Maugham pisze w swojej biografii, że czasami tak tęskni za śmiercią, jak w młodości tęsknił za objęciem ukochanej. Myślę, że jego
wyznanie jest szczere. Im więcej człowiek wie o życiu, im dłużej żył,
tym życie wydaje mu się straszniejsze. Strach siedzi na dnie świadomości
każdej istoty żywej. A ludzki świat przynosi odrębny strach, o wiele
straszniejszy niż w świecie zwierząt, których świadomość przecież
także przepaja dzika podnieta nieustannego niebezpieczeństwa, życie to
rozpoznawanie strachu, to skowyt stworzenia beznadziejnie szarpiącego
się pomiędzy biegunami narodzin i śmierci. Cóż można uczynić? Znikąd
ratunku. Kto żyje, musi się bać. Może się starać nie pokazywać po sobie
strachu, ale zadzierzystość nie usuwa wewnętrznego napięcia. Kto
ucieka przed strachem w śmierć, niekoniecznie jest tchórzem. (A jeśliby
nawet!...). Odpocząć, odetchnąć od tego kłębowiska straszliwych i
niemożliwych do wyjaśnienia nieporozumień; śmierć to tylko tyle. Coraz
częściej tego pragnę.Ale zawsze mnie uspokaja, gdy pomyślę, że
nie muszę ku niej czynić ani kroku: jest tuż obok, zna swoją porę, gdy
ma mi położyć rękę na ramieniu. To jedyny wierny przyjaciel.
1944
Sandor Marai "Dziennik".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz