Claudio Magris |
"Życie musi oddać wszystko literaturze, a zwłaszcza owo nieokreślone i niewysłowione poddanie się nurtowi życia, stanowiące anonimowy i obojętny sekret naszej egzystencji: spacerować po ulicach i patrzeć na łuk sieni, gubić się w barwie wieczoru, zasnąć. Takie życie obojętne i nieosiągalne, tkwiące bardziej w upływie rzeczy niż w uczuciach i myślach, nie rozpoznaje się we własnych słowach ani we własnych książkach, lecz raczej w książkach napisanych przez innych albo w arpeżu gitary. Pisanie nie zbawia życia, chociaż pozwala niektórym jego chwilom przetrwać w słowach, ponieważ życie nie może rozpoznać ani odnaleźć w nich własnej bezpośredniej prawdy, niewyrażalnej i ulotnej.
Borges jest mistrzem w przywoływaniu takiej obcości życia wobec wszelkiego przedstawienia, dystansu między pisarzem i jego słowami. Ten ostatni odnajduje się bardziej w cudzych książkach albo w akordzie gitary, ponieważ muzyka słów lub akordów jest aluzją do objawienia, które nie następuje, jest echem albo obrazem czegoś, co czuje on w swoim wnętrzu i czego nie potrafi nigdy wypowiedzieć, podczas gdy jego książki są przedstawieniem określonym i skończonym, a zatem niewystarczającym, jego myśli i woli, należą do przeszłości. Każda książka, którą napisaliśmy, jest w jakiejś mierze zmarnowaną okazją, czujemy, że jest ona nieadekwatna do naszej ówczesnej prawdy i obca naszej prawdzie dzisiejszej.
Największym objawieniem jest to, które pozwala nam odkryć, jacy jesteśmy na zewnątrz, w rzeczywistości zewnętrznej, w wodzie odbijającej nasz obraz albo w spojrzeniu, które go odbiera i przechowuje, w pamięci i uczuciach innych, zachowujących nas i ocalających w swoich sercach. Istniejemy w tych, którzy nas kochają i pozwalają nam mieszkać w swoich myślach. Nasza prawdziwa śmierć nie następuje dla Borgesa wraz ze zniknięciem fizycznym, to ostatnie, jak powiada wiersz Granice, zagraża nam bez przerwy, w każdej chwili. Następuje za każdym razem, kiedy, nie wiedząc o tym, otwieramy po raz ostatni książkę, której nigdy już nie weźmiemy do ręki, albo kiedy idziemy ulicą, na którą nigdy nie wrócimy. Prawdziwa śmierć, głosi wspaniała przypowieść Świadek, zdarza się, kiedy zamykają się ostatnie oczy, które nas widziały, kiedy zgaśnie ostatnia myśl kogoś, kto nas pamięta, kiedy zatrą się ślady, jakie pozostawiliśmy po sobie na ziemi – ostatni Saksończyk w Świadku umiera, zabierając ze sobą w nicość ostatnie obrazy pogańskich obrzędów, bożków i ofiar minionych czasów".
Claudio Magris Borges albo objawienie, które nie nadchodzi [w:] tegoż Itaka i dalej, przeł. Joanna Ugniewska, Pogranicze, Sejny 2009, s. 134-136.
Źródło: Kocham, lubię, szanuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz