"Czy zechcesz mnie dotknąć, gdy mam dziecko w ramionach? - to nie jest zwykły żart. Zmień "czy zechcesz" na "możesz" i staje się to tief, sehr tief! [głębokie, bardzo głębokie!] Myślałam właśnie... że zaledwie śmiem myśleć o J. i o mojej ku niemu tęsknocie. Myślałam też sobie: gdybym miała dziecko, bawiłabym się nim teraz, całowałabym je i rozśmieszała, stanowiłoby cały mój świat. Dziecko byłoby mą obroną przed głębszymi uczuciami.
Gdybym powiedziała sobie: "Nie, nie chcę o tym myśleć, to zbyt przykre i nieprzyjemne" - zaczęłabym bawić dziecko.
Myślę, że to samo dzieje się ze wszystkimi kobietami i stąd pochodzi ten interesujący wyraz poczucia bezpieczeństwa, jaki mają młode matki: dziecko w ich ramionach zabezpiecza je przed krańcowością uczuć. To samo można by powiedzieć o kobietach, które mężczyzn nazywają "dziećmi". Takie kobiety zajęte są tylko mężczyznami, sycą się nimi, aż stają się zupełnie nieczułe. Zauważ zadowolony i przebiegły uśmiech kobiet, gdy mówią: "Mężczyźni - to dzieci!" ".
Katherine Mansfield "Dziennik", tłum. Teresa Tatarkiewiczowa, Czytelnik, Warszawa 1985, s.18-19.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz