niedziela, 12 stycznia 2014

Ogień, ćma, pająk



"Nie mając nic do roboty, zapalił lampę. Gdy z roztargnieniem zapalał papierosa, dostrzegł pająka - tłustego i ruchliwego - który zataczał kręgi wokół lampy. Byłoby zupełnie naturalne, gdyby to była ćma, ale pająk dążący ku światłu - to bardzo dziwne. Już miał przypiec go papierosem, lecz powstrzymał się w ostatniej chwili. Pająk krążył dalej, zataczając precyzyjnie koło w promieniu piętnastu czy dwudziestu centymetrów, jak sekundnik zegarka. Być może nie była to zwykła fototropia. Krążył tak oczekując na coś, aż wreszcie przybłąkała się ćma. Jej wielki cień zamajaczył kilka razy na suficie, gdy uderzała w szkło lampy, potem usiadła na metalowym uchwycie i trwała w bezruchu. Była to jakaś nieporadna ćma, co nie pasowało do jej wyglądu. Przypalił ją papierosem. Zniszczył jej ośrodek nerwowy i wijącą się z bólu podrzucił na drogę pająka. Od razu rozpoczął się oczekiwany dramat. Pająk rzucił się błyskawicznie i przylgnął do żywej jeszcze ofiary. Potem zaczął krążyć wlokąc za sobą martwą już ćmę. Wydawało się, że mlaskał przy tym językiem w przeczuciu soczystego dania.

Nie wiedział, że istnieją takie pająki. Co za przebiegłość posługiwać się lampą zamiast pajęczyny. Zamiast czekać biernie na siatce pajęczyny - mógł wciągnąć ofiarę w pułapkę. Ale konieczne było do tego odpowiednie światło. Nie mógł przecież szukać pożaru lasu czy krążyć wokół księżyca. Czyżby to był więc nowy gatunek pająka, który rozwinął swe instynkty obcując z człowiekiem? Całkiem niezła hipoteza. Ale jak w takim razie w ogóle wyjaśnić fototropię ćmy?

Z ćmą sprawa wygląda inaczej niż z pająkiem, ale trudno uważać, by światło lampy służyło jej do zachowania gatunku. Ponadto oba zjawiska zrodziły się dopiero po zdobyciu ognia przez człowieka. Najlepszym dowodem jest fakt, że ćmy nie lecą całymi rojami ku księżycowi. Można by to zrozumieć, gdyby to był zwyczaj jednego tylko gatunku tych owadów. Ale skoro jest to wspólne dla około dziesięciu tysięcy odmian, nie pozostaje nic innego, jak uważać to za niezmienne prawo. To oszalałe trzepotanie skrzydłami spowodowane sztucznym światłem... Ten tajemny związek ognia, ćmy i pająka... Jeśli prawo przejawia się tak bezmyślnie jak w tym wypadku, to w co w ogóle można wierzyć?" [s.157-158]
 
Kōbō Abe "Kobieta z wydm", przekład Mikołaj Melanowicz, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007, s.187.

Grafika: Sarolta Ban, http://www.saroltaban.com/

2 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu przymierzam się do "Kobiety z wydm". Cytaty takie jak ten powodują tym większą chęć sięgnięcia po lekturę :)

    OdpowiedzUsuń