piątek, 19 października 2012

Pocałunek


Pocałunek - Anne Sexton

Moje usta rozkwitają jak rana.
Raniono mnie przez cały rok; nudne
noce; tylko szorstkie łokcie
i delikatne pudełka Kleenexu co wołają:
"bekso, bekso, ty głuptasie!"

Do dziś dnia moje ciało było bezużyteczne.
Teraz rozsadza swoje szranki.
Rozrywa szaty starej Marii, supeł po suple.
Spójrz — teraz przeszywają mnie elektryczne błyski.
Świst! Zmartwychwstanie!

Kiedyś moje ciało było zwykłą drewnianą łódką,
niezdatną na nic, bez słonej wody pod spodem,
wymagającą malowania — niczym więcej
jak stosem desek. Tyś ją wyciągnął i otaklował.
Dokonał wyboru.

Moje nerwy są nastrojone. Rozbrzmiewają w mym uchu
jak muzyczne instrumenty. Tam gdzie trwało milczenie,
grają smyczki i bębny. Tyś to sprawił.
Istny geniusz przy pracy. Mój drogi, kompozytor
wstąpił już w ogień.

Przełożyła Teresa Truszkowska

1 komentarz: