piątek, 20 grudnia 2013

Autobiografia

Jaroslav Seifert

Autobiografia 

Kiedy czasem opowiadała o sobie,
moja matka mówiła:
„Moje życie było smutne i ciche,
chodziłam na palcach.
Ale kiedy wpadałam w złość
i tupałam nogą,
zaczynały cichutko podzwaniać na półkach
filiżanki po mamusi,
I musiałam się, chcąc nie chcąc, uśmiechnąć”.

W chwili, kiedy się urodziłem,
wleciał ponoć motyl przez okno
i usiadł na krawędzi matczynego łóżka,
a w tej samej chwili zawył na podwórku pies.
Matka dopatrywała się w tym
niedobrego znaku.

Moje życie wprawdzie nie było spokojne
tak jak jej.
Ale mimo iż w dzień dzisiejszy
wpatruję się nie bez smutku
jak w puste ramy
i widzę tylko zakurzone ściany
— było nad podziw piękne.

Nie mogę zapomnieć
wielu chwil,
które były jak płonące kwiaty
o wszystkich możliwych barwach i odcieniach,
podczas gdy wieczory pełne woni
przypominały błękitne winogrona
ukryte wśród liści mroku.

Namiętnie czytałem wiersze
i kochałem muzykę,
i nieustannie zdumiony
brnąłem od piękna do piękna.
Ledwie jednak ujrzałem po raz pierwszy
obraz nagiej kobiety,
zacząłem wierzyć w cuda.

Życie minęło mi szybko.
Było za krótkie
dla moich zuchwałych marzeń,
które nie miały granic.
Anim się spostrzegł
— a tu już koniec życia.

Śmierć wkrótce otworzy kopnięciem drzwi mojego domu
i wejdzie.
Przejęty grozą i lękiem
wstrzymam oddech
i zapomnę już zaczerpnąć powietrza.

Oby jednak było mi dane
jeszcze w porę ucałować ręce
tej, która cierpliwie krok w krok za mną
szła i szła, i szła
— i kochała najbardziej.

Jaroslav Seifert

tł. Andrzej Czcibor - Piotrowski

Źródło: Silva Rerum


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz