wtorek, 1 maja 2012

Dzień z życia pisarza (7) - Maria Dąbrowska

Maria Dąbrowska
3 stycznia 1951 roku, WARSZAWA

9.00 - "Tak wiec jesteśmy już w nowym roku i nowym półwieczu".

10.00 - "Rano przychodzili z życzeniami listonosz i dozorca, choć w Związkach postanowiono, że nie mają już w Nowy Rok chodzić po proszonem. I w samej rzeczy to jest tradycja dosyć żenująca, nie ze względów materialnych, tylko tak jakoś. Musiałam z nimi też wypić, a nie chcąc już pić wódki, piłam wino".

13.00 - "Na obiedzie miałam zaproszonych Kodejszków. On przyszedł z dorocznego przyjęcia u prof. Semeraua-Siemianowskiego z życzeniami od tegoż profesora dla mnie (...). Pani Kodejszkowa przyszła piechotą (nie mogąc znaleźć taksówki) z rozwianym od wiatru włosem. Obiad był dobry, bo dzięki mrozom przechowała się dobrze druga świąteczna indyczka (indyka przywiezionego przez Hubertów zjedliśmy z nimi)".

17.00 - "Po południu zaczęli się schodzić goście całkiem nieoczekiwani, a niektórzy bardzo dawno nie widziani - wszyscy - nigdy u nas na Nowy Rok nie bywający". 

20.00 - "W rezultacie w ogóle za dużo piłam w te świąteczne tygodnie i (...) cierpiałam na straszne rozdrażnienie i męczącą tachikardię, która do dziś mnie nęka".

22.00 - "Bardziej jednak męczy mnie i odbiera sen sprawa Pepysa. Nie tylko nie wydali tego w żadnym z przewidzianych terminów, ale w wywiadzie prasowym udzielonym przez Kuryluka co do zamierzeń wydawniczych PIW-u nie wspomniano nic o tej publikacji. (...) Okazało się, że cenzura znowu zaczepiła moją przedmowę i że to jest przyczyną nowej zwłoki, ale też zasadniczo sprawa jest „na dobrej drodze”. (...) A niech to diabli porwą! Przed wojną moje rękopisy szły do druku nazajutrz po przyniesieniu ich do wydawcy".

Notkę napisałem dzięki uprzejmości redaktorów bloga  "Płaszcz zabójcy". Wykorzystałem zamieszczony tam fragment z:Maria Dąbrowska, Dzienniki, t. 4, oprac. Tadeusz Drewnowski, Czytelnik 1988, s. 5–6. 
Dziękuję:)

5 komentarzy:

  1. Ładnych rzeczy się dowiaduję o rozpitej Marii... Hehe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z listonoszem i dozorcą po proszonem, mus jest wypić:)

      Usuń
    2. I by dopełnic zgorszenia :-) w alei zasłużonych została pochowana, o zgrozo, obok Anny Kowalskiej.

      Usuń
  2. Moje pierwsze spotkanie z Dąbrowską to raczej traumatyczne doznanie - "Marcin Kozera" a potem "Na wsi wesele". Dopiero po latach sięgnąłem po pierwszą ocenzurowaną wersję jej Dzienników, wstyd się przyznac, trochę za sprawą efektownej, jak na tamte czasy, okładki. I to było to ... . Zarówno Dzienniki jak i jej opus magnum Noce i dnie to literatura pierwszej klasy, choc trzeba do niej dorosnąc :-).

    OdpowiedzUsuń
  3. Już od dłuższego czasu mam ochotę na jej dzienniki muszę w końcu je pożyczyć w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń