piątek, 4 maja 2012

Balzac i kawa


Kawa, niby czarna oliwa, utrzymuje wciąż w ruchu tę fantastyczną machinę pracy i dlatego ważniejsza jest dla pisarza od jadła, snu i wszystkich innych rozkoszy. Nienawidząc tytoniu, gdyż tytoń nie jest środkiem podniecającym, nie prowadzi do nadmiaru, będącego dla niego jedyną miarą ("tytoń niszczy ciało, atakuje rozum, otępia całe narody"), kawie wyśpiewał najpiękniejszy hymn.  
Kawa spływa na dół, do żołądka i wprawia wszystko w ruch: myśli ustawiają się w szyku bojowym niby bataliony wielkiej armii; rozpoczyna się bitwa. Wspomnienia nadciągają chyżym krokiem jak chorążowie wymarszu. Lekka kawaleria rozwija wspaniały galop. Artyleria logiki podąża z hukiem wraz z trenem i kartaczami. Mądre pomysły, niby strzelcy, mieszają się w utarczkę. Postacie oblekają się w kostiumy, papier pokrywa się atramentem, walka wzmaga się i kończy w potokach czarnej fali, podobnie jak prawdziwa bitwa wygasa w czarnym dymie prochu. 
Bez kawy nie ma dlań pracy, przynajmniej tej ustawicznej, jakiej się zaprzysiągł. Wraz z papierem i piórami zabiera ze sobą wszędzie jako trzecie narzędzie maszynkę do kawy, do której przywykł jak do swego stołu i habitu. Nikomu nie pozwala jej przyrządzać, bo nikt nie zaparzyłby tej podniecającej trucizny w takiej koncentracji i czerni. I podobnie jak z zabobonnym fetyszyzmem używa tylko jednego gatunku papieru i jednego formatu piór, tak dozuje i miesza różne gatunki kawy wedle ściśle określonego rytuału:
Ta kawa składała się z trzech gatunków kawy ziarnistej - Bourbon, Martinique i Mokka: Bourbon kupował na rue Montblanc, Martinique na rue de Vieilles Audriettes, u kupca, który nie zapomniał jeszcze tej sławnej recepty, Mokkę zaś w Faubourg Saint-Germain, u kupca na rue de l'Universite, ale nie pamiętam już, u którego, choć nieraz towarzyszyłem Balzacowi w jego zakupach. Za każdym razem była to półdniowa wędrówka po Paryżu - dobra kawa warta była tyle trudu.
Kawa jednak, jak każdy narkotyk, aby działać, wymaga coraz to silniejszych dawek: im bardziej nerwy odmawiają posłuszeństwa, tym więcej musi zużywać zabójczego eliksiru. O jednej z książek pisze, że zdołał ją wykończyć jedynie dzięki potokom kawy. W roku 1845, po dwudziestoletnim używaniu tego trunku, wyznaje, że cały jego organizm jest zatruty tym ustawicznym dopingiem, i skarży się, że działanie jest coraz niklejsze.
Okres działania kawy jest coraz krótszy. Kawa podnieca mój mózg już tylko przez piętnaście godzin - skutek jej jest fatalny, powoduje straszliwe bóle żołądka.
I jeśli pięćdziesiąt tysięcy filiżanek niezwykle mocnej kawy (nawet to obliczył pewien statystyk) przyspieszyło gigantyczne dzieło Komedii ludzkiej, to zarazem przedwcześnie osłabiło serce pisarza. Doktor Nacquart, który przez całe życie czuwał nad nim jako przyjaciel i lekarz, jako właściwą przyczynę śmierci podał:
Stare cierpienie serca, spotęgowane nocną pracą i używaniem, a raczej nadużywaniem kawy, do której musiał się uciekać, aby pokonać naturalne pragnienie snu. [s.157-159]
Stefan Zweig, Balzac. Biografia, opracował i posłowiem opatrzył Richard Friedenthal, przełożyła Wanda Kragen, Kolekcja Wielkie Biografie,  PWN, 2010, s.456.


11 komentarzy:

  1. Zwabił mnie zapach:) Czy ktoś wypisywał takie peany na cześć herbaty? Właściwie kawa to ma tylko jednego konkurenta stymulującego twórczość - alkohol.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podobnie jak mnie, pewnego niedzielnego poranka:) A o herbacie coś tam by się pewnie znalazło u mistrzów wschodu czy nawet Tuwima. O alkoholu pisałem już w poprzedniej notce, rzeczywiście często się pojawia w życiu pisarzy, w ogóle artystów.

      Usuń
  2. A Wańkowicz w "Karafce La Fontaine'a" w rozdziale "Bodźce" podaje, że Balzac przyrządzał kawę z następujących gatunków kaw: Martinique, Mokka i Reunion.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi coś powiedzieć o tej różnicy co do nazwy jednego z gatunków kawy pomiędzy panami Z. i W., Zweig nie podaje, niestety, skąd wziął cytat o składzie kawy Balzaca, sam bym chciał to wiedzieć, w biografii brak jest indeksu czy też bibliografii.

      Usuń
    2. Niestety, pan W. też nie podaje źródła swoich wiadomości.

      Usuń
  3. Bo to, panie, nie taka kawa była, co to ją dzisiaj piją ... Z ambitnym zamiarem przeczytania całej Komedii Ludzkiej niestety już dawno się pożegnałem - to naprawdę zadanie dla bardzo wytrwałych :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam już, niestety, który ze znanych pisarzy powiedział, że nie czytał nigdy Balzaca, ponieważ nie wiedział, w jakim miejscu zacząć:)

      Usuń
  4. Fajne rzeczy o kawie (także Balzacu) można przeczytać w eseju A. Faidmann (W ogóle i w szczególe, 2010)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kawa... Bardzo lubię, szczególnie zimą!! I uwielbiam zapach parzonej kawy, to jeden z moich ulubionych zapachów:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy z nas musi mieć jakieś swoje przyzwyczajenia. A im człowiek starszy, tym ich więcej i bardziej ich przestrzegamy, bardziej o nie dbamy i "dopieszczamy". A pamiętasz, jak pięknie o herbatce śpiewali Starsi Panowie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyl, że w przypadku Balzaca to nie było tylko przyzwyczajenie. Dzięki kawie mógł tyle pracować i w taki sposób jak to robił. Polecam ci tę biografię Zweiga, w jednym z odcinków cyklu "Dzień z życia pisarza" o Balzacu zamieściłem fragment jak wyglądał dzień, a może raczej noc jego pracy, właściwie to spał 4-5 godzin na dobę, rzadko wychodził, raczej tylko wieczorami. I działał tak dzięki kawie. A dla mnie kawa to przyzwyczajenie, a może już nałóg, bo kawa uzależnia. Herbaty nie lubię i piję najwyżej jedną dziennie. Pisałem o tym we wpisie "Kawa czy herbata", jest tam fragment z książki Tuwima o badaniach na temat kawy i ciekawa historia eksperymentu przeprowadzonego w wiezieniu.

      Usuń