środa, 15 maja 2013

„Podróże” Julio Cortazar


Kiedy famy podróżują, w następujący sposób spędzają noc w nieznanym mieście: jeden fama idzie do hotelu i starannie sprawdza ceny, gatunek prześcieradeł i kolor dywanów. Drugi udaje się do komisariatu i sporządza inwentarz ruchomości i nieruchomości wszystkich trzech podróżnych, jak również inwentarz zawartości wszystkich walizek. Trzeci fama idzie do szpitala i przepisuje listy lekarzy dyżurnych i ich specjalności.

Załatwiwszy te sprawy podróżni spotykają się na największym placu miasta, dzielą się spostrzeżeniami i idą do kawiarni na apentif. Ale przedtem jeszcze biorą się za ręce i tańczą w kółko, który to taniec nosi nazwę „wesołość fam”.

Kiedy kronopie, te przedmioty zielone, zjeżone, wilgotne, wybierają się w podróż, hotele są pełne, pociągi już odeszły, leje jak z cebra, a taksówki albo nie chcą ich zabierać, albo każą sobie słono płacić. Kronopie nie zniechęcają się, bo są przekonane, że takie rzeczy zdarzają się wszystkim, a idąc spać mówią jeden do drugiego: „Piękne miasto, najcudowniejsze miasto”. I całą noc śnią, że w mieście są najwspanialsze zabawy, na które są zaproszeni. Nazajutrz wstają uszczęśliwione i tak to właśnie podróżują kronopie.

Nadzieje, osiadłe, pozwalają się podróżować przez rzeczy i ludzi i są jak posągi, do których trzeba pojechać, żeby je obejrzeć, bo one się nie fatygują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz