niedziela, 1 lipca 2012

Huxley jest martwy

Ernest Hemingway
"Kiedy nie byłem po żadnej podróży i zachodziłem na rue Fleurus po pracy, próbowałem czasami wyciągnąć pannę Stein na rozmowę o książkach. Gdy pisałem, było dla mnie konieczne czytać po zakończeniu pisania. Jeżeli wciąż o tym myślałeś, gubiłeś rzecz, o której pisaleś, zanim mogłeś ją podjąć na nowo następnego dnia. Musiało się mieć trochę ruchu, zmęczyć się fizycznie, i bardzo dobrze było uprawiać miłość z kimś, kogo się kochało. To było lepsze niż wszystko. Ale potem, gdy byłeś pusty, należało czytać, aby nie myśleć o swojej pracy, i nie troszczyć się o nią, póki nie można było zabrać się do niej znowu. Nauczyłem się już nie opróżniać nigdy studni mojego pisania, tylko zawsze przerywać wtedy, gdy jeszcze coś było w głębokiej części studni, i pozwolić jej wypełnić się w nocy na nowo, ze źródeł, które ją zasilały. Czasem, aby oderwać myśl od pisania, czytywałem autorów, którzy wtedy pisali, takich jak Aldous Huxley, D.H. Lawrence albo innych, mających wydane książki, ktore mogłem wziąć z czytelni Sylwii Beach lub znależć na bulwarach.

- Huxley jest martwy - mówila panna Stein. - Dlaczego chce pan czytać człowieka martwego? Nie widzi pan, że jest martwy?
Wtedy nie wiedziałem, że jest martwy, i powiedziałem, że jego książki mnie bawią i nie pozwalają mi myśleć.
- Powinien pan czytać tylko to, co jest naprawdę dobre albo wyraźnie złe.
- Czytałem naprawdę dobre książki przez całą zimę i całą poprzednią zimę i będę je czytał następnej zimy, a wyraźnie złych książek nie lubię.
- Po co pan czyta te śmiecie? To są rozdęte śmiecie, Hemingway. Napisane przez człowieka martwego.
- Lubię wiedzieć, co piszą - odrzeklem. - I to odrywa moją myśl od własnej pracy.
- Kogo jeszcze pan teraz czyta?
- D.H.Lawrence'a - powiedziałem. - Napisał kilka bardzo dobrych opowiadań; jedno pod tytułem "Pruski oficer".
- Próbowałam czytać jego powieści. On jest niemożliwy. Patetyczny i niedorzeczny. Pisze jak człowiek chory.
- Podobali mi się "Synowie i kochankowie" i "Biały paw" - powiedziałem. - Może to drugie nie tak bardzo. Nie mogłem czytać "Zakochanych kobiet".
- Jeżeli pan nie chce czytać rzeczy złych, a chce przeczytać coś, co wzbudzi pańskie zainteresowanie i jest na swój sposób cudowne, powinien pan czytać Morie Belloc Lowndes.

Nigdy o niej nie slyszałem, więc panna Stein pożyczyła mi "Lokatora", tę cudowną historię Kuby Rozpruwacza, i inną książkę o morderstwie w jakiejś miejscowości pod Paryżem, którą mogło być tylko Enghien les Bains. Obie były wspaniałymi książkami na po pracy, postacie wiarygodne, a akcja i groza nigdy nie fałszywe. Były doskonałe do czytania, kiedy skończyło się pracować, i przeczytałem wszystko pani Belloc Lowndes, co tylko było. Ale nie było niczego więcej, a żadna z książek nie dorównywała pierwszym dwóm, i już nigdy nie znalazłem nic równie dobrego na pustą porę dnia czy nocy, dopóki nie wyszły pierwsze świetne książki Simenona".[s.24-26]

Ernest Hemingway "Ruchome święto", tłumaczył Bronisław Zieliński, Czytelnik, 1966, s.162.

3 komentarze:

  1. Huxley martwy ... taaak ... , hmmm, ciekawe ile osób słyszało o Stein i przeczytało "Autobiografię Alicji B. Toklas" a ile "Nowy wspaniały świat"?! :-) Niezły tupet :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tupet miała, bo uważała się za pisarkę genialną. Próbowałem wiele lat temu "Autobiografię...", tego się nie dało czytać, nie wiem jak by było teraz. Zapamietałem tylko jeden fragment: a rose is a rose is a rose:)

      Usuń
    2. No to jest nas dwóch :-)

      Usuń