
"Każde
pożegnanie powinno się traktować jako próbę przed tym ostatecznym. Każdy
powinien mieć na końcu języka jakąś pożegnalną mądrość albo żart. Niestety mało
komu jest to dane. Nawet ci najlepiej przygotowani mają z tym problem. Drzwi
się zamykają, światło przygasa, winda zjeżdża. Nie padają żadne słowa. Nie ma
żadnej wiadomości".[s.339]
"W niektórych starych religiach utrzymuje
się, że ostatnie słowa zmarłego mają wielkie znaczenie. Magiczną moc".
Wszyscy znamy ostatnie słowa wypowiedziane przez sławnych ludzi, choćby
Goethe'go "Więcej światła!", czy też Cervantesa "Don Kichot to
ja", wypowiedziane na łożu śmierci w odpowiedzi na pytanie skąd wziął
swego bohatera. Ale czasami bywa i tak, że ostatnie słowa wypowiedziane przed
śmiercią przez przeciętnego człowieka mają także kolosalne znaczenie, szczególnie
wtedy, gdy prowadzone jest śledztwo w sprawie jego zgonu. Z tego typu historią
mamy do czynienia w przypadku nowego kryminału Reginalda Hilla "Ostatnie
słowa" z podinspektorem Dalzielem i komisarzem Pascoe w rolach głównych.
W pewną burzową i zimną listopadową noc dochodzi
do zgonu trzech starszych mężczyzn. Zdarza się. Wszyscy trzej jednak zmarli
gwałtowną śmiercią. Każdy ze staruszków przed śmiercią wypowiedział jakieś
słowa, które mogą okazać się kluczowe dla rozwiązania zagadki ich śmierci.
Jeden z nich w ten sposób wskazał jako sprawcę podinspektora Dalziela.
Wszystko wskazuje na to, że po suto zakrapianej kolacji podinspektor wsiadł do
samochodu i spowodował wypadek. Dalziel twierdzi, ze jest niewinny. Do zbadania
całej sprawy wyznaczony zostaje komisarz Pascoe. Równolegle toczą się jeszcze
dwa śledztwa. Nie chcąc psuć zabawy oraz przyjemności z lektury,
zatrzymam się w tym miejscu w dalszym ujawnianiu istotnych szczegółów fabuły.
Poza ciekawą intrygą kryminalną Reginald Hill w
"Ostatnich słowach" porusza kilka ważnych problemów społecznych,
typowych nie tylko dla Wielkiej Brytanii, z których najważniejszy wydaje się
problem starszych ludzi i w ogóle starości. Rodziny nie zawsze chcą się nimi na
starość zajmować, są dla nich obciążeniem, kłopotem. Pod byle pretekstem
starają się pozbyć niechcianego ciężaru, zrzucając obowiązki na państwo,
umieszczając swoich starych krewnych w szpitalu lub domu starców. Tych, którzy
tam żyją, czy raczej wegetują, dopada często demencja starcza, powoli tracą
siebie i swoje wspomnienia, zapominają się, z pamięci wypadają im nieraz całe
dni. Oczywiście nie wszystkich ogarnęła znieczulica, nawet wśród młodych ludzi
są jeszcze tacy, dla których człowieczeństwo nie jest pustym słowem. W powieści
mamy obecne różne aspekty śmierci, co może nie powinno dziwić w przypadku
kryminału. Autor przygląda się śmierci jednak nieco bliżej, nie traktując jej
jedynie jako atrakcyjnego elementu typowego dla tego gatunku. Bardzo ważną rolę
w powieści pełni typowo angielski humor, od którego aż iskrzą się dialogi. Bez
niego ta książka była by zbyt ponura i przygnębiająca, szczególnie biorąc pod
uwagę poruszane w niej tematy. Praca policji brytyjskiej oraz środowisko
bukmacherów zostały w powieści opisane bardzo wiarygodnie i realistycznie.
Książka ma specyficzny, charakterystyczny dla
Anglii klimat oraz niepowtarzalne postaci charyzmatycznych detektywów z
ogromnym, typowo angielskim, poczuciem humoru. Czyta się ją bardzo dobrze, a po
jej skończeniu chce się natychmiast sięgnąć po kolejne powieści z serii i
poznać dalsze przygody podinspektora Dalziela i komisarza Pascoe. Hill napisał
kilkadziesiąt powieści, ale najbardziej jest znany właśnie z tego cyklu o
detektywach z Yorkshire. W Polsce nakładem Wydawnictwa Nowa Proza ukazały się
jeszcze następujące tytuły: "Ścięte głowy", "Okrutna
miłość" oraz "Małe sprzątanko". Reginald Charles Hill był
współczesnym angielskim pisarzem kryminałów, niektórzy twierdzą nie bez
podstaw, że najlepszym (zmarł niedawno, 12 stycznia 2012 roku na guza mózgu),
laureatem Cartier Diamond Dagger przyznanej dla uhonorowania twórczości za 1995
rok - najbardziej prestiżowej nagrody przyznawanej przez Crime Writers'
Association. W swoich powieściach stosował różnorodne techniki pisarskie oraz
środki narracji, z niechronologicznym przedstawianiem wydarzeń czy oddawaniem
roli narratora żonie jednego z detektywów. Niezapomniana seria o podinspektorze
Andrew Dalzielu i komisarzu Peterze Pascoe stała się podstawą do nakręcenia
przez BBC serialu, w którym rolę Dalziela zagrał Warren Clarke, a Pascoe Colin
Buchanan.
Reginald Hill "Ostatnie słowa" (Exit
Lines), przełożył Wojciech Szypuła, Wydawnictwo Nowa Proza, Warszawa 2011,
s.339.
A u nas przetlumaczyli tom 2, 5, 6, 7, 8. Nie cierpie tak czytac.
OdpowiedzUsuńTzn. ksiazki w cyklu Dalziel i Pascoe.
OdpowiedzUsuńPS. Ale i tak przeczytam, recenzja mnie zafrapowala :-).
OdpowiedzUsuńTylko zaczne od tego drugiego moze...
:)) Też chciałem zacząć od drugiej części, ale powiedziano mi, nie wiem czy to prawda, ze w tej serii kolejność nie jest aż tak ważna.
UsuńJa jestem maniaczka w kwestii ksiazkowej kolejnosci, potrafie odniesc ksiazke do biblioteki, nie zagladajac do niej, jesli sie zorientuje, ze to nie jest pierwsza czesc ;-)).
UsuńBtw. wrzucilam rano swoja dwudziestke ksiazek :-).
Rozumiem, nie drążę tematu:))
Usuń