Zygmunt Bauman |
"Jedną jedyną rzeczą, której nie możemy i nigdy nie będziemy w stanie sobie wyobrazić, jest świat, który nie obejmuje nas wyobrażających go sobie.
Żadne ludzkie doświadczenie, obojętnie jak bogate, nie daje pojęcia o
tym, jak to jest, gdy już nic nie ma się stać i nic więcej nie da się
zrobić. Życie dzień w dzień uczy nas czegoś przeciwnego; lecz śmierć
unieważnia wszystko, czego się nauczyliśmy. Śmierć to ucieleśnienie
„nieznanego”; a pośród wszystkich innych n i e z n a n y c h to jedno
jest naprawdę w pełni n i e p o z n a w a l n e. Jak byśmy się nie
przygotowywali na śmierć, ona i tak zastanie nas nieprzygotowanymi.
I jakby tego było mało, śmierć unieważnia samą ideę „przygotowania” –
owego nagromadzenia wiedzy i umiejętności, które definiują mądrość
życiową. Wszystkie inne przypadki beznadziejności i bezradności,
niewiedzy i niemocy są, przy odpowiednim nakładzie sił, uleczalne. Ten
nie.
„Pierwotny lęk”, lęk przed śmiercią (wrodzony, powszechny lęk) łączy nas, istoty ludzkie, ze wszystkimi bodaj zwierzętami, a to dlatego, że instynkt przetrwania został zaprogramowany w trakcie ewolucji u wszystkich gatunków zwierząt (a przynajmniej tych spośród nich, które przetrwały wystarczająco długo, a więc pozostawiły dość śladów, by ich istnienie zostało zarejestrowane). Ale tylko my, istoty ludzkie, zdajemy sobie sprawę z nieuchronności śmierci, stając tym samym przed budzącym grozę zadaniem dalszego trwania po uzyskaniu tej świadomości; zadaniem życia ze świadomością nieuchronności śmierci i pomimo niej. Maurice Blanchot zasugerował nawet, że skoro człowiek ma świadomość śmierci tylko dlatego, że jest człowiekiem – to jest człowiekiem, ponieważ jest tylko własną przybliżającą się śmiercią" [1]. [...]
W s z y s t k i e l u d z k i e k u l t u r y m o ż n a o d c z y t y w a ć j a k o p o m y s ł o w e w y n a l a z k i s t w o r z o n e z m y ś l ą o u c z y n i e n i u z n o ś n y m ż y c i a z e ś w i a d o m o ś c i ą w ł a s n e j ś m i e r t e l n o ś c i.
Zygmunt Bauman, Płynny lęk, przeł. Janusz Margański, Kraków 2008, s. 43-45.
[1] Maurice Blanchot, The Gaze of Orpheus, Barrytown 1981.
Źródło fragmentu: http://vogler.wordpress.com/page/3/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz