środa, 9 maja 2012

Dzień z życia pisarza (10) - Samuel Pepys

Samuel Pepys
Niedziela, 15 lipca 1666 r, LONDYN

13.00 - "Na obiad przyszli młody Michell i jego żona (Betty Howlett), co do której moja żona przyznaje, że to piękna kobieta, a z mężem stanowią bardzo wdzięczną i niewinną parę. Byłem niezmiernie rad jej (Betty) towarzystwu i rad, że żonie się podobała".

14.00 -  "Po obiedzie wyszedłem z mężem Betty, on do Opactwa Westminster, ja do Whitehall, a nie spotkawszy nikogo, z kim bym pogadał - i nie chcąc być widzianym, że próżnuję i wypytywanym o sprawy floty, poszedłem do parku i tam, jako że był skwar, a ja zmęczony, położyłem się na trawie między hołotą i spałem, a potem przemyśliwałem nad paszkwilem, co mi chodził po głowie na ostatnią bitwę i jej niepowodzenia, lecz wnet inne myśli wygnały mi to z głowy".

16.00 - "Poleżawszy jeszcze trochę poszedłem do Opactwa po Michella i z nim do domu, i napiliśmy się cienkiego piwa. Ale ciężko było mi chodzić, bo wzułem był nowe trzewiki, tedy na Fleet Street wzięliśmy powóz i do domu".

17.00 - "Wziąłem żonę i Betty, i jej męża do powozu i dalej w pola, ku Hackney, a po drodze piliśmy mleko, którego dużo wypiłem, żeby pozbyć się zgagi, co mi ostatnimi czasy dokucza". 

21.00 - "W domu po kolacji rozstaliśmy się z Michellem i jego żoną, której skradłem parę całusów - i do łóżka. Aliści wiatry i kolka, którem uczuwał już na spacerze, sparły mnie tak, że całą noc cierpiałem bóle brzucha, s... i rzygałem, co rzadko ze mną bywa i co przypisuję mleku wypitemu po piwie, okrom tego, żem się zaziębił myjąc wczoraj wieczorem nogi".

Notkę napisałem dzięki uprzejmości redaktorów bloga  "Płaszcz zabójcy". Wykorzystałem zamieszczony tam fragment z: Dziennik Samuela Pepysa, tłum. Maria Dąbrowska, t. 2, Państwowy Instytut Wydawniczy 1954, s. 64-65.

15 komentarzy:

  1. Eh ... , Twój post zabrzmiał dla mnie jak wyrzut sumienia. Nieprzeczytany Dziennik Samuela Pepysa to jedna z większych skaz na moim czytelniczym honorze zwłaszcza, że Dąbrowska w Dziennikach wspominała jeszcze o przejściach z jego tłumaczeniem i nawet z tego fragmentu wynika, że wypada błąd szybko nadrobić :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziennik Pepysa jest bardzo pouczający:). A niektóre opisane tam zwyczaje do dzisiaj się nie zmieniły, ludzie pozostali tacy sami.

      Usuń
  2. Aż wstyd, w ogóle nie znam tego pisarza:( dzieki twojemu postowi muszę zawrzeć bliższa znajomość z jego twórczością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż czasy to dosyć już dawne, sądzę, że warto się z nim zapoznać, pisał to co przeżył, nie koloryzował, na nikogo nie pozował i jego Dziernnik nie był kreacją, jak to często mamy w przypadku znanych ludzi. Jest czasami aż do bólu szczery:)

      Usuń
    2. Jutro idę do biblioteki poszukam ziennika na pewno.

      Usuń
  3. To mnie już nic nie usprawiedliwia, bo kupione jakieś trzy-cztery miesiące temu Dzienniki Pepysa leżą wciąż nienapoczęte... Biedak, chyba to mycie nóg tak mu zaszkodziło ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba rzeczywiście trudno znaleźć usprawiedliwienie, szczególnie dla anglofilki, jednym słowem: skandal:)) A jemu cały czas przytrafiają się takie przygody. Mycie nóg potrafi być niebezpieczne i trzeba się mieć na baczności, o czym biedny pewnie nie wiedział:)

      Usuń
  4. Ja pisarza także nie znam! A więc to wielka wartość, że się u ciebie o nim dowiedziałam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciesze się, że do czegoś te notki sie przydają:)

      Usuń
  5. Bardzo lubię Pepysa, nie, wcale nie czytałam jego dzienników, tylko te fragmenty z płaszcza, ale są świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli Ci się podobają fragmenty, to może by tak całość sobie kiedyś zapodać:)

      Usuń
  6. Wcale tego nie wykluczam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, co za zgubne skutki mycia nóg :) trzeba jednak przyznać, że pan Samuel jest wyjątkowo szczery w swym dzienniku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie Pepys, obok "Prób" Montaige'a leży na honorowym miejscu do "sięgania w razie potrzeby". Lubię zaglądać do nich, otwieram przypadkowo, a zawsze coś ciekawego znajdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam kilka takich książek, że gdy się je otworzy zawsze można coś ciekawego znaleźć. Nie mam niestety "Dziennika", jedynie w formie elektronicznej, a i to właściwie tylko pierwszy tom, bo drugi ma taki format, że się go właściwie nie da czytać. Polecam, choć pewnie znasz, a wiec dla przypomnienia, wpis z "dziennika" o tym jak żona potłuściała, mam ten fragment na blogu pod tym takim właśnie tytułem :)

      Usuń