WNĘTRZE. TOALETA W KAFEJCE - RANEK
Vincent, siedząc na muszli klozetowej czyta „Modesty Blaise”, nieświadom piekła, jakie się rozpętało za drzwiami.
WNĘTRZE. KAFEJKA - RANEK
Otwiera się szuflada kasy. Dziubasek przekłada
pieniądze z przegródek do własnej kieszeni. Potem wychodzi zza łady z
dużą torbą na śmieci.
DZIUBASEK
Dobra, ludzie, teraz przejdę po sali i
zbiorę wasze portfele. Nic nie gadać, tylko wrzucać je do torby. Jasne?
Dziubasek chodzi po sali, zbierając portfele. Jules siedzi spokojnie z
pistoletem gotowym do strzału. Dziubasek widzi Julesa w boksie,
trzymającego w dłoni portfel i leżący przy nim neseser. Dziubasek
podchodzi do niego i odzywa się uprzejmiejszym tonem i z większą
dbałością o maniery. Do torby. Jules wrzuca portfel do torby. Dziubasek
wskazuje lufą na neseser. Co tam masz?
JULES
Brudy mojego szefa.
DZIUBASEK
Szef każe ci je prać?
JULES
Kiedy chce, żeby były czyste.
DZIUBASEK
To gówniana robota.
JULES
Zabawne, właśnie to samo przyszło mi do głowy.
DZIUBASEK
Otwórz. Jules kładzie wolną dłoń na neseserze.
JULES
Obawiam się, że nie mogę. Dziubasek jest wyraźnie zaskoczony tą
odpowiedzią. Wycelowuje rewolwer prosto w twarz Julesa i odciąga kurek.
DZIUBASEK
Nie dosłyszałem?
JULES
Słyszałeś. Wymiana zdań jest bardzo
cicha, nikt jej nie słyszy, ale Misio Pysio wyczuwa, że coś jest nie
tak.
MISIO PYSIO
Co się dzieje?
DZIUBASEK
Zdaje się, że trafiliśmy na szeryfa.
MISIO PYSIO
Strzel mu w ryj!
JULES
Nie chcę podkopywać twojego ego, ale nie pierwszy raz jestem na muszce.
DZIUBASEK
Jeśli nie otworzysz teczki, ten raz będzie ostatni.
KIEROWNIK
(z podłogi) Proszę
nie stawiać oporu, bo wszyscy zginiemy! Niech pan im da, co chcą, to się
stąd wyniosą!
JULES
Zamknij pierdolony dziób, tłuściochu! Nie twój zasrany interes!
DZIUBASEK
Policzę do trzech, i jeśli nie zdejmiesz
łapska z teczki, wpakuję ci cały magazynek w mordę. Jasne? Raz... Jules
zamyka oczy. Dwa...
[Jules strzela dwukrotnie do Dziubaska przez blat stołu, powalając go
na podłogę. Nie opuszczając boksu, odwraca się do dziewczyny, która
wymierza broń w Julesa, ale rozpacz po śmierci Dziubaska upośledza jej
refleks. Dostaje trzy kulki w pierś. Padając na ziemię z krzykiem,
strzela na oślep, trafiając Surfingowca.
SURFINGOWIEC
Trafiła mnie!
Umieram! Sally! Sally! Jules opuszcza lufę w stronę twarzy Dziubaska,
który leży ranny u jego stóp. Dziubasek spogląda na wielką spluwę.
JULES
Źle trafiłeś, Ringo. Jules strzela prosto w kamerę, oślepiając nas.
Przymknięte oczy Julesa nagle się otwierają.]. Dziubasek wciąż ma go na
muszce.
DZIUBASEK
Trzy. Jules zdejmuje dłoń z nesesera.
JULES
Jest twój, Ringo.
DZIUBASEK
Otwórz. Jules naciska zamki, wieczko odskakuje,
ukazując Dziubaskowi - ale nie nam - zawartość. Na twarzy Dziubaska
maluje się zdumienie. Misio Pysio nic nie widzi z drugiego końca sali.
MISIO PYSIO
Co tam jest? Co?
DZIUBASEK
(cichutko) Czy
to jest to, co myślę? Jules kiwa potakująco głową. To piękne. Jules
kiwa potakująco głową.
MISIO PYSIO
Co tam jest, do cholery? Jules
zatrzaskuje wieczko, po czym odsuwa się, jakby zapraszał Dziubaska do
wzięcia neseseru. Dziubasek, cały w skowronkach, pochyla się przez stół,
by wziąć neseser. Ruchem grzechotnika wolna dłoń Julesa chwyta
Dziubaska za przegub i uderzając o blat, wytrąca mu rewolwer z ręki.
Jednocześnie druga ręka Julesa wyłania się spod stołu i wciska
Dziubaskowi pod brodę lufę czterdziestki piątki. Misio Pysio dostaje
głupawki, macha swoim rewolwerem w kierunku Julesa. Puść go! Puść!
Rozwalę ci ten pierdolony łeb! Zabiję cię! Zdechniesz w męczarniach,
skurwysynu!
JULES
Powiedz kurwie, żeby się uciszyła. Powiedz: „Uspokój
się, kurwo!” Powiedz jej to!
DZIUBASEK
Uspokój się, kochanie!
MISIO PYSIO Puść go!
JULES
(cicho) Powiedz jej, że będzie dobrze.
DZIUBASEK
Będzie dobrze.
JULES
Przyrzeknij.
DZIUBASEK
Przyrzekam.
JULES
Niech się wyluzuje.
DZIUBASEK
Wyluzuj się.
JULES
Jak ma na imię?
DZIUBASEK
Yolanda. Rozmawiając z Yolandą, Jules nie patrzy na nią, tylko na Dziubaska.
JULES
(do Yolandy) Już jesteśmy spokojni,
Yolando? Nie wyskoczymy z żadnym głupim numerem?
YOLANDA
(płacze) Nie rób mu krzywdy!
JULES
Nikt nikogo nie będzie krzywdził. Dogadamy się jak
trzej Bolkowie. A jacy są Bolkowie? Brak odpowiedzi. No, Yolando, jacy
są Bolkowie?
YOLANDA
(przez łzy, niepewnie) Luźni?
JULES
Correctomundo! I
tacy będziemy. Na luzie. (do Dziubaska) A teraz, Ringo, ja policzę do
trzech i chcę, żebyś w tym czasie odłożył broń i wyłożył łapy na stół.
Ale pamiętaj, że robisz to na luzie. Gotów? Dziubasek patrzy na niego. Raz...
dwa... trzy. Dziubasek odkłada rewolwer i grzecznie kładzie dłonie na
blacie. Yolanda nie wytrzymuje napięcia.
YOLANDA
Dobra, a teraz go puść!
JULES
Yolando, miałaś się wyluzować. Nie drzyj się, bo mnie
denerwujesz. A kiedy się denerwuję, zaczynam się bać. A mając do
czynienia z wystraszonym skurwielem, możesz przez przy-padek zarobić
kulkę.
YOLANDA
(bardziej skora do rozmowy) Ostrzegam tylko, że jeśli go skrzywdzisz, umrzesz!
JULES
Na to wygląda. Ale ja wcale tego nie chcę i
nasz Ringo też tego nie chce. Więc zobaczmy, co można w tej sytuacji
zrobić. (do Ringo) A sytuacja wygląda tak. W normalnych warunkach już
dawno powiększylibyście grono aniołków. Ale jak raz trafiłeś na okres
przełomu w moim życiu. Nie chcę was zabijać, chcę wam pomóc. Jednak nie
mogę wam oddać neseseru. Nie jest moją własnością. Zresztą za dużo już
dziś przez tę teczkę przeżyłem, żeby oddawać ją byle dupkowi.
(z
offu) Co się tu, kurwa, dzieje? Yolanda skierowuje lufę w stronę
nieznajomego. Vincent, przy drzwiach toalety, stoi celując z pistoletu w
Yolandę.
JULES
Spoko, Vincent. Jest dobrze. Nic nie rób. Yolanda,
spokojnie, kochanie, nic się nie zmieniło. Wciąż tylko rozmawiamy. (do
Dziubaska) Powiedz jej, że wciąż jest okay.
DZIUBASEK
Jest okay, Misiu Pysiu, wciąż jest okay.
VINCENT
(wciąż mierzy z pistoletu) Co jest grane, Jules?
JULES
VINCENT
Dobra.
JULES
Yolanda, jak nam idzie, kochanie?
YOLANDA
Ja chcę siusiu. Ja chcę do domu.
JULES
DZIUBASEK
Jak go rozpoznam?
JULES
DZIUBASEK
Około półtora tysiąca dolarów. J
JULES
VINCENT
Jules, jeśli mu dasz półtora tysiąca zielonych, zastrzelę go, dla zasady.
Jest okay, Misiu Pysiu, wciąż jest okay.
VINCENT
(wciąż mierzy z pistoletu) Co jest grane, Jules?
JULES
Panuję nad sytuacją. Siedź
spokojnie i nic nie rób, póki to nie będzie absolutnie konieczne.
VINCENT
Dobra.
JULES
Yolanda, jak nam idzie, kochanie?
YOLANDA
Ja chcę siusiu. Ja chcę do domu.
JULES
Wytrzymaj, kochanie. Jesteś świetna.
Ringo jest z ciebie dumny, ja też. Zaraz będzie po wszystkim. (do
Dziubaska) A teraz zajrzyj do torby i wyciągnij mój portfel.
DZIUBASEK
Jak go rozpoznam?
JULES
Po napisie „Wredny matkojebca”. Dziubasek
grzebie w torbie i - jak można się było spodziewać - znajduje portfel z
wyhaftowanym napisem „Wredny matkojebca”. Tak, to mój wredny matkojebca.
Otwórz go i wyjmij gotówkę. Ile tam jest?
DZIUBASEK
Około półtora tysiąca dolarów. J
JULES
Włóż je do kieszeni, są twoje. Jeśli to dodasz do
portfeli i pieniędzy z kasy, okaże się, że zgarnąłeś całkiem niezły
łup.
VINCENT
Jules, jeśli mu dasz półtora tysiąca zielonych, zastrzelę go, dla zasady.
JULES
Nawet palcem nie kiwniesz, morda w kubeł i nie wtrącaj się. Zresztą
wcale mu ich nie daję. To ja coś za nie kupuję. Chcesz wiedzieć, co
kupuję, Ringo?
Co?
JULES
Twoje życie. Daję ci forsę, żebym cię nie musiał zabijać. Czytujesz Biblię?
DZIUBASEK
Rzadko.
Znam
jeden fragment na pamięć. Ezechiel: 25, 17. „Ścieżka sprawiedliwych
wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi.
Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych
doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych
dzieci. I dokonam na tobie srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, i na
tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja
jestem Pan, kiedy wywrę na tobie swoją zemstę!” Powtarzam te pierdoły od
lat. Kto słyszał te słowa, słyszał wyrok śmierci. Nigdy się nie
zastanawiałem, co one znaczą. Myślałem, że to niezły tekst do
wygłoszenia z zimną krwią przed skasowaniem klienta. Ale dziś widziałem
szajs, który każe mi się nad tym zastanowić. Teraz myślę, że może to
znaczy, że ty jesteś zły, a ja sprawiedliwy... A pan czterdziestka
piątka jest pasterzem pilnującym mojej sprawiedliwej dupy w dolinie
ciemności. A może jest tak, że to ty jesteś sprawiedliwy, ja jestem
pasterzem, a świat jest zły i samolubny. To by mi się podobało. Ale to
gówno prawda. Prawda jest taka, że ty jesteś słaby. A ja jestem tyranią
złych ludzi. Ale staram się. Naprawdę, bardzo się staram być pasterzem.
Jules opuszcza lufę i kładzie pistolet na stole. Dziubasek patrzy na
niego, na pieniądze, które trzyma w dłoni, potem na Yolandę. Ta
odwzajemnia mu spojrzenie. Chwytając torbę pełną portfeli, oboje
wybiegają pędem za drzwi. Jules, który ani razu nie wstał z miejsca,
siedzi dalej i pociąga łyk kawy. (do siebie) Zimna. Odsuwa
filiżankę. Vincent podchodzi do stolika.
VINCENT
Myślę, że na nas już czas.
JULES
To chyba dobry pomysł. Vincent rzuca pieniądze na stolik,
Jules chwyta neseser. Następnie, ku zdumieniu Gości, Kelnerek, Kucharzy,
Pomywaczy i Kierownika obaj bandyci, ubrani w kąpielówki, klapki i
koszulki z napisami „UC Santa Cruz” i „Trzymam z głupimi”, zabierają
swoje czterdziestki piątki i bez słowa opuszczają kafejkę.
Scenariusz filmu PULP FICTION, Quentin Tarantino, Wydawnictwo Da Capo, 1997.
Zdecydowanie najlepsza scena z "Pulp Fiction"! Dzięki :)
OdpowiedzUsuń