poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Chandler o kotach

    Do Charlesa W. Hortona
19 marca 1945 r.
...Pewien gość, który nazywa się Engstead, zrobił mi niedawno kilka zdjęć do pisma „Harper’s Bazaar” (dotychczas nie wiem właściwie dlaczego) i jedno z nich, na którym trzymam na kolanach sekretarkę, wyszło na-prawdę dobrze. Wyślę Ci odbitkę, kiedy dostanę zamó­wiony przeze mnie tuzin. Może powinienem wyjaśnić, te sekretarka to czarna kotka perska, co ma czternaście lat, a tak ją nazywam, bo odkąd zacząłem pisać, jest zawsze przy mnie, siedzi zazwyczaj na papierze, którego właśnie chcę użyć, albo na egzemplarzu, który chcę po­prawiać, niekiedy leży oparta o maszynę do pisania, cza­sem znów po prostu wygląda z rogu biurka przez okno, jakby chciała powiedzieć: „Po co to robisz, stary, mar­nujesz tylko czas”.
Wabi się Taki (pierwotnie było Take, ale znudziło się nam ciągle wyjaśniać, że to znaczy po japońsku bambus i należy wymawiać jako dwie sylaby), pamięć ma niezrównaną. Zwykle w sposób uprzejmy jest obojętna i zamknięta w sobie, ale co pewien czas wpada w kłót­liwy nastrój i pyskuje przez dziesięć minut bez przerwy. Niestety, nie wiem, co wtedy usiłuje powiedzieć, ale podejrzewam, że sprowadza się to do bardzo sarkastycznej opinii: „Powinien byś pisać lepiej!”
Przez całe życie byłem miłośnikiem kotów (nie mam nic przeciwko psom poza tym, że trzeba je wciąż zaba­wiać), ale nigdy ich w gruncie rzeczy nie potrafiłem zrozumieć. Moja Taki jest zwierzęciem bardzo zrówno­ważonym, od razu poznaje, kto lubi koty, nie zbliża się do nikogo, kto ich nie lubi, natomiast zawsze podchodzi bez namysłu do każdej osoby, nawet zupełnie jej nieznanej, która lubi je naprawdę... Ma dziwną cechę (może rzadką, a może nie), mianowicie nigdy nie zabija pojma­nej zdobyczy. Przynosi stworzenie żywe i pozwala je sobie odebrać. Zdarzyło jej się przynieść do domu na przykład gołębia, niebieską papużkę i dużego motyla. Ani motylowi, ani papudze nie stała się żadna krzywda i zachowywały się, jak gdyby nigdy nic. Gołąb przy­sporzył Taki nieco kłopotu i miał plamkę krwi na piersi, ale zanieśliśmy go do weterynarza i bardzo szybko wrócił do normy. Może tylko czuł się trochę upokorzony. Myszy nudzą Taki, ale je łapie, jeżeli przy tym obstają, a potem ja muszę je zabijać. Zdradza leniwe zaintere­sowanie susłami i niekiedy dość uważnie obserwuje ich norki, ale susły gryzą, a przy tym po diabła komu suseł? Udaje więc, że mogłaby go złapać, gdyby tylko chciała. Jeździ zawsze z nami, ilekroć dokądś wyruszamy, pa­mięta wszystkie miejsca, w których już przedtem była, i zazwyczaj wszędzie czuje się jak w domu. W paru miejscach nie spodobało jej się — nie wiem dlaczego. Po prostu nie czuła się tam dobrze. Teraz, z biegiem czasu, orientujemy się już, o co jej chodzi. Ktoś może za­rąbał tam kogoś siekierą, lepiej więc, żebyśmy się czym prędzej przenieśli gdzie indziej. Morderca może jeszcze wrócić. Niekiedy Taki patrzy na mnie w szczególny spo­sób (to jedyna znana mi kotka, która patrzy człowiekowi prosto w oczy) i podejrzewam, że pisze dziennik, bo tym spojrzeniem jak gdyby mówiła: „Bracie, wyobrażasz sobie na serio, że jesteś całkiem niezłym pisarzem, co? Ciekawe, jakbyś się czuł, gdybym postanowiła opubliko­wać coś niecoś z tego, co spisuję w wolnych chwilach”. Czasem podnosi łapkę, trzyma ją w powietrzu i przy­gląda się jej z namysłem. Zdaniem mojej żony daje nam w ten sposób do zrozumienia, żebyśmy kupili jej ze­garek; niepotrzebny jej z żadnych praktycznych powo­dów — lepiej ode mnie wie, która jest godzina — ale w końcu każdy powinien mieć jakąś biżuterię. Nie wiem, dlaczego to wszystko piszę. Widocznie o niczym innym nie mogę myśleć, albo — rzecz staje się dość niesamowita — czy to w ogóle ja piszę? Czy może... nie, to na pewno ja. Powiedzmy, że ja. Jestem przerażony.

Raymond Chandler "Mówi Chandler" (Chandlar Speaking), przeklad Ewa Budrewicz, wstęp Krzysztof Mętrak, Czytelnik, Wydanie I, Warszawa 1983, s.344. 

4 komentarze:

  1. Witaj:) Rozbroiła mnie Twoja nazwa: Zbyszekspir, fajnie.
    Rozbroił mnie ten fragment o kocie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba, bo niektórzy nie rozumieją jej, pytaja się jak to się odmienia, wymawia, dziwne? Natrafiłem na tę ksiązkę, na blogu jest więcej pochodzących z niej fragmentów, poświeconych pisaniu, kryminałom, kotom. Lubiłem jego książki, a teraz okazuje się, że był także fajnym, zabawnym i ciekawie opowiadającym facetem:)

      Usuń
    2. W natłoku podobnych blogów miło znaleźc coś, co zdecydowanie się wyróżnia:)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że wyróżnia się na plus:)

      Usuń