czwartek, 20 września 2012

Listy pisarzy - Gustaw Flaubert

Gustaw Flaubert
List do Ludwika Bouilhet

Kair, 1 grudnia  1849 roku

Zaczynam, mój drogi, od złożenia pocałunku na twej zacnej głowie i przelania na papier mego usilnego pragnienia, by twój duch przyszedł do mnie. Sądzę zresztą, że myślisz o nas niemało, gdyż my myślimy niemało o tobie i sto razy na dzień żałujemy, że ciebie tu nie ma. W chwili gdy to piszę, księżyc oświetla minarety, wszędzie jest cicho. Od czasu do czasu szczekają psy. Mam przed oknem o zasuniętych firankach czarną masę drzew w ogrodzie, widoczną w bladej poświacie nocy. Piszę na kwadratowym stole przykrytym zieloną serwetą, oświetlonym dwiema świecami i czerpię atrament ze słoika od pomady. Słyszę za przepierzeniem, jak młody Maksym wywołuje fotografie; niemi są na górze ci, co śpią, mianowicie Sassetti i dragoman, który to dragoman, prawdę powiedziawszy, jest skończonym hultajem. Co do mojej dostojnej osoby, ma ona ma sobie długą nubijską koszulę z białej bawełny, ozdobioną chwastami, której krój wymagałby długiego opisu. Głowa moja jest kompletnie ogolona z wyjątkiem kosmyka na potylicy (za ten kosmyk w dzień sądu ostatecznego Mahomet ma unieść wiernego) i pokryta czerwonym tarbuszem, [czerwona czapka podobna do fezu] który pali się czerwienią i w pierwszych dniach palił minie gorącem. Głowy mamy dość wschodnie. Względy bezpieczeństwa powstrzymują nasz rozmach w stroju; ponieważ ubiór europejski w Egipcie większy wzbudza szacunek, dopiero w Syrii przebierzemy się kompletnie. [...]
Ludwik Bouilhet
W Nowy Rok wyruszamy w podróż do  Górnego Egiptu i do Nubii. To zajmie około trzech miesięcy. Jeszcze nie widziałem piramid. W przyszłym tygodniu zrobimy wycieczkę w okolice, podczas której zobaczymy piramidy, Sakkarę, Memfis i Mokattan, gdzie spodziewam się zabić hieny lub jakiegoś lisa; skórę z niego przywiozę do domu. Jestem pewny, że ty, człowiek inteligentny, nie oczekujesz; ode mnie listownej relacji o mojej podróży. Zaledwie mam czas systematycznie prowadzić zapiski. Nic jeszcze nie napisałem, nawet nie otworzyłem żadnej książki, wczoraj tylko przeczytałem dla rozrywki trzy ody Horacego, paląc fajkę na długim cybuchu. [...] 
W Aleksandrii zaraz po naszym przybyciu, wieczorem, widzieliśmy procesję z iluminacją: obchód z okazji obrzezania dziecka. Smolne pochodnie oświetlały ciemne ulice, gdzie z krzykiem tłoczył się pstry tłum. Tutaj, w Kairze, byliśmy świadkami podobnych hec; w ostatnich dniach, wieczorem, widzieliśmy pobożnych, mahometan sławiących śpiewem Ałłacha podczas uroczystości weselnych; ustawieni w równoległobok, kołysali się na miejscu śpiewając monotonnie. Jeden z, nich poddawał ton i wydawał w regularnych, odstępach przenikliwy krzyk. Błaznów tu mają doskonałych, a ich żarty są dowcipne. Malec mówił do głuchego; po nieudanych próbach, żeby go tamten usłyszał — krzyczał mu na przemian do obu uszu — wreszcie z rozpaczy zaczął mu wrzeszczeć w tyłek.
Jutro mamy odbyć spacer po Nilu z kilku damami, które będą tańczyły przy dźwiękach bębenka i grzechotek, w strojach ze złotych plastrów na głowie. Przedwczoraj byliśmy u pewnej kobiety, która nas przedstawiła dwóm innym kobietom. Mieszkanie w zupełnej ruinie, otwarte na przestrzał, oświetlał kaganek; przez okno bez szyb widać było palmę, a dwie kobiety tureckie miały
Żegnaj, drogi biedaku! Napisz czasem do mojej matki i daj jej znać, jak tylko będziesz miał ode mnie wiadomości. Ściskam cię. Haruj piórem niestrudzenie... Żegnaj; tysiąc serdeczności.

A co było dalej? Ci, którzy są bardzo ciekawi mogą przeczytać TU

Fragment ten bezwstydnie, aczkolwiek z niekłamaną przyjemnością, skopiowałem z obfitującego w smakowite teksty wyśmienitego bloga Płaszcz zabójcy redagowanego przez dwójkę wspaniałych redaktorów: Lirael i Zacofanego w lekturze, a pochodzi on z: Gustaw Flaubert, Listy, tłum. Wacław Rogowicz, Państwowy Instytut Wydawniczy 1957, s. 72-75.

3 komentarze:

  1. Bardzo dziękujemy za tyle ciepłych słów.
    Mnie listy Flauberta spodobały się tak bardzo, że zwróciłam egzemplarz biblioteczny, a kupiłam sobie własny za mało rozsądną cenę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie w moim przypadku skończy się na tym samym, tak było z Katherine Mansfield.:) Julian Barnes w swojej książce bazuje przede wszystkim na listach Flauberta i uważa, że światowa literatura poniosła by niepowetowaną stratę, gdyby pan Gustaw był je spalił. Pomimo, że nie pracował nad nimi tak jak nad swymi dziełami, cyzelując każde zdanie, są bardzo bardzo interesujące.

      Usuń
    2. To co napisałem w poście jest najprawdziwszą prawdą. Mam tylko pewne obiekcje, wy wyszukujecie świetne fragmenty, a ja je wykorzystuję bez pytania. I've got some cheek.:)Co prawda są to fragmenty książek, ale mimo wszystko...

      Usuń