poniedziałek, 24 września 2012

Bob-David. Dialog przy barze




Bob: - Ja ci znajdę dziewczynę.
David: - Ja przez cztery lata nie pierdoliłem. Pauza. Milczenie.
Bob (po chwili pełnej napięcia): - Ja mógłbym wytrzymać jeszcze jeden kieliszek. 
David: - Ale to ostatni. Potem pójdziemy i poszukamy jakiejś dziewczyny.
Piją.
Bob: - Prawdę powiedziawszy, to o tej porze nie ma tu nikogo. Trzeba będzie poczekać do wieczora.
David: - Dobrze. Ale pamiętaj, że ja cztery lata nie pierdoliłem.
Opowieść o Bobie i Davidzie zakończę morałem: David wrócił do domu dla wariatów dla odbycia powtórnej kuracji nie przespawszy się z nikim. Morał: alkohol... i tak dalej.

Marek Hłasko  "Bob-David. Dialog przy barze" [w]: tegoż "Listy z Ameryki".

3 komentarze:

  1. słowiański James Dean, tylko przystojniejszy. jakoś nigdy do mnie nie trafiał, ale dobrze, że go nie pomijasz, bo to jednak bardzo ważna postać w polskiej literaturze. nie wiem, o co chodzi, nie zgłębiałam tego aż tak dokładnie, ale brakuje mi wrażenia nadawania na tych samych falach, co mam na przykład z Marquezem, Cortazarem czy Nabokovem... przypuszczam, że połowy komunikatu, który oni wysyłają, nie ogarniam, ale dobre i to, co mi się udaje chwycić w radar :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie pomyślałem sobie to samo, słowiański James Dean:) Kiedyś widziałem jego zdjęcia, ale takie nieśmiałe, jakby uładzone. Teraz niektóre wydaja mi się bardzo amerykańskie, może robione specjalnie w ten sposób. Ameryka fascynowała Hłaskę, z tego co pamiętam po lekturze Pięknych dwudziestoletnich i jakie musiało być jego rozczarowanie. To w kolejnych odcinkach. Nie da się chyba porównać Hłaski, Hrabala z Borgesem, Cortazarem czy Nabokowem, co innego ich interesowało w życiu i literaturze, to osobne światy. Hrabal ma z Hłaską trochę więcej wspólnego, niż tylko pierwszą literę nazwiska, ale to moje odczucie i może mylę się, jak zwykle. Prosty styl Hłaski przypomina mi trochę też Hemingwaya, ale może się znowu mylę... Kiedyś Hłaski nie rozmiałem, byłem za młody i głupi, teraz odkrywam go na nowo i nie jest to obecnie pisarz na fali, popularny, co widać po recenzjach na blogach:)

      Usuń
    2. Zbyszekspirze,

      jeśli się mylisz, to ja też, bo myślę podobnie: porównywanie tych pisarzy to zbyt karkołomna zabawa, przy tym pozbawiona większego sensu.
      jeśli porównuję, to raczej mój własny odbiór ich pisarstwa. a odbiór to bardzo intuicyjny, emocjonalny i nieprofesjonalny. tamci do mnie trafiają, potrafią poruszyć jakieś czułe struny, choć dotykają ich delikatnie i każdy na swój sposób, inną techniką. natomiast Hłasko uderza z całych sił - i nic :( nie chcę go oceniać, bo za mało wiem. nie jestem fachowcem. jestem zwykłym czytelnikiem.
      do Topora nie mogłam się nigdy przekonać, bo go podejrzewam o skłonności sadystyczne, a Hłaskę z kolei o efekciarstwo i to mi przeszkadza w odbiorze. wiem, to naiwne podejście, ale taki jest mój sposób reagowania na literaturę. chyba za bardzo w tym wszystkim szukam człowieka, a powinnam szukac tekstu, ewentualnie kontekstu - a jego często mi brakuje, ale to już wina mojego niedoczytania.

      tak czy owak dobrze, że Hłasko się tutaj pojawił :) jest potrzebny tak jak Topor i Ginsberg, bo to są te ziarenka pieprzu, które dodają smaku potrawie :)
      no i mam się na kogo pozłościć :))

      dłużyzna panie, dłużyzna...;p

      Usuń