niedziela, 22 lipca 2012

Ostatni list

Katherine Mansfield

DO J.M. MURRY'EGO

Avon, 31 grudnia 1922

  "Zarzuciłam gdzieś wieczne pióro, a ponieważ się śpieszę, musisz mi wybaczyć, że piszę ołówkiem. Czy zechciałbyś przyjechać tu 8 czy 9 stycznia i zostać do 14-15? Otwarcie naszego nowego teatru nastąpi 13. Będzie to wprost nadzwyczajne. Ale nie chcę obiecywać zbyt wiele. W razie gdybyś przyjechał, powiem Ci, co masz przywieźć z ubrania.
  Jeden sportowy garnitur, grube buty, pończochy, nieprzemakalny płaszcz i jakiś stary kapelusz. Jeden "porządny" garnitur, miękki kołnierzyk czy też taki, jaki teraz nosisz, krawat, odpowiednie obuwie i tak dalej - to wszystko. (Jesteś moim mężem, rozumiesz, i pragnę, abyś wyglądał... nie wiem, jak to wyrazić?) Jeżeli masz ciepłą kamizelkę, przywieź ją, a także flanelowe spodnie, przydadzą się, o ile tamte przemoczysz i zechcesz zmienić.
  Piszę do B., aby mi kupiła parę trzewików u Lewisa. Przywieziesz mi je, dobrze? Może poproszę ją także o przysłanie żakietu. Ona wręczy Ci paczkę. Zadepeszuj mi odpowiedź: "tak" czy "nie", a jeśli: "tak" - datę swego przyjazdu.
  Jest pociąg z Londynu, który przychodzi do Paryża około 4. Mógłbyś tego samego dnia przyjechać do Fontainebleau. Jeśli nie przyjedziesz tym pociągiem, przenocuj lepiej w Paryżu, gdyż nie ma dorożek na stacji.
  W Avon wysiadasz i bierzesz dorożkę, która przywiezie Cię tutaj za 8 franków razem z napiwkiem. Zadzwonisz do portiera, a ja Ci otworzę.
  Mam nadzieję, że zdecydujesz się przyjechać, mój ukochany. Postaraj się mnie zawiadomić, jak tylko możesz najwcześniej. Myślę, że zastaniesz tu zonę Czechowa. Wróciłam do swego ślicznego przestronnego pokoju, będziemy więc mieli dużo miejsca. Możemy także zasiąść w oborze i pić kefir. Nie mogę o niczym innym pisać w tym liście. Mam nadzieję, że niedługo dostanę od ciebie wiadomość."

  "Przyjechałem więc do Fontainebleau 9 stycznia, wcześnie po południu. Nie widziałem ani też zapewne nie zobaczę już nigdy piękniejszej kobiety niż Katarzyna Mansfield tego dnia; miało się wrażenie, że doskonałość, która tkwiła w jej duszy, zawładnęła nią wreszcie całkowicie. Znikła, używając jej własnych słów, reszta "osadu", ostatnie ślady "mętów ziemskiego upadku". Lecz by to osiągnąć, oddała życie.
  Gdy tegoż dnia o dziesiątej wieczór udała się na górę do swego pokoju, schwycił ją atak kaszlu, który skończył się gwałtownym krwotokiem. O wpół do jedenastej już nie żyła". J.M. Murry

 Katherine Mansfield "Listy", przekład autoryzowany Marii Godlewskiej, przedmowa Jana Koprowskiego, Czytelnik, Warszawa 1978, s.488-489. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz