piątek, 5 października 2012

Z dziennika halucynogenika (14)

Kolejka II, Karolina Albricht

8 IX 2039.  

Wyobrażałem sobie, że będzie to jakiś luksusowy przybytek, miejsce ostatecznego wyuzdania, a tymczasem zeszliśmy do zatęchłej, brudnej piwnicy. Podobno stworzenie tak wiernej imitacji minionych czasów kosztowało majątek. Pod niskim stropem, w zaduchu, u okienka zamkniętego na cztery spusty, stał cierpliwie długi ogonek.

— Widzi pan? To jest prawdziwy ogonek! — Z dumą podkreślił Symington junior.
— No dobrze — rzekłem po jakiejś godzinie cierpliwego wystawania — ale kiedyż wreszcie otworzą?
— Niby co? — zdziwił się.
— No, jakże... to okienko...
— Nigdy! — z satysfakcją odezwał się chór głosów.
Osłupiałem. Niełatwo przyszło mi pojąć, że uczestniczyłem w atrakcji, która była taką samą odwrotnością życiowych norm, jak ongiś czarna msza — względem białej. Ale też — czy to nie logiczne? — obecnie wystawanie w ogonku może być już tylko zboczeniem. W innym pomieszczeniu klubowym znajduje się postawiony na kołkach zwyczajny wóz tramwajowy, w którym panuje nieludzki ścisk, z obrywaniem guzików, darciem odzieży, pończoch, trzeszczeniem żeber, deptaniem — w tak naturalistyczny sposób ewokują ci miłośnicy starożytności warunki niedostępnego im bytowania. Towarzystwo, potargane, pomięte, lecz zachwycone, z błyszczącymi oczami, poszło potem pokrzepić się, ja zaś wróciłem do domu, podtrzymując spodnie i kulejąc od skopania, lecz z uśmiechem, zamyślony nad tą naiwną młodością, poszukującą uroków i dreszczu zawsze w tym, co najtrudniej osiągalne. Zresztą historii uczy się teraz mało kto — zastąpił ją w szkołach nowy przedmiot, znany jako będzieje, czyli nauka o tym, co dopiero będzie. Jakżeby się ucieszył, słysząc o tym, profesor Trottelreiner! — pomyślałem nie bez melancholii.

Stanisław Lem "Kongres futurologiczny", Wydawnictwo Literackie, Kraków 1983.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz