poniedziałek, 12 sierpnia 2013

„Now shut up, you distasteful Adbekunkus"


Może mięczaki nie są neurotyczne, ale wszystko powyżej nich z pewnością jest. Wystarczy spojrzeć. Ja osobiście widziałem kurę neurotyczkę, dżdżownice neurotyczne, psy nieprawdopodobnie neurotyczne. Istnieją drzewa i kwiaty, które przyszła psychiatria będzie z pewnością leczyła, bowiem już dzisiaj ich formy i kolory są chorobliwe. Nikogo wobec tego nie zadziwi obojętność, z jaką stojąc pod prysznicem usłyszałem mój wewnętrzny głos mówiący z pełną pretensji satysfakcją: „Now shut up, you distasteful Adbekunkus".
W czasie całego mydlenia się uwaga powtarzała się rytmicznie i całkowicie poza moim udziałem, po prostu jakby tworzyła część piany, którą byłem pokryty. Dopiero pod koniec, pomiędzy wodą kolońską a bielizną, sam się zainteresowałem najpierw sobą a potem Adbekunkusem, którego z takim uporem zmuszałem do milczenia przez całe pół godziny.
Mimo że w nocy nie spałem, nie udało mi się wytłumaczyć sobie tego neurotycznego objawu, tego nieszkodliwego, ale upartego pomysłu, który w dodatku przeszkadzał mi zasnąć. Zacząłem zastanawiać się, gdzie też siedzi i skąd gada ten Adbekunkus, który sprawia, że coś we mnie żąda i to po angielsku, by natychmiast zamilkł.
Hipotezę fantastyczną odrzuciłem jako zbyt łatwą: nie ma nikogo ani niczego obdarzonego tak drażniącym i obfitym darem wymowy imieniem Adbekunkus. Że było to imię własne, nie wątpiłem ani przez sekundę, nieraz człowiek niemal widzi dużą literę, od której zaczyna się złożony dźwięk. Wiem, że mam dużą łatwość do wymyślania słów pozornie pozbawionych sensu lub takich, które nie mają go aż dotąd, dopóki mu go nie nadam, nie przypominam sobie jednak, bym kiedykolwiek wymyślił nazwę tak ohydną, tak groteskową i odpychającą jak Adbekunkus. Imię jakiegoś smutnego, niskiego lotu demona, jednego z tylu wspomnianych w czarnoksięskich księgach. Nazwa równie obrzydliwa jak jej właściciel: distasteful Adbekunkus.
Ale pławienie się w sentymentach bez pokrycia nigdzie nie prowadzi, tak jak i nigdzie nie prowadzi analiza analogiczna, mnemoniczne echa, wszelkie asocjacje. W końcu uznałem, że Adbekunkus nie wiąże się z żadnym świadomym elementem; neurozą było właśnie domaganie się zamilknięcia od czegoś, co było nieistnieniem. Jakże często jakieś słowo wyłonione z chwili roztargnienia w końcu wywołuje obraz człowieka lub zwierzęcia; tym razem było inaczej, chciałem jednego, by Adbekunkus zamilkł, a nie było szans, że kiedykolwiek zamilknie, ponieważ nigdy nie mówił ani nie krzyczał. Jak walczyć z wcieleniem próżni? Zasnąłem, trochę taki jak on: pusty i nie istniejący.

Julio Cortazar "Opowiadania o Łukaszu"

2 komentarze:

  1. Julio raz jeszcze!
    jak dobrze, że jest.
    teraz już nie czuję się dziwolągiem, skoro wszystko powyżej mięczaków jest neurotyczne ;p
    tak to musi być demon niskiego lotu, phi...!

    dobrego dnia, Zbyszekspirze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, dobrze, że jest. Pozbywam się wielu książek, ale Julio jest mi niezbędny do życia :)

    Ja również życzę Ci miłego dnia, Emmo :)

    OdpowiedzUsuń