poniedziałek, 27 lutego 2012

Groch z kapustą (1)

Julian Tuwim
Koniugacja

Pewien cudzoziemiec skarżył się na trudny język polski. Jako dowód przytaczał koniugację czasownika "jeść":

ja jem - od "jajo"
ty jesz - od "tyć"
on je - przecież JE to czwarty przypadek liczby mnogiej od ONA, więc KOGO on i CO?
my jemy - od "myć"
wy jecie - od "wyć"
oni jedzą - od "jechać" (my jedziemy, wy jedziecie, oni jedzą)

Po polsku

Antoni Lange dowiódł kiedyś, że można napisać najczystszą polszczyzną -  i zostać nie zrozumianym. Oto jego sławny dowód, cytowany w Myśli Niepodległej Andrzeja Niemojewskiego w r. 1906:

 PRZEKWINTY

Śród kieretni kszcie wangroda!
Pod jabrzędów charaziną
Stoi gryfna brzana mloda - 
Z ócz jej śluzy plosem ryną.
Ni feteciem ani kwieciem
Ani jaklą - ochajona - 
Po zamorach - stoi w gzorach - 
Ostorniała i zaćmiona.
W duk chachali sie - w pociemno - 
Marykuje, kniazi, blada - 
Ostawiła chyz i dziada...
Ach - do korząt jej czeremno!
Drujkie było naściwienie - 
Nawidziadło - omamienie - 
Wrodne było nizaczmienie!
Ozgowało się, pieścilo,
Całowało się, haiło:
Łopie zeszły gmy na grapy,
A zagłoby i utrapy!
Ej, chaśniku roztomiły,
Coś za zazór mię wyzwolił - 
Zdobramiru jak nie piły - 
Szczezłeś!...Bóg mi nie podolił!
Idą śryże, chaje, gmy - 
Gdzie twa jata, rządź, gdzie ty?

Nie rymowany przekład z polskiego na polski brzmi:

WYMYŚLNE SŁOWA

Śród zarośli kwitnie śliwa. Pod gałęziami sokor stoi piękna dziewczyna młoda, z oczu jej łzy jeziorkiem płyną, nie wstążką ani kwieciem, ani stanikiem przystrojona, po odurzeniu stoi w łachmanach, zdrętwiała i znużona. Kryje się w próżny pień, w ciemność, narzeka, jęczy żałośnie, błąka się; opuściła dom ojcowski, ach do cna jej smutno! Słodkie były nawiedziny, ułuda, omamienie, okropne było opuszczenie, płonęło się, pieściło, całowało się, rozkoszowało. Prędko zeszły mgły na parowy leśne, a kłopoty i strapienia. Ej, miły kochanku, coś mnie wybrał całkowicie, niespodzianie, jak obcy, zniknąłeś! Bóg mi nie poszczęścił. Idą śniegi, burze, mgły, gdzie twa chata, mów, gdzie ty?

 Wieżyczka Babel

Od nazwiska wynalazcy J.L. Macadama utworzyli Anglicy czasownik to macadamize, tj. pokrywać szosy specjalnym żwirem i ubijać go w trwałą powłokę. Na słowo to w postaci re-macadamizing zwrócono uwagę z powodu niezwykłego jego składu:

re - jest łacińskie
mac - gaelickie
adam - hebrajskie
iz - greckie
ing - angielskie




Julian Tuwim "Cicer cum caule czyli groch z kapustą", Iskry, 2009, s.647.


niedziela, 26 lutego 2012

"C.S.Lewis. Od Narnii do Ewangelii" - Paolo Gulisano



Po książce "O modlitwie. Listy do Malkolma"  jest to w niedługim czasie już drugie moje spotkanie z twórczością C.S. Lewisa. Tym razem zainteresowała mnie jego biografia "C.S. Lewis. Od Narnii do Ewangelii" napisana przez Paolo Gulisano. C.S. Lewis był fascynującą postacią, a jego życie w nierozerwalny sposób wiąże się z dziełami, które nam pozostawił. Poznając historię życia pisarza lepiej rozumiemy prezentowane przez niego w wielu utworach poglądy i możemy spojrzeć na rzeczywistość jego oczami.

poniedziałek, 20 lutego 2012

"Lolita": ofiara czy femme fatale?

Kim jest powieściowa dziewczynka o imieniu Lolita? Pierwsze skojarzenie - nimfetka. To właśnie Nabokov w swojej powieści wymyślił ten termin, który tak szybko przyjął się na całym świecie, głownie dla określenia przedwcześnie dojrzałej seksualnie dziewczynki. Chociaż zjawisko istniało od wieków bez precyzyjnej i osobnej nazwy. Nimfa to w Grecji starożytnej żeński duch przyrody w postaci pięknej dziewczyny. Ale grecka forma tego wyrazu znaczyła przede wszystkim: oblubienica. W pojęciu nimfetki kryje się też nimfomania: nadmiar popędu płciowego u kobiet. Swoje urzeczenie nimfetkami i zwłaszcza Lolitą narrator wielokrotnie określa jako urok, działanie czaru, magii czy zaklęcia. Lolita zaliczana bywa do wróżek i przedstawiana jako ich księżniczka. Swoją powieść Nabokov określał jako fairy tale baśń, dosłownie opowieść o wróżkach. Nie brakuje w niej też motywu wyzwalania się od czaru. Mamy też nawiązanie do ballady Johna Keatsa La belle Dame sans merci (Piękna dama nie znająca litości), którą Nabokov przełożył na rosyjski, czyli baśń o śmiertelniku zgubionym przez miłość do femme fatale ze świata istot nadprzyrodzonych. Co chwila zresztą w powieści pojawiają się faun, elf czy inne postacie i sytuacje z baśni, stopniowo układające się w zawiłą a zarazem precyzyjną strukturę archetypu. Z innej jeszcze strony nymph to poczwarka, czyli termin z entomologii. Możemy zatem potraktować całą powieść jako dzieje przeobrażenia larwy w motyla, patologicznej żądzy w beznadziejną miłość i dziecka poprzez stadium nimfetki w kobietę. W powieści fenomen nimfięctwa scharakteryzowany zostaje przez Humberta Humberta następująco:

"Między dziewiątym a czternastym rokiem życia zdarzają się dzieweczki, które pewnym urzeczonym wędrowcom, dwakroć lub wielokroć starszym niż one, zdradzają swą prawdziwą naturę, nie ludzką lecz nimfią (czyli demoniczną); tym to stworzeniom wybranym proponuję nadać miano "nimfetek" (...) Czy w tym przedziale wiekowym wszystkie dziewczynki są nimfetkami? Rozumie się, że nie. (...) Uroda też nie jest żadnym kryterium; wulgarność, a przynajmniej to, co dana społeczność określa tym słowem, niekoniecznie odbiera im pewne tajemnicze cechy, nieziemską grację, zwiewny, wykrętny, rozdzierający, podstępny wdzięk, który wyróżnia nimfetkę spośród rówieśnic (...). Tylko artysta i szaleniec (...) natychmiast dostrzeże pewne nienazwane znamiona – cokolwiek koci zarys kości policzkowej, smukłość członków pokrytych puszkiem (...) – i wyśledzi wśród zdrowych dziatek zabójczą demonisię(...)."[s.18-20][1]

U Nabokova nazwiska mają zawsze jakiś głęboko ukryty sens. Dolores Haze (Lolita, Lo, Lola, Dolly), później pani Richardowa F. Schiller – jej imię łączy się z imieniem mezopotamskiego demona Lilith oraz z łacińskim słowem dolor oznaczającym smutek, boleść, a jej nazwisko, Haze, odnosi się do angielskiego słowa "mgiełka" i często występuje w powieści w sformułowaniach związanych ze światłem, np. haze of stars – poświata gwiazd. Lolita została poczęta w czasie miesiąca miodowego jej rodziców, Harolda i Charlotty, w Meksyku. Urodziła się 1 stycznia 1935 roku w Pisky na środkowym Zachodzie. Później jej rodzina przeprowadziła się do Ramsdale. Kiedy miała dwanaście lat jej matka umarła, a Dolores stała się kochanką swojego ojczyma. Pieniądze, które wymuszała od niego w zamian za usługi seksualne, przeznaczyła na swoją ucieczkę z Quiltym, w którym była zakochana. Po tym, jak została przez niego porzucona, wyszła za Richarda Schillera. Umarła rodząc martwą dziewczynkę w Wigilię 1952 roku. Miała wtedy siedemnaście lat. Była szczupła, miała kasztanowe włosy, szare oczy i brązowe znamię na boku, jako mężatka nosiła okulary. Interesowała się kulturą popularną, komiksem, aktorstwem i teatrem. Była także utalentowaną tenisistką. Zwróćcie uwagę, że jej imię jest klamrą spinającą całą powieść – rozpoczyna ją i kończy.

Vladimir Nabokov
Plotka doszukuje się w Lolicie prywatnych doświadczeń i skłonności autora. Przypomina się zwłaszcza opisany we wspomnieniach epizod jego dziecięcej miłości. Nabokov temu zaprzeczał. Osobistego związku trudno jednak nie dostrzec i nie można go lekceważyć. Dziewczynka zawsze jest małą kobietą i granice wiekowe jej atrakcyjności zawsze są dwuznaczne, mgliste, umowne, aż do momentu, w którym często zmienna konwencja obyczajowa akceptuje to jako dolną granicę dozwolonego pociągu do młodziutkich dziewcząt. Wydaje się więc, że deklaracja Nabokova to alibi, uznał je za konieczne w świecie pruderii donosów i podglądactwa. Początkowo chciał nawet wydać Lolitę anonimowo. W tekście umieścił, być może z tego powodu, anagram swego imienia i nazwiska Vivian Darkbloom. Z drugiej jednak strony Humbert posiada zbieżności ze swym autorem, ale jeszcze więcej rozbieżności. Mamy wiele znaków podkreślających fikcję powieściową, szczególnie poprzez zaznaczenie obecności autora w tekście. Nabokov jest obecny w utworze poprzez wspomnianą już wyżej postać Vivian Darkbloom , a także jako Młody Poeta, ze sztuki Quilty'ego, który upiera się, że cała akcja jest dziełem jego wyobraźni. W fikcyjnej przedmowie Nabokov ujawnia się natomiast poprzez sformułowanie jakże jednak jego rozśpiewane skrzypce potrafią wyczarować tkliwość i współczucie dla Lolity – metafora skrzypiec jako twórczości literackiej pojawiła się także w posłowiu Nabokova do Zaproszenia na egzekucję i w autobiograficznym utworze Pamięci przemów!. Również fakt, że prowadzony przez Humberta dziennik został wyprodukowany przez firmę Blanco & Co z miasta Blancton, ujawnia fikcję powieści – dwukrotne nawiązanie do angielskiego słowa blank (puste miejsce, niezapisany) wskazuje, że wszystko co bohater zapisuje jest puste i nieprawdziwe.
[1] Vladimir Vladimirovič Nabokov, Michał Kłobukowski: Lolita. Warszawa: Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, 2007, 

Przy pisaniu korzystałem z następujących źródeł:

1. Robert Stiller "Lolita" jako gra i paradoks. W: Vladimir Vladimirovicz Nabokov: Lolita : powieść. Warszawa: Państ. Instytut Wydawniczy, 1991, 
2. Vladimir Nabokov "O książce zatytułowanej 'Lolita'". W: Vladimir Vladimirovicz Nabokov: Lolita : powieść. Warszawa: Państ. Instytut Wydawniczy, 1991,
3. Wikipedia.pl, strona poświęcona Lolicie

sobota, 18 lutego 2012

"Lolita": motyw sobowtóra, czyli Humbert Humbert

Kim jest Humbert Humbert? Skąd wziął się taki dziwaczny pseudonim głównego bohatera Lolity pod, którym się ukrywa? Jego prawdziwe imię i nazwisko nie pada w powieści. Humbert Humbert łączy się z francuskim ombre (cień) i hiszpańskim hombre (człowiek, mężczyzna). Niezliczone przekształcenia czynią je umownym, rozpływającym się. Nawiązuje też do głównej postaci Finnegans Wake – Humphreya Chimpdena (przekręcanego często w utworze Joyce'a na St. Hubert, Humpty Dumpty, Humber). W reduplikacji Humbert Humbert wyraża się charakterystyczna dla Nabokova dwoistość i dwojakość, symetria. Dwoistość wskazuje na obecność sobowtóra.

piątek, 17 lutego 2012

Mądrość i dowcip Jane Austen

KOBIETY I MĘŻCZYŹNI

Podział pracy:
"Jeśli tylko dzieje się coś nieprzyjemnego, mężczyzna zawsze się od tego wykręci..."(Perswazje)

O heroizmie romantycznym:
"Odszedł w ulewnym deszczu, co rzecz jasna, dodało mu tylko uroku"(Rozważna i romantyczna"

Nie można zadowolić kobiety:
Jakie z nas dziwne istoty! Kiedy, jak sama mówisz, zyskałaś pewność co do jego jego uczuć, stałaś się obojętna"(List do bratanicy, Fanny Knight, 18 listopada 1814)


środa, 15 lutego 2012

"Lolita", czyli jak powstawało arcydzieło


Historia powstawania Lolity jest równie długa i interesująca jak i jej przyjęcie oraz problemy z opublikowaniem. W posłowiu do wydania Lolity z 1956, a więc rok po jej pierwszym wydaniu, Nabokov oznajmił, że jej "pierwsze poruszenie w sobie" poczuł gdzieś na przełomie 1939 i 1940 roku w Paryżu. Napisał wtedy 30-stronicowe opowiadanie na podobnych motywach, ale potem je zniszczył. Jest to jedna z kolejnych mistyfikacji Nabokova. Zamysł fabuły Lolity bowiem pojawia się już w jego rosyjskiej powieści Dar, opublikowanej na przełomie 1937/1938 roku. Jedna z postaci, Borys Iwanowicz Szczegolew, streszcza fabułę utworu, który chciałby napisać:

wtorek, 14 lutego 2012

Czy małe rybki są szczęśliwe?

Czy małe rybki są szczęśliwe? Jaką rolę odgrywa sztuka w wyprawach polarnych? Czy odkurzacz może mieć jakiś wpływ na wykonanie sonaty fortepianowej? Jakie były ostatnie słowa w życiu wielkich ludzi? Tego wszystkiego i dużo więcej możecie się dowiedzieć czytając tę wyjątkową książkę.  

Szczęście małych rybek. Listy z Antypodów. O literaturze i nie tylko Simona Leysa to zbiór felietonów, które autor publikował w latach 2005-2006 w Magazine litteraire oraz na łamach innych czasopism. Simon Leys to pseudonim literacki Pierre Ryckmansa, belgijskiego sinologa, pisarza i krytyka literackiego, który studiował prawo na Katolickim Uniwersytecie w Leuven, a następnie język, literaturę i sztukę chińską na Tajwanie. Od 1970 roku mieszka i pracuje w Australii.

Felietony Simona Leysa przeczytałem z dużą przyjemnością. Każdy z nich to mały literacki klejnocik, mądry i  zarazem zabawny, często zakończony inteligentną i zaskakującą puentą. Styl pisarski Leysa jest błyskotliwy, pobudzający do myślenia, chwilami poetycki i pełen ciepła. W Szczęściu małych rybek mamy sporo spostrzeżeń, zarówno dotyczących literatury, jak i natury filozoficznej. Do tego każdy z felietonów poprzetykany jest gęsto licznymi anegdotami i cytatami znanych postaci ze świata kultury, przeważnie pisarzy. Pojawiają się takie nazwiska jak Conrad, Swift, Flaubert, Goethe, Wagner, Sartre, Orson Welles a nawet Hugh Grant.

Autor, który przyznaje, że jest zbieraczem dziwnych wiadomości, wychodzi od cytatu lub anegdoty, obudowuje je w znaczenia i wzajemne powiązania, porównuje i zestawia ze sobą, dodając do nich swoje przemyślenia. Pisarze i sławni ludzie są dla niego tylko punktem wyjścia, aby poprzez ich życie i problemy, pokazać przeciętnego człowieka, everymana, każdego z nas. Z felietonów Leysa możemy dowiedzieć się co Schopenhauer sądzi o sztuce nieczytania, dlaczego Hugh Grant nie chodzi do psychoterapeuty oraz czy Joseph Conrad cierpiał na chorobę morską. Czytelnik znajdzie tu również refleksje na temat lenistwa, bezczynności, dobrego smaku, niemocy twórczej, palenia papierosów. Szczególnie chciałbym tutaj polecić felieton, a w rzeczywistości esej, O kłamstwach, które mówią prawdę oraz ostatni bardzo ciepły oraz przynoszący otuchę i nadzieję Memento mori. Rozmyślania wielkopostne.

Ta niewielka objętościowo książka to pochwała literatury i czytania, która daje każdemu czytelnikowi niesamowitą radość. Nie należy jej jednak czytać szybko, w jeden wieczór. Warto dawkować ją sobie po kawałeczku, jeden felieton dziennie, aby dać sobie czas na refleksję, a potem powrócić do lektury. Ja osobiście będę do niej wracał wiele razy.

A na zakończenie krótki fragment z rozdziału zatytułowanego "Trzy po trzy":

Wrażliwi.

"Tytoń jest dla człowieka jedną z najgroźniejszych trucizn". To cnotliwe ostrzeżenie stało się dość banalne, powiesz, drogi czytelniku. Mniej banalna -  i to powinno nas zastanowić - jest osoba tego, który to wygłosił: Adolf Hitler. Podobnie Adolf Eichmann oczekując na egzekucję wypożyczył z więziennej biblioteki egzemplarz "Lolity". Po przeczytaniu kilku stron (podaje jeden z biografów Nabokova) odrzucił książkę: 'To obrzydliwe!' " [s.33]

Schopenhauer.

"Na temat zdrowego sposobu obcowania z książkami Schopenhauer poczynił uwagi, które pozostają niepokojąco trafne: "Sztuka nie czytania jest bardzo istotna. Polega ona na tym, by nie interesować się wszystkim, co w danej chwili przyciąga uwagę szerokiej publiczności. Kiedy o jakimś dziele wszyscy mówią, proszę pamiętać, że nigdy nie zbraknie czytelników temu, kto pisze dla durniów. Pierwszy warunek czytania dobrych książek to nie tracić czasu na czytanie kiepskich, bo życie jest krótkie. A potem wypuszcza ostatnią stzrałę, która pięknie załatwia sparawę tego "listu z antypodów", który masz, czytelniku przed sobą: 'Tylko ten, kto wysnuwa swoje pisanie bezpośrednio z własnego mózgu, zasługuje, by go czytano'." [s.35-36]

"Szczęście małych rybek. Listy z Antypodów. O literaturze i nie tylko" (Le boheur des petits poissons) Simon Leys, przełożył  Wiktor Dłuski, Wydawnictwo Drzewo Babel, 2011, str. 149.


sobota, 11 lutego 2012

Prawa czytelnika

Na blogu Wspólna Biblioteczka u Julki i Jacka znalazłem 10 praw czytelnika, o których istnieniu nie wiedziałem. Mam nadzieję, że nie obrażą się jeżeli o tym napiszę? Wymyślił je Daniel Pennac i opisał w swojej książce Comme un roman wydanej w 1992 roku we Francji. O angielskim wydaniu książki The Rights of the Reader można przeczytać na blogu Nathalie Foy. Książka została także wydana w Polsce przez wydawnictwo Muza pod tytułem "Jak powieść". Oczywiście popieram je i podpisuję się pod nimi. Co o nich sądzicie, czy zgadzacie się z nimi? A może chcielibyście dopisać jeszcze jakieś prawo?

Prawa czytelnika:

01. Prawo do nieczytania.
02. Prawo do opuszczania stron.
03. Prawo do nie kończenia książki.
04. Prawo do czytania byle czego.
05. Prawo do czytania byle gdzie.
06. Prawo do czytania raz tego, raz owego.
07. Prawo do ponownego przeczytania.
08. Prawo do czytania na głos.
09. Prawo do nie mówienia o lekturze.
10. Prawo do zatopienia się w lekturze.


Trzy po trzy (1)

Simon Leys

Wrażliwi.

"Tytoń jest dla człowieka jedną z najgroźniejszych trucizn". To cnotliwe ostrzeżenie stało się dość banalne, powiesz, drogi czytelniku. Mniej banalna -  i to powinno nas zastanowić - jest osoba tego, który to wygłosił: Adolf Hitler. Podobnie Adolf Eichmann oczekując na egzekucję wypożyczył z więziennej biblioteki egzemplarz "Lolity". Po przeczytaniu kilku stron (podaje jeden z biografów Nabokova) odrzucił ksiązkę: 'To obrzydliwe!' " [s.33]

czwartek, 9 lutego 2012

"Lolita" jako gra literacka i parodia

"Lolita, światło mego życia, płomieniu mych lędźwi. Mój grzechu, moja duszo. Lo-li-ta: czubek języka schodzący w trzech stąpnięciach wzdłuż podniebienia, aby na trzy trącić o zęby. Lo. Li. Ta."[s.9]

Lolita Vladimira Nabokova, to książka mojego życia. Fascynuje mnie w niej to, że jest wielowymiarowa, że nie można jej zaliczyć do jakiegoś jednego gatunku literackiego, że zawiera zagadki oraz nawiązania do wielu innych książek i wierszy, że można ją czytać na wielu poziomach.

Pomimo, że od dawna piszę już bloga nie mogłem się jakoś zdobyć na napisanie czegoś na jej temat. Nie mogła to być przecież zwykła recenzja jakich zapewne setki ukazały się od jej pierwszego pełnego polskiego wydania w 1991 roku. Postanowiłem jednak napisać coś o Lolicie. Będą to raczej moje subiektywne wrażenia, jak zawsze zresztą, kiedy piszę o przeczytanych książkach. Mam nadzieję, że nie rozrośnie się to, jak wiele z dzieł literatury fantasy, w wielotomową sagę, bo nie chciałbym przynudzać. Mam do dyspozycji oryginał oraz dwa polskie tłumaczenia, Roberta Stillera oraz Michała Kłobukowskiego, z których bardziej mi się podoba i bardziej sobie cenię ten pierwszy. Być może dlatego, że od niego kiedyś zacząłem moje pierwsze spotkanie z Lolitą. Poza tym Robert Stiller w pierwszym wydaniu Lolity wykonał ogromną pracę, ponieważ nie tylko ją przetłumaczył jednocześnie z dwóch języków, angielskiego i rosyjskiego, ale jeszcze opatrzył to wydanie posłowiem i przypisami.

