Salvador Dali Sen spowodowany lotem pszczoły wokół owocu granatu, na jedną sekundę przed przebudzeniem. |
Czasami podejrzewa je o strategią lampartów powolnie zdążających ku środkowi, ku bestii zaczajonej i drżącej — istocie snu. Ale budzi się, zanim lamparty porwały ofiarę, i pozostaje mu tylko zapach dżungli, głodu, pazurów; to musi wystarczyć do wyobrażenia sobie bestii i nie wystarcza. Rozumie, że polowanie musi trwać przez wiele jeszcze snów, ale umyka mu powód tego tajemnego opóźniania, tego nie kończącego się przybliżania. Czyżby sny nie miały celu, czyżby nie bestia była ich celem? Czemu odpowiada stałe zatajanie ich ewentualnego imienia? seksu, matki, wzrostu, kazirodztwa, jąkania się, sodomii? Dlaczego tak jest, skoro sny do tego służą, by w końcu ukazać bestię? Chociaż nie, widocznie sny są po to, by lamparty dalej krążyły po swej nie kończącej się spirali i tylko pozwalały mu w mgnieniu oka dojrzeć na polanie w puszczy jakąś skuloną figurę, odczuć jakiś zatęchły zapach. Nieskuteczność snów jest karą, może przedsionkiem piekła; Łukasz nigdy się nie dowie, czy bestia rozszarpie lamparty, czy rzuci się wyjąc i potrząsając szydełkiem ciotki, która pieściła go w tak dziwny sposób, kiedy go myła pewnego popołudnia w wiejskim domu, kiedyś tam, w latach dwudziestych.
Julio Cortazar "Łukasz: sny" [z]: tegoż "Opowiadania o Łukaszu", wydawnictwo Literackie, Kraków 1982, s.74.
To jeden z moich ulubionych obrazów Dalego... I proszę, jak pięknie harmonizuje z Cortazarem.
OdpowiedzUsuń