Felice Bauer |
Listy Franza Kafki do ukochanej Felicji
Grudzień 1913
Źle mnie zrozumiałaś, jeśli sądzisz, że od małżeństwa powstrzymuje mnie myśl o tym, iż ja, otrzymując Ciebie, mniej bym zyskał, niż musiałbym stracić, wyrzekając się życia samotnego. Wiem, że tak myślisz, także w rozmowie tak to sformułowałaś, ja zaś od razu zaprzeczyłem, ale, jak widzę, nie dość radykalnie. Nie o to mi szło, że musiałbym się czegoś wyrzec, bo ja także po ślubie pozostałbym tym, kim jestem, i to jest właśnie to złe, co Cię czeka, gdybyś się zdecydowała. Tym, co mnie powstrzymywało, było wydumane uczucie, że całkowita samotność jest moją wyższą powinnością, wcale nie zyskiem, wcale nie przyjemnością
(w każdym razie nie w takim znaczeniu, jak Ty to rozumiesz), lecz moim obowiązkiem i moją męką. Teraz już ani trochę w to nie wierzę, to była sztuczna konstrukcja, nic więcej (może uświadomienie sobie tego będzie i nadal pomagać), i została ona obalona po prostu przez to, że ja bez Ciebie nie mogę żyć. Właśnie taką, jaką jesteś, z tym okropnym ustępem w Twoim liście, taką chcę Ciebie mieć. I znowu nie jako pociechę i nie dla mojej przyjemności, lecz żebyś jako człowiek samodzielny żyła tutaj ze mną.
2. I. 1914
(...) Ja Ciebie kocham, Felice, tym wszystkim, co jest we mnie po ludzku dobre, wszystkim, co jest we mnie godne tego, bym przebywał wśród żywych. To jest niewiele, tak niewiele ja sobą przedstawiam. Kocham Cię dokładnie taką, jaką jesteś, za to, co wydaje mi się w Tobie dobre, i za to, co nie wydaje mi się dobre, za wszystko, wszystko (...).
19. IV. 1914
Co za radość, Najdroższa, że raz i mnie się oberwało z powodu listów. Oczywiście, do Twojej matki powinienem był już dawno napisać, a uczyniłem to dopiero dzisiaj. Także Twojemu ojcu powinienem był wysłać książkę od razu we wtorek, a wysłałem ją dopiero w piątek, ale po pierwsze, wcale nie jestem punktualny w korespondencji (listy do Ciebie nie są listami, lecz skomleniem i zgrzytaniem zębami), moja ręka jest ciężka, a gdy nie nadchodzi żadna wiadomość od Ciebie, tak jak ostatnio, wtedy jest ona zupełnie jak sparaliżowana i nie może nawet zapakować książki dla Twojego ojca.
Czy ja sobie uświadamiam, że cały należę do Ciebie? Nie musiałem sobie tego uświadamiać, o tym wiem już
od półtora roku. Zaręczyny nic tu nie zmieniły, ta świadomość już nie mogła być silniejsza. Raczej wydaje mi się niekiedy, że to Ty, F, nie zawsze uświadamiasz sobie z całą jasnością, jak bardzo i w jak szczególny sposób ja należę do Ciebie. Ale cierpliwości, F., wszystko stanie się jasne, w pożyciu małżeńskim wszystko stanie się jasne i będziemy najbardziej zgodną parą. Najdroższa, Najukochańsza F. żeby to już było jak najprędzej! Te nasze dorywcze spotkania podczas kilku niedziel w Berlinie, kilku dni w Pradze, nie mogą rozwiązać wszystkiego, chociaż w istocie wszystko już dawno jest rozwiązane, może od mojego pierwszego spojrzenia w Twoje oczy (...).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz