Powieść
„Powrót z gwiazd” Stanisława Lema powstała w 1960 roku, w najlepszym,
„złotym okresie”, jego twórczości, kiedy to spod jego pióra wychodziły
tak znakomite książki jak „Eden”, „Niezwyciężony”, „Cyberiada”, „Głos Pana”, czy wydana rok później „Solaris”.
Nie
jest to moja ulubiona książka z „Lemowego kanonu” lektur obowiązkowych,
mimo to przeczytałem ją kolejny już raz z dużą przyjemnością.
Poprzednio czytałem ją wiele lat temu, mogłem zatem porównać dzisiejszy
jej odbiór z tamtym sprzed lat, a także z innymi książkami z gatunku SF,
które zdążyłem w międzyczasie przeczytać. Z pewnością przeczytałem ją
teraz bardziej dojrzale, zwracając uwagę na szczegóły, skupiając się na
zupełnie czymś innym niż kiedyś.
„Powrót z gwiazd” to wizja społeczeństwa przyszłości, w życiu którego znaczącą rolę odgrywa proces betryzacji, polegający na pozbawianiu ludzi zaraz po narodzeniu wszelkich dzikich instynktów. Ludzie tacy nie są zdolni do jakichś gwałtownych reakcji, agresji, nie potrafią nawet, nie są w stanie, pomyśleć o zabiciu drugiego człowieka. Z takim społeczeństwem skonfrontowany zostaje główny bohater powieści, Hal Bregg, oraz jego koledzy astronauci wracający na Ziemię po stukilkudziesięciu latach, które minęły od momentu rozpoczęcia ich wyprawy w kosmos. Wskutek znanego paradoksu czasowego Einsteina Hal Bregg postarzał się o niewiele lat, na Ziemi natomiast minęło ich aż 127.
„Powrót z gwiazd” to wizja społeczeństwa przyszłości, w życiu którego znaczącą rolę odgrywa proces betryzacji, polegający na pozbawianiu ludzi zaraz po narodzeniu wszelkich dzikich instynktów. Ludzie tacy nie są zdolni do jakichś gwałtownych reakcji, agresji, nie potrafią nawet, nie są w stanie, pomyśleć o zabiciu drugiego człowieka. Z takim społeczeństwem skonfrontowany zostaje główny bohater powieści, Hal Bregg, oraz jego koledzy astronauci wracający na Ziemię po stukilkudziesięciu latach, które minęły od momentu rozpoczęcia ich wyprawy w kosmos. Wskutek znanego paradoksu czasowego Einsteina Hal Bregg postarzał się o niewiele lat, na Ziemi natomiast minęło ich aż 127.
Powrót
rodzi wiele problemów. Na Ziemi minęło wiele lat, nie żyją już ich
rodzice, dziewczyny, znajomi, przyjaciele. Świat, jaki zostawili kiedyś
już nie istnieje, a ten zastany jest bardzo często dla nich nie do
przyjęcia. Co więcej, okazuje się, że ich wyczyn, bohaterstwo i śmierć
wielu z nich są już nikomu niepotrzebne. Nowe pokolenia ludzi nie
interesują się podbojami kosmicznymi, ceniąc sobie spokój, brak
konfliktów i konieczności podejmowania ryzyka. Zmieniły się obyczaje,
potrawy, ubrania, meble, mieszkania i środki transportu. Samochody są
dostępne już tylko w antykwariatach, a książki, w postaci kryształków,
czyta się w specjalnych urządzeniach. Proces betryzacji nie tylko
pozbawił ludzi dzikich instynktów, ale spowodował także inne zmiany w
ich życiu i psychice. Unikają wszelkiego trudu i niebezpieczeństwa,
oddając się prawie wyłącznie rozrywkom i przyjemnościom.
To
co bohaterom książki, przybyszom z przeszłości przeszkadza najbardziej,
to paradoksalnie wszechobecna sztuczność i wygoda, sztuczne materiały,
fotele, w których się nie czuje, że się w nich siedzi, wszechobecne
światła i dźwięki, przeźroczyste ściany, a wszystko jakieś miałkie i
mdłe. Największa rozrywką tych ludzi jest real, coś w rodzaju
gry wirtualnej, tyle, że odgrywanej w wykreowanej rzeczywistości, gdzie,
jak to w grze komputerowej, nic nikomu stać się nie może. Takim
„łagodnym” społeczeństwem łatwo jest sterować, szczególnie gdy używa się
hipnagogu, urządzenia do uczenia się podczas snu. Podstawowe rzeczy i
usługi są za darmo. Istna sielanka, żyć nie umierać. Jednak nie dla
„staruszków”, którzy pamiętają dawne czasy. Trudno jest im żyć, trudno
nawiązać kontakt z kobietami. Osobną sprawą jest kwestia robotów, które
przejęły wykonywanie większości niebezpiecznych prac, opiekują się i
usługują ludziom, nadzorując też pracę i stan samych robotów oraz
decydując o likwidacji zepsutych lub przestarzałych modeli. To dosyć
niepokoi Bregga. Ludzie nie potrafią zabijać, ale co z maszynami.
Sam Stanisław Lem nie bardzo lubił tę swoją książkę, uważając, że:
„Razi mnie sentymentalizm tej książki, krzepa bohaterów, papierowość bohaterki. Coś mi tam zalatuje Remarkiem z jego Trzech towarzyszy. Jest w tym jakieś gówniarstwo. A mówiąc spokojniej – autorowi nie wolno robić bohaterom przyjemności dlatego, bo im sprzyja. Romans w końcu mógł się skończyć jak w powieści, ale warunkiem koniecznym byłaby osobowość tej ukochanej narratora, a w istocie jest ona pustym miejscem. Co prawda sam problem betryzacji uważam nadal za sensowny, ale jego realizację zbytnio uprościłem. Ten świat jest zbyt płaski, jednowymiarowy. Mój obojnaczy stosunek do tej książki najlepiej widać po tym, że jednak pozwalałem ją tłumaczyć”. [1]
Trudno
z Mistrzem się nie zgodzić, ale …. Dla mnie najbardziej interesujący w
„Powrocie z gwiazd” jest problem obcości, obecnej w kosmosie, gdy Bregg
wspomina przeżycia z wyprawy, i na Ziemi wśród jej mieszkańców, a także
osamotnienia i alienacji jednostki wywołanej tą obcością. Jak tu myśleć
cokolwiek o szukaniu obcych cywilizacji i kontakcie z nimi, gdy nie
można się porozumieć z członkami własnej społeczności. „Powrót z gwiazd”
daje dużo do myślenia, stawiając wiele ciekawych pytań natury
filozoficznej i egzystencjalnej. Powieść zaczyna się w miejscu, w którym
większość z utworów SF się kończy, tylko Lem postawił sobie pytanie co
będzie się działo, kiedy już z tego kosmosu się wróci. Nie przypominam
sobie drugiej podobnej książki, tak wśród polskich jak i zagranicznych
utworów SF, także pod względem interesującego i dokładnego opisu
społeczeństwa przyszłości. Jak przekonało się o tym już wielu, nie jest
to taka prosta sprawa.
Stanisław Lem „Powrót z gwiazd”, Wydawnictwo Agora, 2008, s.246.
[1] Lem.pl
świetny blog, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńLem to był Mistrz co się zowie! W kwestii społeczeństwa przyszłości polecam "Nowy wspaniały świat" http://andrew-vysotsky.blogspot.com/2012/09/nowy-wspaniay-swiat.html, jeśli jeszcze nie czytałeś. Dzięki za przypomnienie Lema i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń"Nowy wspaniały świat" oczywiście czytałem, ale dziekuję za przypomnienie :) Lema będzie więcej, bo biorę udział w wyzwaniu LEM-oriada. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię tę książkę. Mam jej pierwsze (!) wydanie. Ostało się bez okładki, niestety...
OdpowiedzUsuńA co do przesłania - cóż, moim zdaniem Lem się nieco rozminął z widzeniem przyszłości. Dziś, każdy niemal w naszym rozrywanym tragediami swiecie, wolałby taka rzeczywistość z "Powrotu..." niż to, co widzi i słyszy o naszej starej (nie)dobrej Ziemi.
pzdr
Ja jestem szczęśliwym posiadaczem wydania czwartego. Jest taki blog, którego autorka czyta książki we wszelkiej postaci, tytuł bloga "bez oprawy". Najważniejsze jest to co w środku :) Zgadzam się, trudno powiedzieć czy nasza rzeczywistość jest lepsza od tej z "Powrotu z gwiazd", z pewnością zaś obie są lepsze od tej z "Drogi" Cormaca McCarthy'ego, przynajmniej jak na razie....
UsuńJa posiadam wydanie z Agory :) A co do książki, to jest to jedna z moich ulubionych powieści tego wielkiego pisarza. Bardzo podoba mi się to podkreślenie obcości, alienacji człowieka pośród przyszłego pokolenia - tak jakby Lem przekornie pytał tych wszystkich amerykańskich bajkopisarzy science fiction: jak możemy porozumieć się z waszymi zielonymi kosmitami z mackami, skoro nie możemy dogadać się z własnymi dzieciakami?
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Jak by było mało problemów z członkami własnego społeczeństwa, "wojna wciąż trwa, między bogatym i biednym, między mężczyzną i kobietą, między tymi, którzy mówią "tak" i tymi, co wiecznie przeczą". U Lema bardzo rzadko pojawiają się kobiety, a to jest ksiązka w której są obecne, tyle, że dosyć papierowe, z kobietami bohaterom książki też nie wychodzi porozumienie.
Usuńktoś mówił o ,,sztucznym podtrzymywaniu życia", ale widzę, że można odłączyć respirator :)
OdpowiedzUsuńMówiłem, trafiłaś przypadkowo akurat dzisiaj na odrobinę zainteresowania, ten wyjątek potwierdza regułę :)
Usuńwychodź częściej z biblioteki...:)
UsuńI kto to mówi? Że niby na spacer? :) Skąd wiesz, że nie wychodzę. Widzisz, światło w oknie się nie świeci, W niektóre dni robię pieszo kilka kilometrów w drodze do klienta, nie mogę mieć prawa jazdy :)
Usuń