niedziela, 7 października 2012

Vincent i Jules (4)

 
WNĘTRZE. KAFEJKA - RANEK

Jules i Vincent siedzą w boksie. Przed Vincentem piętrzy się stos naleśników i kiełbasek, które z apetytem pałaszuje. Z kolei Jules zamówił sobie tylko filiżankę kawy i babeczkę. Wydaje się nieobecny myślami. Kelnerka dolewa obydwu panom kawy.

VINCENT

Wielkie dzięki. (do Julesa, który tuli w dłoniach filiżankę) Chcesz kiełbaskę? 

JULES 

Nie... nie jem wieprzowiny. 

VINCENT 

Jesteś Żydem? 

JULES 

Nie, po prostu nie lubię świniny. 

VINCENT

Dlaczego? 

JULES 

Świnie to plugawe zwierzęta. Nie jadam plugawych zwierząt. 

VINCENT 

Ale kiełbaski są pyszne. Schabowe są pyszne. 

JULES 

A szczur z rynsztoka może mieć smak ambrozji. Nigdy się tego nie dowiem, a nawet gdybym wiedział, że tak jest, nie wezmę parszywego skurwiela do ust. Świnie śpią i ryją w gównie. Tak robią plugawe zwierzęta. Nie chcę jeść czegoś, co jest na tyle durne, by nie brzydzić się własnych odchodów. 

VINCENT 

A psy? Też zjadają własne kupy.

JULES 

Psów też nie jem. 

VINCENT 

Tak, ale czy uznajesz psy za plugawe zwierzęta? 

JULES 

Nie nazwałbym ich plugawymi, chociaż brudne to one na pewno są. Ale pies ma osobowość. A osobowość bardzo wiele zmienia. 

VINCENT 

A zatem idąc tokiem tych rozważań, gdyby świnia miała ciekawszą osobowość, przestałaby być plugawa? 

JULES 

Musiałaby z niej być kurewsko milutka świnka. Musiałaby być Cary Grantem wśród świń. Śmieją się. 

VINCENT 

Świetnie. Ożywiasz się. Bo siedziałeś taki milczący. 

JULES 

Siedziałem i myślałem. 

VINCENT 

(z pełnymi ustami) O czym?

JULES

O cudzie, którego byliśmy świadkami. 

VINCENT 

Którego ty byłeś świadkiem. Ja byłem świadkiem dziwnego przypadku. 

JULES 

Wiesz, co to jest cud? 

VINCENT 

Akt Boga. 

JULES 

A co to jest akt Boga? 

VINCENT 

Chyba coś takiego, kiedy Bóg czyni niemożliwe możliwym. Ale przykro mi, Jules, dzisiejszy ranek pod to nie podpada. 
JULES 

Nie rozumiesz, Vinc, że to nie ma znaczenia. Osądzasz całą sprawę w niewłaściwy sposób. Nie chodzi o to, co się wydarzyło. Być może to Bóg zatrzymał kule, przemienił Colę w Pepsi, znalazł moje kluczyki. Ale nie tak należy do tego podchodzić. To nieważne, czy był to cud spełniający wymogi cudu, czy nie. Ważne jest to, że poczułem dotknięcie Boga. Bóg się w to wmieszał. 

VINCENT 

Ale dlaczego? 

JULES 

I właśnie tego, kurwa, nie wiem! Nie wiem, dlaczego. Ale nie mogę znów pogrążyć się we śnie. VINCENT Mówisz serio? Naprawdę chcesz się wycofać? 

JULES 

Z branży? Jak najbardziej. Vincent zjada kolejny kęs, Jules popija kolejny łyk kawy. W tle widzimy Gościa wołającego Kelnerką. GOŚĆ Garçon! Kawa! Rozpoznajemy w nim Dziubaska z pierwszej sceny filmu.

VINCENT 

Dobra, jeśli się wycofasz, czym się będziesz zajmował? 

JULES 

Właśnie nad tym tak medytowałem. Najpierw doręczę ten neseser Marsellusowi. A potem będę głównie chodził po matce Ziemi. 

VINCENT 

Co to znaczy, „chodził po matce Ziemi”? 

JULES 

No wiesz, jak Caine w „Kung Fu”. Od miasta do miasta, nowi ludzie, nowe przygody. 

VINCENT 

I długo tak będziesz chodził? 

JULES 

Póki Bóg nie wybierze mi miejsca na stałe. 

VINCENT 

A jeśli tego nie zrobi? 

