niedziela, 2 grudnia 2012

Pochwała Prousta

List Josepha Conrada do Johna C. Squire'a

Oswalds, 30 listopada 1922 roku

Drogi Panie,

Nie lubię podpisywać zbiorowych wyrazów uznania, choć przyznaję, że tekst p. Pearsalla Smitha jest bardzo udany. O Marcelu Prouście usłyszałem po raz pierwszy w 1913 lub 1914 i ogromnie go cenię, ale nie za odtworzenie życia Paryża lub prowincji francuskiej, co już inni doskonale zrobili przed nim, czyniąc twórczość Marcela Prousta w pewnym sensie bardziej dla nas tutaj zrozumiałą; ani też za odtworzenie swojej własnej przeszłości, ponieważ nasza przeszłość jest całkiem odmienna i odmiennieśmy ją odczuwali. Ceniłbym go raczej za odsłonięcie przed nami takiej przeszłości, jaka nie była niczyim udziałem, i wniesienie tym samym czegoś pamiętnego do wspólnoty ludzkich doświadczeń. Mój podziw dla twórczości M. Prousta wzbudza fakt, że jest to wielka sztuka oparta na analizie. Cała jego wielkość na tym polega. Pod tym względem jest jedyny w swoim rodzaju i zasłużył na trwałą pozycję jako prozaik (wyrażę to po francusku, jako że w tym języku wszyscyśmy go czytali), qui a pouse la force de l'analyse jusqu'au point ou elle devient creatrice [który doprowadził silę analizy do stopnia, w którym staje się twórczą]. Zdanie to wydaje się tak absurdalne i niewiarygodne jak twierdzenie, jakie własności posiadać musi eter, aby znaczna część nauk przyrodniczych stała się teoretycznie zrozumiała. Niewiele wiem o eterze, ale moje zdanie o Prouście wyraża oczywisty fakt. Wszystkie postacie stworzone zostały dzięki potędze analizy najbardziej szczegółowej, wnikliwej i, powiedziałbym, natchnionej. Jeśli na przykład jego Francoise (oddana służąca w mieszczańskiej rodzinie, typ wielokrotnie już poprzednio doskonale odtworzony) nie żyje wyłącznie i jedynie dzięki potędze analizy, skłonny jestem, używając słów innego tworu - Falstaffa, „pozwolić, aby wyjęto mi mózg, posmarowano masłem i dano psu jako podarunek noworoczny”. [...]
W tej prozie, tak pełnej życia, nie ma ani marzeń, ani uczucia, ani ironii, ani żaru przekonania, ani nawet wyraźnego rytmu - aby urzec naszą wyobraźnię. A przecież żyje ono w swej pozaczasowej, nieomal potwornej wielkości. - Nie sądzę, by w całej literaturze twórczej można było znaleźć inny przykład podobnej potęgi analizy; i mogę bezpiecznie powiedzieć, że nigdy się takowy nie pojawi.
Piszę to wszystko, ponieważ spytał mnie Pan, w pewnym sensie, co sądzę o M. P. Sam więc sobie ma Pan do zawdzięczenia ten wybuch. Wiem jednak, że nie będzie mi Pan miał za złe, że Mu zająłem czas. [...]

Pozostaję z wyrazami głębokiego szacunku

Joseph Conrad
 
Joseph Conrad, Listy, oprac. Zdzisław Najder, tłum. Halina Carroll-Najder, Państwowy Instytut Wydawniczy 1968, s. 431-432.

Źródło: Płaszcz zabójcy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz