środa, 1 stycznia 2014

Belka

Dashiell Hammett
A oto, co mu się przydarzyło. Idąc kiedyś na lunch mijał budowę. Właśnie gdy przechodził, z wysokości ósmego czy dziesiątego piętra spadła belka i wyrżnęła w chodnik obok niego. Upadła tuż przy nim, ale o niego nie zawadziła, tylko odprysk płyty chodnika uderzył go w policzek. Zdarł mu jedynie kawałek skóry, ale Flitcraft miał jeszcze bliznę, gdy go widziałem. Wspominając o tym potarł ją palcem z czułością. Mówił, że był oczywiście śmiertelnie przerażony, ale jeszcze bardziej wstrząśnięty. Czuł się jak ktoś, kto nagle odkrył mechanizm życia.

Flitcraft był dobrym obywatelem, mężem i ojcem nie z jakichkolwiek zewnętrznych pobudek, ale ponieważ należał do ludzi, którzy najlepiej się czują, gdy pozostają w zgodzie z otoczeniem. Tak go wychowano. Tacy byli ludzie, z którymi utrzymywał stosunki. Życie, jakie znał, było czyste, uporządkowane, zdrowe i odpowiedzialne. I oto wobec spadającej belki uświadomił sobie, że wcale tak nie jest. On, ten dobry obywatel, mąż i ojciec, mógł zginąć między biurem a restauracją, trafiony spadającą belką. 

Zrozumiał wtedy, że ludzie umierają przez przypadek, a żyją, gdy ich ślepy los oszczędzi. Nie niepokoiła go ta niesprawiedliwość - pogodził się z nią, gdy tylko ochłonął po wstrząsie. Niepokoiło go odkrycie, że porządkując swoje sprawy nie włączył się, lecz wypadł z biegu życia. Opowiadał, że nim odszedł dwadzieścia stóp od belki, już wiedział, iż nigdy nie zazna spokoju, jeśli się nie dostosuje do tego nowego obrazu życia. Zanim skończył jeść lunch, już znalazł sposób dostosowania się. Jego życie może się skończyć na chybił trafił, z powodu byle spadającej belki, wobec czego on zmieni swoje życie też na chybił trafił, po prostu odchodząc. Opowiadał, że kochał swoją rodzinę jak każdy, ale zostawiał ją odpowiednio
zabezpieczoną, a jego miłość nie była aż taka, aby miał odczuwać ból rozłąki.




Tego samego popołudnia wyjechał do Seattle - ciągnął Spade - a stamtąd statkiem do San Francisco. Kręcił się tutaj parę lat, a potem ruszył z powrotem na północny zachód, osiadł w Spokane i ożenił się. Druga jego żona nie była podobna do pierwszej, ale miała z nią więcej cech wspólnych niż odmiennych. Zna pani ten typ
kobiet, które zupełnie nieźle grywają w golfa i brydża i lubią nowe przepisy na sałatkę. Nie żałował tego, co uczynił. Wydawało mu się to zupełnie rozsądne. Sądzę, że nie wiedział nawet, iż wpadł w tę samą rutynę, z którą zerwał w Tacoma. Ale właśnie to mi się podoba. Dostosował się do faktu, że belki spadają, a ponieważ później już żadna nie spadła, więc dostosował się do faktu, że nie spadają.

4 komentarze:

  1. Oglądałam film, ale chyba warto by było przeczytać książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest może nawet lepsza, chociaż to trudno tak porównywać. Z pewnością warto przeczytać najlepszą książkę Hammetta, można w niej znaleźć wiele smakowitych fragmentów.. Od jego książek zaczął się w literaturze nurt czarnego kryminału.

      Usuń
  2. Zazdroszczę osobie mającej tyle czasu żeby przepisywać książki ... u mnie z czasem krucho niestety.
    Sokoła maltańskiego mam w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz czego zazdrościć osobie mającej tyle czasu. Osoba chętnie by się z Tobą zamieniła. Jeżeli masz, to może kiedyś przeczytasz. Zamieszczam fragmenty aby zainteresować, dla tych, którzy jeszcze nie czytali. Poza tym kto powiedział, że przepisuję. Mam ebooki i znam funkcję kopiuj-wklej.

      Usuń