Malcolm Lowry |
DOLLARTON, KOLUMBIA BRYTYJSKA, KANADA, LATO 1941
10.00 - Przebudzenie, kawa i konstatacja, że w całym domu (czy raczej nadmorskim domku, który zajmują wraz z żoną) nie ma ani kropli dżinu.
12.00 - Po naradzie z zoną postanawiają wybrać się przez las po trunek do miejscowego meliniarza (Lowry nie pije ostatnio zbyt wiele, ale jest niezmiernie przybity odrzuceniem "Pod wulkanem" przez 12 wydawców. Wkrótce napisze wersję kolejną). Dzień jest letni, "ciepły, bezwietrzny i bezsłoneczny". Podczas spaceru trochę błądzą, bo nie bardzo pamiętają, w którym domu sprzedaje się nielegalny alkohol, jednak po drodze napotykają szczygły i czyżyki sosnowe, i amerykańskie świergotki, a Margerie zbiera polne kwiaty, więc czas nie bardzo się dłuży.
14.00 - Chwila konsternacji, bo nieopodal skupiska domów, w którym ma się mieścić melina, państwo Lowry dostrzegają policyjne auto. Okazuje się jednak, że to taksówka z kierowcą w uniformie.
14.30 - Poszukiwania uwieńczone sukcesem! Powrotna droga z dwiema butelkami dżinu.
16.30 - Skromny obiad i pierwsze poobiednie koktajle.
17.00 - Samotny spacer Lowrego po plaży. Obserwuje przepływające w oddali statki; w notatniku zapisuje kilka pomysłów na wiersze.
18.30 - Powrót do domku i niespokojna drzemka.
20.00 - Kolacja złożona z ryb i fasoli.
21.00 - Koktajle na ganku, wpatrywanie się w niebo i wsłuchiwanie w noc. Myśl by napisać opowiadanie o minionym dniu (będzie nosić tytuł "Dżin i nawłoć"). Jeszcze długo po północy wypatruje gwiazd.
Źródło: Marcin Sendecki "Dzień z życia sławnego pisarza", "Książki", NR 1 (4) marzec 2012, s. 45.
Meliniarstwo...:) Ach, ci rozpici artyści:)
OdpowiedzUsuńŻe sobie od czasu do czasu golniemy, to jeszcze nie powód żeby nasz od a-a-alkoholików wyzywać:)
UsuńNie dziwię się, że nie mógł znaleźć wydawcy dla "Pod wulkanem" a dzisiaj pewnie miałby jeszcze mniejsze szanse patrząc na to czym zalewane są blogi czytelnicze ale w końcu nie każdy nie każdy musi lubić Bacha czy Haendla zamiast Michała Wisniewskiego i Dody. Przez Lowry'ego przebijałem się z trudem ale gdy tylko przez niego przebrnąłem miałem swiadomosć, że jest to książka do której jeszcze będę musiał wrócić.
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałem jeszcze tej książki. Muszę to nadrobić przy najbliższej okazji. Widziałem za to film nakręcony według tej powieści, zdaje się przez Johna Hustona, robi wrażenie, szczególnie jak się wie, że to w dużym stopniu autobiograficzna opowieść.
OdpowiedzUsuńPisarza do tej pory nie znałam, ale dzięki Tobie chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńTo super, cieszy mnie, że się do czegoś notka przydała:)
UsuńDobrze, że o nim przypomniałeś. Czytałem "Po wulkanem" lata temu i już nic nie pamiętam. Zatem trzeba powtórzyć w wolnej chwili. A bez dżinu jakoś wytrzymam, chociaż od czasu do czasu istnieje nieodparta potrzeba skosztowania, ale jakiś koniaczek na wieczór musi być...
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś dłuższego czasu chcę przeczytać, któryś z pisarzy, a może kilku nawet bardzo do tego namawiało, myślę, że jest w setce najlepszych pisarzy świata, mam takie zestawienie na blogu. Niestety brak dostępu do źródła, czyli książki. Za to dawno temu widziałem film i wydaje mi się, że książka jest chyba lepsza, a może bylem za młody. Z pewnością przeczytam w najbliższym możliwym czasie.
OdpowiedzUsuń