JULES 

Będę czekał, jeśli trzeba - w nieskończoność. 

VINCENT 

Więc postanowiłeś zostać menelem? 

JULES 

Nie, będę po prostu Julesem. Ni mniej, ni więcej. 

VINCENT 

Nie, Jules, będziesz kropka w kropkę jak te dupki żebrzące o drobne. Snują się jak banda popierdolonych zombie, śpią w kubłach, zżerają to, co ja wyrzucę do śmieci, i psy na nich szczają. Jest na takich ludzi odpowiednia nazwa: to menele. I jeśli nie będziesz miał roboty, mieszkania ani legalnego dochodu, będziesz tylko pierdolonym menelem. 

JULES 

I tu, przyjacielu, nasze zdania się różnią. 

VINCENT 

To, co się zdarzyło, było niezwykłe, nie ma co do tego żadnych wątpliwości, ale to nie była zamiana wody w wino... 

JULES 

Cuda bywają różne, Vince.

VINCENT 

Nie opowiadaj mi takich pierdoł! 

JULES 

Jeśli przerażają cię moje odpowiedzi, Vincent, powinieneś się powstrzymać od zadawania pytań. 

[VINCENT 

Kiedy podjąłeś taką decyzję? Siedząc tu nad swoją babeczką? 

JULES 

Tak. Siedziałem tu, piłek kawę, jadłem babeczkę, wspominałem całe zajście i nagle doznałem, jak to nazywają alkoholicy, „chwili jasności”.] 

VINCENT 

Muszę się odesrać. Ciąg dalszy nastąpi. Vincent wychodzi do ubikacji. Jules, samotny przy stoliku, odgryza kawałek babeczki, kiedy... Dziubasek i Misio Pysio zrywają się na równe nogi z bronią w ręku. 


DZIUBASEK 

Ludzie, zachować spokój! To napad! 

MISIO PYSIO 

Niech któryś z was, pojebańców, spróbuje drgnąć, a rozpierdolę wszystkich w drobny mak! Jasne? Jules podnosi wzrok i nie wierzy własnym oczom. Pod stołem sięga po swoją czterdziestkę piątkę. Wyjmuje ją i odbezpiecza. 

DZIUBASEK 

Goście siedzą na miejscach, kelnerki na podłogę! 

MISIO PYSIO 

Teraz znaczy teraz! Róbcie to, do kurwy nędzy, albo zginiecie! Jak błyskawica, Dziubasek przemieszcza się w kierunku kuchni, podczas gdy Misio Pysio wrzaskami i pogróżkami sieje wśród gości blady strach. 

DZIUBASEK 

Meksykańcy, wynocha z kuchni, już! Hasta luego! Z kuchni wychodzi trzech kucharzy i dwóch pomywaczy. Na ziemię, albo przysmażę wam tyłki, comprenden? Najwyraźniej comprenden. Odzywa się tęgawy kierownik. 

KIEROWNIK 

Jestem tu kierownikiem, nie chcę żadnych kłopotów... Podchodzi do niego Dziubasek. 

DZIUBASEK 

Będziesz mi sprawiał kłopoty? Staje tui przy nim i przyciska mu do szyi lufę rewolweru. Co? Będziesz mi sprawiał kłopoty? 

KIEROWNIK 

Nie, nie będę. Nie będę sprawiał żadnych kłopotów! 

DZIUBASEK 

Sam nie wiem, Misiu Pysiu. Facet wygląda mi na typ bohatera. 

MISIO PYSIO 

Nie ryzykuj. Rozwal go! Goście krzyczą. Jules spokojnie obserwuje, zaciskając dłoń na swojej czterdziestce piątce. 

KIEROWNIK 

Błagam, nie! Nie jestem bohaterem! Jestem tylko kierownikiem kawiarni. Bierzcie, co tylko chcecie! 

DZIUBASEK 

Poproś ludzi o współpracę, a będzie po wszystkim. 

KIEROWNIK 

Ludzie, zachowajcie spokój i współpracujcie z nimi, a za chwilę będzie po wszystkim! 

DZIUBASEK 

Spisałeś się, a teraz tyłek na ziemię! 


WNĘTRZE. TOALETA W KAFEJCE - RANEK 

Vincent, siedząc na muszli klozetowej czyta „Modesty Blaise”, nieświadom piekła, jakie się rozpętało za drzwiami. 

Scenariusz filmu PULP FICTION, Quentin Tarantino, Wydawnictwo Da Capo, 1997.

1 komentarz: