sobota, 31 maja 2025

Pokój - Gene Wolfe

Nie wiem od czego zacząć. Tyle we mnie pozytywnych emocji i wrażeń. Wróciłem do czytania w ogóle, także fantastyki i do pisania recenzji na tym blogu, właściwie zapisu wrażeń, przemyśleń, interpretacji. I od razu trafiła mi się znakomita książka. Nie był to jednak przypadek, takim szczęściarzem to ja niestety nie jestem. Znałem autora, przeczytałem jakiś czas temu kilka jego powieści oraz opowiadań i miałem jakieś dziwne przeczucie, że się nie zawiodę. Nie dlatego, że, jak napisano na okładce książki, Gene Wolfe został nazwany przez "The Denver Post" jednym z "olbrzymów SF" i wielokrotnie zdobywał najważniejsze nagrody, w tym Nebula, Hugo i World Fantasy. Powód był inny. Zobaczyłem okładkę, przeczytałem kilka pierwszych zdań i po prostu zachwyciłem się.

"Pokój" Gene'a Wolfe'a został wydany przez Wydawnictwo Mag w znakomitej serii Uczta Wyobraźni prezentującej fantastykę z najwyższej półki. Na pierwszy "rzut oka" książka ta sprawia wrażenie powieści obyczajowej, może niezupełnie takiej typowej, ale jednak. To tylko pozory. Fantastyka jest w niej obecna, tyle że dobrze ukryta i dosyć szczególnego rodzaju. Miałem podczas czytania wiele skojarzeń związanych z innymi utworami literackim. Jedne oczywiste, narzucające się od razu, jak np. z baśniami z "Księgi tysiąca i jednej nocy", opowiadaniami o duchach z "Opowieści starego antykwariusza" M.R. Jamesa, opowiadaniami Edgara Allana Poe czy wreszcie z powieściami Karola Dickensa. Inne może bardziej ryzykowne lub zupełnie nietrafione, jak np. z "Krainą Chichów" Jonathana Carrolla. Ale cóż, skojarzeń się nie wybiera, same przychodzą.

Trudno jest opisać fabułę tego tak różnorodnego, wielowymiarowego i wieloznacznego utworu, zawierającego mnóstwo dygresji, opowieści, historii, legend. W ogóle czego tam nie ma. Jest cyrk z "wybrykami natury", mamy alchemika ingerującego w prawa natury, duchy, dżina, antykwariusza Żyda sprzedającego sfałszowane, napisane przez siebie, stare księgi. A wszystko to razem z sobą wspaniale się łączy i współistnieje w tej wyjątkowej powieści. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie czytałem czegoś podobnego i wiele razy przecierałem oczy ze zdumienia. Chapeau bas! Powieść została napisana w 1975 roku, ale równie dobrze mogło by to być wczoraj, nic się nie zestarzała przez te prawie 40 lat.

Gene Wolfe
Narratorem i głównym bohaterem "Pokoju" jest pewien staruszek w wieku około 60-70 lat, Alden Dennis Weer. To on snuje tę pełną melancholii opowieść. Opowiada o swoim dzieciństwie, rodzinie, ludziach, którzy już  dawno odeszli, o Środkowym Zachodzie Ameryki. Dowiadujemy się wielu rzeczy, ale tylko to co on sam chce nam powiedzieć, pewne sprawy przemilcza skupiając się na tym co dla niego jest istotne. Należy na niego uważać i nie można mu ufać, bo zwodzi i manipuluje czytelnikiem. Kim jest ten starszy pan? Czy żyje, czy jest może duchem? Czym jest i gdzie się znajduje jego dom? Jaką rolę odgrywają w opowieści lekarze? Podczas lektury zadajemy sobie wiele podobnych pytań. Gene Wolfe to znakomity pisarz, bardzo sprytnie to sobie wymyślił, pisząc przemyślaną i niezwykle przemyślną książkę. Do tego napisaną naprawdę pięknym językiem, który rzadko się zdarza w powieściach z gatunku fantastyki. Ta książka ma swoisty klimat i pewną magiczność. Nawiasem mówiąc, ci, którzy szukają w fantastyce statków kosmicznych, laserowych mieczy oraz cycatych panienek, będą srodze zawiedzeni. "Pokój" to książka z tych do wielokrotnego czytania, jakie najbardziej lubię, i które stawiam sobie na najbliższej półce aby do nich często wracać.

Znamienne są słowa Neila Gaimana, który pisze w "Posłowiu":
"Jeśli czytacie książkę Gene'a Wolfe'a, zaufajcie autorowi i ani przez chwilę nie ufajcie autorowi. On wiele od was oczekuje, a jeśli poświęcicie mu czas i uwagę, ta inwestycja się wam opłaci, ale oczekuje od was ciężkiej pracy. Gene Wolfe zdefiniował kiedyś "dobrą literaturę" jako coś, co wykształcony czytelnik może przeczytać z przyjemnością, a z jeszcze większą przyjemnością przeczytać ponownie".
Na koniec kilka rad. Dajcie tej książce czas i szansę aby mogła Was zachwycić i oczarować, nie porzucajcie jej zbyt wcześnie. Chociaż pierwsze strony są jednymi z piękniejszych w książce, po jakimś czasie możecie poczuć się znużeni i zagubieni sporą ilością imion i zdrobnień oraz pokrewieństwem opisywanych postaci. Jeśli będziecie czytać dalej, w pewnym momencie poczujecie, że nie możecie się wprost od niej oderwać. Zwracajcie uwagę na to co mówi Alden Weer, na jego słowa, ukryte znaczenia, opowieści snute przez różne osoby, a wszystkie kawałki zaczną się Wam układać w mozaikę, złapiecie trop i po skończeniu książki nie odłożycie jej, lecz zaczniecie, podobnie jak jej bohater, od początku.

Gene Wolfe "Pokój", przełożyła Anna Studniarek, Uczta Wyobraźni, Wydawnictwo Mag, Warszawa 2014, s.240.

14 komentarzy:

  1. Nie ma laserowych mieczy ani statków kosmicznych? Wspaniała zachęta. Chodziło mi po głowie rano, żeby Cię poprosić o jakąś podpowiedź odnośnie fantastyki i właśnie to mam! Zbieg czy kwantowe splątanie? :))
    Swojsko tu z fotelem na krzywych nogach i paprotką. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie jest to odpowiednia książka i autor na początek, ale cóż, wybrałaś. Do tego co już napisałem, dodam tylko, że ważne tutaj są opowieści w opowieściach. Kim jest Alden Dennis Weer? Szczególnie Dennis :)

      Ps. Mogę przesłać ebooka, jeśli trzeba :)

      Usuń
    2. A dlaczego nie jest odpowiednia? I co w takim razie byś mi polecił na początek?

      Usuń
    3. Wydaje mi się, że nic by się nie stało gdybyś ją przeczytała, nie było by ofiar :) Fantastyka jest tak różna, wiele podgatunków, zależy co kto lubi. Ja lubię tego autora i jego sposób pisania, często niewiarygodny narrator, nie bezpośredni opis świata. I jest duża szansa, że ta książka by Ci podeszła. Z pewnością odpada hard sf, space opera, cyberpunk i kilka innych rodzajów. Tak jak pisałem wcześniej, "mam przekonanie graniczące z pewnością" , że może Gaiman spodobał by się :) Nie wiem. Chyba czytałaś Tysiąc jesieni Jacobs de Zoeta, są tam elementy fantastyczne, "Terror" (nic z horrorem, historia wyprawy dwóch żaglowców, które utknęły w lodach arktyki) Dana Simonsa lub jego "Drood" (historia z XIX w, wymyślona opowieść Wielkie Collinsa o Dickensie, ciemne zakamarki Londynu, opium ) lub jego Hyperion (właściwie taki Dekameron w kosmosie, 7 pielgrzymów podróżuje na planecie Hyperion do Wrót Czasu i opowiadają swoje historie, różne gatunki literackie, style użyte, ładnie napisana , przystępnie książka). Jesteś Emmo trudnym "przypadkiem" bo trudno powiedzieć co można Ci polecić :) Musiałbym pomyśleć :)

      Usuń
    4. Wiem , że lubisz realizm magiczny, mogę polecić opowiadania Luciusa Sheparda "Smok Griaule", wydane w Uczcie Wyobraźni, lub "Nigdziebądź" Gaimana lub "Koniec świata i hard-boiled wonderland" Haruki Murakamiego lub ten "Pokój" Wolfe'a. Plus wymienione rzeczy w poprzednim komentarzu :)

      Usuń
    5. I zapomniałem o Ursuli Le Guin i jej cyklu Ziemiomorze, pierwsza część Czarnoksiężnik z Archipelagu, nie ma żadnych elfów, orków, czy krasnoludów, ale są smoki, jeśli znasz nazwę rzeczy lub czyjeś imię masz nad nim władzę, jeśli zastosujesz w jakimś miejscu magię, musisz się liczyć z konsekwencjami, że zmieni to w jakiś sposób rzeczywistość, i trochę feminizmu, od 4 części Tehanu. Le Guin pisze ładnym stylem, bardzo klarownym, klasyczna fantasy, m.in od tego zaczynałem.

      Usuń
    6. A mógłbyś podesłać tego e - booka?
      Zeżarło mi komentarz zanim wysłałam ufff. Trochę z tych rzeczy znam, ale nie mam pojęcia gdzie w Tysiącu jesieni...była fantastyk? :-o Bardzo lubię tę książkę, Atlas chmur mniej.

      Usuń
    7. Jesteś skarbnicą wiedzy i moim zdaniem powinieneś nawiązać kontakt z ,,Lubimy czytać" lub innym portalem, wydawnictwem czy księgarnią, żeby to spróbować zmonetyzować, a przynajmniej pokazać światu.

      Czarnoksiężnika znam, jest ok. Tysiąc jesieni... mnie zachwyciło, ale nie wiem, gdzie tam była fantastyka! :-o O naiwności moja. :)) Murakamiego jakoś nie czuję, znam Kafkę nad morzem, Kronikę ptaka... i opowiadania. Jakieś to

      Zrobiłam mały research i część ludzi nie zrozumiało, o co chodzi w Pokoju. Może jednak wyślij mi e- book w wolnej chwili. Jeśli zaskoczy, to może kupię.

      Usuń
    8. Dzięki Emmo za miłe słowa, ale są ode mnie pewnie lepsi. Wysłałem ebook na adres z piosenką ptasią. Książki Gene Wolfe zyskują po kolejnym czytaniu, kiedy już coś wiemy, odgadliśmy, on uważał, że tak w ogóle powinno czytać się książki :) Polecam gorąco cykl Księgę Nowego Słońca, pierwsza część to Cień kąta, ostatnio wyszły w Uczcie Wyobraźni po dwie części w jednym tomie. Ale to kiedyś, jeśli Pokój spodoba Ci się na tyle , że będziesz kontynuować znajomość :)

      Usuń
    9. Z tymi elementami fantastycznymi, w "Tysiąc jesieni ..." to chodziło mi o "Terror" Dana Simmonsa, po prostu pomyliłem się :) Ale w Uczcie wyobraźni wyszły też "Czasomierze" Mitchella, opinia jest na blogu. Ostatnio wyszła jego bardzo realistyczna powieść Utopia Scenie, o pewnym zespole rockowym z lat 60-tych, i też w UE, czyli elementy fantastyczne musi mieć, jeszcze nie czytałem, Mitchell poprzez bohaterów i ich dusze łączy wszystkie swoje książki.

      Usuń
    10. Nie wiedziałam, że Mitchell tak robi ze swoimi bohaterami i książkami, uważam, że to świetny pomysł. A Tysiąc jesieni i Atlas chmur też się tak łączą? W Atlasie chmur jest dużo namieszane i w pewnej chwili zaczęło mnie to irytować, bo nie znalazłam algorytmu, który tym rządzi. :( Może za mało uważnie czytałam? Czy to po prostu fabularyzowana idea wędrówki dusz?

      Usuń
    11. Coś jakby wędrówka dusz, konkretnie to tylko sam autor wie. Jeśli teraz wiedząc to przeczytała byś Atlas chmur, to tam jest przynajmniej jeden bohater, właściwie to nie jest ta sama osoba, tylko nazwisko doktor Marinus. W Utopia Avenue pojawia się np znowu de Żory, tylko o innym imieniu. Marinus jest też w Czasomierzach. Chyba warto czytać jego książki w kolejności powstawania. A w samym Atlasie chmur też w kolejnych opowieściach pojawiają się o ile dobrze pamiętam te same nazwiska. W filmie jest to podkreślone zez tych samych aktorów grających tóżne postacie. Cóż, mnie się Atlas chmur bardzo podobał, dopóki nie przeczytałem Czasomierzy, tam jest trochę lepiej, bo jest główna bohaterka, podtać, która przewija się przez całą powieść, zaczynamy od niej i na niej kończymy, od nastolatki po staruszkę , a Ziemia też umiera. Chyba powinienem zrobić sobie powtórkę bo nie pamiętam już wielu rzeczy i przeczytać jego wszystkie książki chronologicznie.

      Usuń
    12. Dla mnie , w każdej opowieści z Atlasu jest jakaś walka dobra że złem, obojętnie jaka epoka historyczna, nic się nie zmienia w tym względzie, ludzie kłamią, oszukują się wzajemnie , wykorzystują i mordują. I co to znaczy być człowiekiem, mieć sumienie, duszę, ale też być słabym i tchórzliwym i ulegać podszeptom zła, dla zysku, własnej wygody. Może jednak Czasomierze są lepiej napisane, chociaż jest tam jeden wątek fantastyczny, co by ci się nie spodobało. Slade House, to jakby kontynuacja , to samo uniwersum co Czasomierze, napisana po nich i warto w takiej kolejności czytać, Slade House to bardziej opowieść grozy o pewnym domu, który pojawia się i znika, co jakiś czas, zabierając ze sobą ludzi którzy do niego trafili.

      Usuń