Julian Tuwim z żoną Stefanią i córką Ewą w 1947 |
ZAKOCHANY BIBLIOFIL
Ballada Tragiczna
Na co mam przysiąc, Piękna, że z żądzy umieram?
Że mi się na Twój widok serce w pieśń rozdzwania?
Na komplety Kolberga, “Wisły”, Estreichera!
Na dziadowskich kantyczek groszowe wydania!
Na “Bandytę z miłości” (a miałem go, drania!)
Na “Kwiaty” Rozbickiego – z ryciną! Rzecz drobna,
Ale nie do zdobycia – jak ty do kochania…
- Przysięgam na te książki, na każdą z osobna!
Jakże cię mam przekonać, że mi sen odbiera
Wspomnienie o twych oczach i świat mi przesłania?
Klnę się na Syreniusza, Siennika, Kirchera
(“Mundus Subterraneus”), na “Podróże Frania”,
Na obscoenum sprzed wieku “Hrabina Melania”,
Na panegiryk “Muza weselnie- żałobna
W dźwięczno-wdzięcznych melodiach tkliwego gruchania”-
-Przysięgam na te książki, na każdą z osobna!
Ginę, Pani! Jak pragnę zdobyć Guliwera
W edycji M.Glucksberga! Przysięgam na “Zdania
I uwagi moralne Starego Fryzjera”,
Na “Młot na czarownice”, na traktat “De mania
Scribendi in latrinis”… Ginę z miłowania…
Zapomnieć? Nie! Zapomnieć Ciebie nie podobna!
A że kocham – przysięgam Ci w chwili rozstania
Na wszystkie książki razem i każdą z osobna.
Przesłanie
Pani! Żegnam raz jeszcze i pięknie się kłaniam…
Gdy nie chcesz bibliofila – niech Cię jakiś snob ma…
Jedno wiedz: dziesięć takich oddam bez wahania
Za każdą z owych książek, za każdą z osobna.
Julian Tuwim
Julian Tuwim "Cicer cum caule czyli groch z kapustą", Iskry, Warszawa 2009, s.224-225.
Pewnie zostanę okrzyknięty heretykiem, ale jakoś nie mam wielkiej atencji do książek jako przedmiotów. Co prawda podobają mi się niektóre wydania i łaknę, ale nie określiłbym tej chęci mianem jednostki chorobowej, a tak się chyba rzecz ma w przypadku Tuwima i jemu podobnych :)
OdpowiedzUsuńTeż mógłbym siebie określić mianem bibliofila, ale do Tuwima tak dużo mi brakuje, że szkoda o tym nawet wspominać:) Jednak wydaje mi się, że w przypadku Tuwima nie mamy samego podziwu dla książek jako przedmiotów, bez nich nie było by tak wspaniałego poety, o takiej erudycji, bawiącego się słowami, skojarzeniami:)
UsuńTyle, że ja właśnie bibliofilem mianować bym się nie śmiał, bo mnie za jedno plik w czytniku, czy papier na półce (z pewnymi wyjątkami, o których już wyżej). Przyznasz jednak, że bibliofilstwo opiera się na uwielbieniu książki jako przedmiotu, bo co to w końcu za różnica, pierwsze wydanie czy dwunaste. Przeca w pierwszym paryskim wydaniu "Pana Tadeusza" i we współczesnej wersji treść ta sama (nie licząc oczywiście dodatku w postaci bryku, w tej drugiej) :)
UsuńJakoś staromodny jestem i do papieru mam pociąg, nawiasem mówiąc bardzo dobre hasło: "Lubię papier!". Ale rzeczywiście nie bardzo kumam, czaję bazę i chwytam tę różnicę, i nie podnieca mnie pierwsze czy sto pierwsze wydanie. Mam jedynie sentyment do niektórych rzadkich, specyficznych lub wiążących się z jakimś okresem czy też wydarzeniem w moim życiu, książek.
UsuńSęk w tym, czy to już bibliofilstwo, czy jeszcze zwykły sentymentalizm :P
UsuńW moim przypadku to czysty sentymentalizm. Na rozwinięcie skrzydeł bibliofilskich brakuje mi środków. Ale czuję, że gdyby się znalazły, mogło by to się źle skończyć dla rodziny, małżeństwa i mojej skromnej osoby, wpadłbym w nałóg bibliofilstwa jak nic :)
Usuń:))
OdpowiedzUsuńot, bestyja! tak kobietę spostponować :))
Kocham cię jak moje książki, to dopiero wyznanie miłosne:) A swoją drogą skądeś mi są znajome takie problemy?:)
Usuń