Zacznijmy może od pytań czym jest Lolita oraz czy i dlaczego warto tę powieść czytać. Z pewnością Lolita nie jest książką pornograficzną. Wielu już czytelników poczuło się zawiedzionych, szukając w niej rzeczy, których tam nie ma. Jak zauważa Robert Stiller w swoim posłowiu, na groteskę zakrawa fakt, że jedno z największych arcydzieł literackich poprzedniego stulecia weszło do powszechnej świadomości jako pornografia. Czym zatem jest ta powieść? Otóż jest ona parodią i grą literacką z czytelnikiem.

Parodia to ulubiony chwyt Nabokova i klucz do niemal całej jego prozy. Lolita to wiele parodii. Można tu znaleźć: pamiętnik i wyznania, autobiografię, powieść detektywistyczną, romans opętania, motyw sobowtóra, przewodnik po Ameryce, satyrę. Lolita ma także strukturę, sens i fakturę baśni, pomimo swojego realizmu. Również motyw sobowtóra nawiązuje nie tylko do baśni jako takiej, ale też do symbolu i metafory, do psychopatycznego rozdwojenia jaźni, do wielu tradycji literackich. Powieść może być także odczytana jako urojenia wariata lub sen, taka Alicja w Krainie Czarów dla dorosłych. Cała Lolita jest gęsto poprzetykana aluzjami i nawiązaniami do słynnego wiersza Annabel Lee Edgara Allana Poe, który należał do najulubieńszych pisarzy Nabokova. Spośród wielu innych najczęściej obecni w aluzjach to Merimee, Shakespeare i Joyce. Łącznie tekst Lolity odwołuje się do blisko 70 pisarzy. Czyni to z niej grę literacką, w której głęboka i rozległa znajomość autorów i dzieł klasyki literackiej jest nieodzownym warunkiem jej odbioru i jej właściwego rozumienia. Bardzo szczególną rolę odgrywa Lewis Carroll, słynny jako miłośnik nimfetek, choć tylko platoniczny oraz ich fotograf. Z pozostałych rzucają się podobno w oczy zwłaszcza Baudelaire, William Blake, Catullus, Chateaubriand, Arthur Conan Doyle, Flaubert, Gogol, John Keats, Maeterlinck, Proust, Rimbaud, markiz de Sade i Verlaine.

Lolita jest książką do wielokrotnego czytania. Kiedy czytamy ją pierwszy raz najbardziej interesują nas fabuła i postacie, intryga romansu, poszukiwań, śledztwa, pogoni. Wtedy wydaje się nam ta książka powieścią detektywistyczną o zabarwieniu erotycznym lub odwrotnie. Zawiera mnóstwo szczegółów, opisów, które z pozoru wydają się nam niepotrzebne. Ale głębsza satysfakcja z Lolity zaczyna się od drugiego czytania, ponieważ wtedy zaczynamy już tropić szczegóły i poszlaki, odczytywać zostawione przez Nabokova wskazówki, podejmujemy grę jaką autor prowadzi z czytelnikiem.

[1] Lolita : powieść. Vladimir Nabokov, przełożył z angielskiego i rosyjskiego, przypisami i posłowiem opatrzył Robert Stiller, Warszawa, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1991, s. 9.


sobota, 4 lutego 2012

Fantastyczne Latające Książki




Na stronie serwisu poświęconego ksiązkom booklips.pl znalazłem wspaniały i wzruszający film. Zapraszam do obejrzenia „Fantastycznych Latających Książek Pana Morrisa Lessmore”, krótkometrażowej animacji, nominowanej do tegorocznego Oscara, którą Moonbot Studio w całości udostępniło w sieci. Więcej na temat filmu można przeczytać tutaj.

środa, 1 lutego 2012

Wisława Szymborska [1923 - 2012]



1923 - 2012


Kot w pustym mieszkaniu

Umrzeć – tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.