piątek, 17 stycznia 2014

Odnaleźć pragnienie swego serca

Muszę odnotować, że zaproszenie w księgarni otrzymałem po kilku latach chrześcijańskiego życia, kiedy przemiana mojego charakteru znalazła się w takim punkcie, że usłyszawszy je, nie miałem ochoty uciekać lub popełnić czegoś głupiego. Spotykałem mężczyzn, którzy wykorzystywali podobne rady jako pozwolenie na porzucenie żony i ucieczką z sekretarką. Zostali zwiedzeni w kwestii, czego naprawdę chcą, do czego zostali stworzeni. W materię świata Bóg wplótł wzór i jeśli go naruszymy, nie możemy mieć nadziei na znalezienie życia. Nasze serca zabłąkały się daleko od domu, dlatego Bóg dał nam Prawo jako światło, aby pomóc nam do niego wrócić. Jednak celem bycia chrześcijaninem jest przemienione serce; zmieniamy się z chłopca, któremu potrzeba Prawa, w mężczyznę, który potrafi żyć Duchem prawa. „Moja rada jest taka: żyjcie wolni, ożywiani i poruszani Bożym Duchem. Wtedy nie będziecie karmić nawyków samolubstwa (..,). Prawo jest bezradne we wprowadzaniu tego; ono tylko to umożliwia" (por. Ga 5,16.23, The Message).

Życie mężczyzny staje się przygodą, wszystko obiera cel nadprzyrodzony, gdy on wyrzeka się kontroli w zamian za powrót marzeń do jego serca. Czasami te marzenia są pochowane głęboko i trzeba trochę pogrzebać, by je wydobyć. Zwracajmy uwagę na swoje marzenia. Często klucz do nich znajduje się w naszej przeszłości, w tych chwilach, kiedy stwierdzaliśmy, że lubimy to, co robimy. 

Szczegóły i okoliczności zmieniają się, gdy dorastamy, ale przedmiot pozostaje ten sam. Dale jako chłopiec był przywódcą miejscowej grupy; w college'u był kapitanem drużyny tenisowej. Ożywia go sytuacja, gdy może stać na czele grupy, kierować nią. Dla Charlesa była tym sztuka; jako dziecko ciągle coś rysował. W szkole średniej najbardziej lubił zajęcia z ceramiki. Zrezygnował z malowania po college'u i w końcu zaczął żyć na nowo, gdy w wieku pięćdziesięciu jeden lat do niego powrócił. Mężczyzna, chcąc odnaleźć pragnienie swego serca, musi uciec od hałasu i rozproszenia codziennego życia, aby spędzić trochę czasu z własną duszą. Musi wyruszyć na odludzie, do ciszy i samotności. Przebywając sam z sobą, musi pozwolić, by na powierzchni ukazało się to, co jest w środku. Niekiedy jest to żal za straconym czasem. Ale pod tym żalem są dawno porzucone pragnienia.[...]




Większość ludzi trwoni siły, starając się wyeliminować ryzyko albo zmniejszyć je do wygodnych rozmiarów. Ich dzieci słyszą „nie" o wiele częściej niż „tak"; ich pracownicy czują się ograniczani, a ich żony spętane. Gdy to się udaje, gdy mężczyźnie udaje się zabezpieczyć życie przed ryzykiem, ląduje w kokonie samoocalenia i nieustannie zastanawia się, dlaczego się dusi. Gdy to się nie udaje, przeklina Boga, podwaja wysiłki i własne ciśnienie krwi. Kiedy przyjrzeć się strukturze fałszywego ja, które mężczyzna próbuje stworzyć, to zawsze obraca się ona wokół dwóch tematów: nabrania w czymś kompetencji i odrzucenia wszystkiego, czego nie można kontrolować. David Whyte mówi: „Ceną naszej witalności jest suma wszystkich naszych lęków".

6 komentarzy:

  1. Zbyszekspirze,
    bardzo mnie zastanawia ostatnie zdanie. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam. Czy chodzi o to, że efektem ubocznym witalności są lęki? Czy autor rozwija temat tych lęków? Przyznam, że temat męskich lęków to dla mnie biała plama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest wolność, gdy boisz się o swoje życie i bliskich, chcesz kontrolować wszystko, wyeliminować ryzyko. Mężczyzna boi się żyć tak jak by chciał, zgodnie ze swoim dzikim sercem, może za wyjątkiem nielicznych, lęki trzymają ich w domu, przyjmują fałszywe ja i twierdzą, że wlaśnie o to im chodzi, ze to jest zycie. A potem:

      "Gdy to się udaje, gdy mężczyźnie udaje się zabezpieczyć życie przed ryzykiem, ląduje w kokonie samoocalenia i nieustannie zastanawia się, dlaczego się dusi. Gdy to się nie udaje, przeklina Boga, podwaja wysiłki i własne ciśnienie krwi".

      Usuń
    2. Czyli życie zgodne ze swoją naturą uwalnia od lęku? To by mi się zgadzało. Im większe mam poczucie autentyczności i bycia sobą, tym mocniej stoję na nogach.
      A Ty już wiesz, co w Twoim przypadku oznacza pójście za głosem ,,dzikiego serca"?
      Nie oczekuję, żebyś mi tutaj odpowiadał, bo to bardzo osobiste pytanie. Ale ciekawa jestem czy wiesz to już dla siebie samego?

      Usuń
    3. Najpierw pomyślałem, że nie. Ale im bardziej zacząłem się zastanawiać, co to w moim przypadku może być, odrzuciłem zbyt ekstremalne i natrętne podpowiedzi, to zacząłem sobie to uświadamiać. Myślę, że tworzenie, odkrywanie czegoś nowego, kreatywność, są to rzeczy, które najbardziej mnie napędzają, wpływają na mnie ,dają wiele radości, po prostu taki mój mały świat.

      Usuń
    4. Ale właściwie tego nie robię, czyli nie żyję tak jakbym chciał.

      Usuń
    5. Ale dlaczego tego nie robisz??
      Jak można robić coś takiego człowiekowi??
      Obawiałam się, że to prawdziwe i autentyczne - w końcu faceci tak mają - może się u Ciebie wiązać z czymś w rodzaju lotu na Księżyc, ale kreatywność? Przecież to jest w zasięgu ręki - tu, w Zaciszu. Czemu tego nie robisz?

      Usuń