środa, 2 maja 2012

Flaubert i ironia (2)

Ironia jest jedną z najnowocześniejszych cech pisarstwa Flauberta. Czy ironia niejako przyrasta do ironisty? Flaubert z pewnością tak właśnie myślał. Uroczystości dla uczczenia setnej rocznicy śmierci Woltera w 1878 roku były sponsorowane przez firmę Menier, produkującą czekoladę. "Biedny stary geniusz - skomentował Gustaw - że też ironia nigdy go nie opuszcza". Prześladowała też Gustawa. Kiedy napisał o sobie: "Przyciągam szaleńców i zwierzęta", być może powinien był dodać: "A także ironię".

Weźmy Panią Bovary. Była zaskarżona za obsceniczność przez Ernesta Pinarda, który zyskał także wątpliwą sławę tym, że wszczął proces przeciwko Kwiatom zła. Kilka lat po wyroku uniewinniającym dla Pani Bovary odkryto, że Pinard był anonimowym autorem zbioru sprośnych wierszy. Pisarza bardzo to rozbawiło. Weźmy samą powieść. Dwa najbardziej pamiętne fragmenty to cudzołożna przejażdżka Emmy w zasłoniętym powozie (ustęp uznany za prawomyślnych za szczególnie gorszący) i ostatnia linijka powieści - "niedawno otrzymał Legię honorową" - potwierdzającą mieszczańską apoteozę aptekarza Homais'go. Otóż okazuje się, że pomysł z zasłoniętym powozem przyszedł Flaubertowi do głowy w wyniku własnego ekscentrycznego zachowania w Paryżu, kiedy obawiał się natknąć na Luizę Colet. Nie chcąc być rozpoznany, postanowił przemieszczać się wyłącznie w zamkniętej dorożce. W ten sposób uchronił własną cnotę, wykorzystując chwyt, którego miał później użyć, by jego bohaterka mogla pofolgować swojej rozpustnej skłonności. Z Legion d'honneur dla Homais'go rzecz ma się dokładnie odwrotnie: życie naśladuje sztukę i szydzi z niej. Zaledwie dziesięć lat po napisaniu ostatniej linijki Pani Bovary Flaubert, człowiek o skrajnie antymieszczańskim światopoglądzie i mężny przeciwnik rządów, pozwolił, by uczyniono z niego chevalier de la Legion d'honneur. W konsekwencji ostatnia linijka jego życia stała się papuzim echem ostatniej linijki jego arcydzieła: podczas pogrzebu asysta wojskowa wystrzeliła nad trumną salwę honorową i w ten oto tradycyjny sposób państwo pożegnało jednego ze swych najbardziej zaskakujących i sarkastycznych chevaliers. [s.73-74]

Fragment pochodzi z: Julian Barnes "Papuga Flauberta" (Flaubert's Parrot), z angielskiego przełożył Adam Szymanowski, Świat Książki, Warszawa 2011, s.222.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz