnoszę się wolno z krzesła i chodzę w pogodnej zadumie od sali do sali, przepełniony zadowoleniem. Naprawdę niczego nie chciałem, prócz ciągłego, niezakłóconego powielania tego samego". [s. 11]
-
"W bibliotece na Montague Street znali mnie doskonale, jako że sprawiałem im wiele kłopotów, prosząc o książki, których nie mieli, domagając się, żeby sprowadzili mi z innych bibliotek rzadkie lub drogie egzemplarze, narzekając na ubóstwo ich zbioru, niefachowość usług i generalnie dając im w kość. Na domiar złego, zawsze płaciłem wysokie kary za przetrzymywanie lub gubienie książek (które przeznaczałem na własne półki), czy za brakujące strony. Co pewien czas otrzymywałem publiczną naganę, jakbym wciąż był uczniakiem, za podkreślanie fragmentów czerwonym atramentem lub pisanie na marginesach" [s. 15]

Henry Miller, Różoukrzyżowanie. Plexus, przeł. Ewa Kulik-Bielińska, wyd. Noir sur Blanc, Warszawa 2003.

Źródło: Poczytalnia/kultura czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz