sobota, 5 stycznia 2013

"W sielskość się zapadłem jak w piernaty"

Zakopane – Krupówki, 1965, fot. B. Łopieński.

List Sławomira Mrożka do Stanisława Lema

Zakopane, 2 stycznia 1963 roku

Dzisiaj w pigeon-hole’u [przegródce] w recepcji znalazłem list Twój. W Zakopanem zostajemy, w Zakopanem. W pierwszy dzień świąt moja żona nadwerężyła sobie rączkę w przegubie na skutek upadku na verglasie [gołoledzi]. Najpierw nie bolało, potem w nocy bolało – i dramatyczne szukania jakiegokolwiek pojazdu w środku nocy, kiedy Boża Dziecina miała już ze 26 godzin życia ludzkiego na ziemi. Szpital i gisp (gips), na szczęście skończyło się na gipsie i przykazaniu, żeby gipsu nie zdejmować przez dwa tygodnie. Więc nie chcę, żebyśmy wracali do Warszawy, dopóki rączka unieruchomiona, bo tutaj nic nie trzeba, tylko pozwolić, żeby gips robił swoje. I dlatego będziemy tutaj do 9, 10 bm.
Zima jest taka, że jestem z niej dumny jako Polak. Nareszcie coś niepołowicznego, coś prawdziwego w tym kraju ułamków. Cudowne tu śniegi i zamrozy, chojary w śniegu puszystym, cisza gór majestatyczna. Na nartach pożyczonych i w butach pożyczonych (natychmiast rany na nogach) zacząłem się uczyć, bardzo mi się spodobało. Kupię sobie własny sprzęt i będę uprawiał.
Sylwester miał miejsce w barze Roma, Cyganie grali. Schodzili też z estrady, grali kobietom do ucha na skrzypcach łkających, w oczy patrząc (za opłatą). Ładnie było, opuściliśmy w porę lokal, więc pozostały poprawne, jak przystało na ludzi kulturalnych, wspomnienia. W sieni za to stał gazda, bardzo pijany, którego kobieta waliła w pysk raz za razem. A on tylko oczy przymykał i prosił: „Jeszcze, jeszcze...”. Szwagier przyjechał ze szwagierką, citroenem starym, tym o długim ryju, co do ścigania wrogów PRL dawniej służył. Więc wiele mieliśmy zabawy z wyciąganiem go ze śniegu to tu, to tam. [...]
Duch mój ostatnio ciężkawy. Przykuty do ciała obżartego, rozbestwionego odcięciem od źródeł odpowiedzialności, od telefonu i wielkomiejskich niepokojów. W sielskość się zapadłem jak w piernaty. A to pospać, a to w okno popatrzeć, przejść się, pochrząkać, gazetkę poczytać, jak Rej istny. Czasem tylko w drzwiach jakaś postać ogromna, niekształtna. Postoi groźnie, pomilczy. To Byt. Z małżonką swoją, tajemnicą, panią Bytową z Eternulskich.

Z okazji Nowego Roku, co tu dużo mówić, co tu ukrywać, masę wszystkiego, dla Was. 

Od gór pozdrowienia, haj.

Sł.

Stanisław Lem, Sławomir Mrożek, Listy, Wydawnictwo Literackie 2011, s. 206–209.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz