piątek, 27 lipca 2012

"Droga do Tarvisio" Grzegorz Kozera

Zacznę może nietypowo, bo od zdania z okładki: "Droga do Tarvisio Grzegorza Kozery to powieść drogi, tyle że nie w amerykańskim, ale w polskim stylu". Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. To bardzo polska książka. I nie jest to wcale dla mnie wada, wręcz przeciwnie.

Książka spodobała mi się z kilku powodów. Po pierwsze, lubię ten typ literatury. Po drugie, bohater, Grzegorz, do którego czuję sympatię, dosyć bliski mi duchowo, czterdziestokilkuletni mężczyzna, niezadowolony ze swej pracy polski inteligent, niezbyt kochający ludzi, wybierający życie w samotności i przynależność do wszelkich mniejszości, lubiący dobrą muzykę, obrazy i książki. Poznajemy go w dosyć krytycznym dla niego momencie - właśnie odeszła od niego ukochana kobieta, Matylda. Mieli wyruszyć razem w podróż do Pragi i Wiednia. Grzegorz postanawia mimo wszystko nie rezygnować z wyjazdu i wyrusza samochodem na samotną wyprawę po Europie. Odwiedza zaplanowane już wcześniej i ważne dla niego miejsca, w Pradze są to grób, dom i muzeum Franza Kafki, w Wiedniu Kunsthistorisches Museum wraz z tysiącami malarskich arcydzieł. Pomimo wszystkich tych wspaniałych dzieł, nie może przestać myśleć o swojej ukochanej, rozmawia z nią w myślach i żałuje, że jej teraz z nim nie ma. Szczęście i radość nie smakują, jeżeli nie możesz się nimi z kimś podzielić. Następnie, mimo, że wcześniej nie planował tego, Grzegorz, jedzie z Wiednia do Włoch i odwiedza kolejne, znane mu z wcześniejszych wizyt i ważne dla niego miejsca, Tarvisio i Padwę.

Tak naprawdę nie wiadomo czym jest dla niego ta podróż, ucieczką czy może poszukiwaniem samego siebie: "Wiedziała, że uciekam, tylko, że mnie nikt nie gonił, najwyżej ja ścigałem samego siebie". W Padwie, mimo, że niezbyt wierzący, odwiedza grób św. Antoniego, w którego opiekę wierzy i któremu ufa. Być może, podświadomie, nie zdając sobie z tego sprawy, po to właśnie wyruszył w swoją samotną podróż, aby w pewien sposób zmienić się, dojść do zgody z samym sobą i prosić św. Antoniego o odzyskanie ukochanej kobiety. Wyjeżdżając z kraju chciał się, chociaż na jakiś czas, uwolnić się od polskości, Polaków i wszystkich niezbyt przyjemnych rzeczy z nimi związanych. Nie było mu to jednak pisane. Spotyka rodaków co krok na swojej drodze i to prawie zawsze w niezbyt miłych dla niego okolicznościach przyrody. Stara się unikać i omijać ich z daleka, ale oni za sprawą jakiegoś niewidzialnego magnesu wciąż wracają razem ze swoimi wadami. Grzegorz, jak sam o sobie mówi, lubi należeć do mniejszości. Jednak niektóre z jego poglądów czy obsesji, antyniemieckość na przykład, sytuują go raczej pośród dużej rzeszy Polaków. Będąc już u kresu swojej podróży, w dosłownym i metaforycznym znaczeniu, zastanawia się nad swoimi kompleksami, fobiami i przesądami - politycznymi, narodowościowymi i religijnymi - zdając sobie z nich sprawę, widząc ich śmieszność i przesadę oraz szukając przyczyn ich powstania.

Zakończenie powieści jest zaskakujące, ale bardzo ciekawe. Muszę przyznać, że spodziewałem się zupełnie czegoś innego. W książce sporo jest kontrowersyjnych i niepoprawnych politycznie poglądów oraz niecenzuralnego języka. Jeżeli o mnie chodzi to zupełnie mi on nie przeszkadza, o ile użyty jest w jakimś ważnym celu. "Drogę do Tarvisio" przeczytałem z wielką przyjemnością, to książka bardzo szczera i prawdziwa, napisana świetnie, z dużą dozą humoru. Do klasyki przejdzie scena z polskim kloszardem spotkanym w Wiedniu czy wycieczką Polaków z przewodnikiem w muzeum, która przegania swojego rodaka, bo on za tą przyjemność nie zapłacił. Jakie to aż do bólu polskie.

Grzegorz Kozera "Droga do Tarvisio", seria Z Wykrzyknikiem!, Dobra Literatura, Słupsk 2012, s.182


4 komentarze:

  1. Powieść drogi w polskim klimacie? Zdecydowanie to kupuję i również całą recenzją czuję się zachęcona. Na pewno porozglądam się za "Drogą do Tarvisio".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dla niektórych dosyć kontrowersyjna, ale napewno warta przeczytania. Czytra się ją dobrze, szybko, daje do myślenia. Po skończeniu wraca sie do niej myślami. No i co dla mnie bardzo ważne - humor. Są duże szanse, że Ci się spodoba:)

      Usuń
  2. Ciekawa jestem odbioru tej książki przez obcokrajowca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że mógłby nie zrozumieć wielu rzeczy, ale być może się mylę. Trochę się różnimy od innych narodowości, mamy nasze specyficzne fobie, uprzedzenia, streotypy, kompleksy, przesądy. Inną historię, przeszlość, życie pomiędzy Niemcami i Rosją. Jednocześnie jednak żyjemy w Europie i borykamy się z podobnymi problemami ogólnoludzkimi.

      Usuń