Borys Akunin |
Pisarz – jak każdy artysta – należy do grupy wysokiego ryzyka, ale mnie interesowali nie tyle pisarze-samobójcy, co raczej fenomen samobójstwa jako taki. Pisarz to dla mnie swego rodzaju muszka owocowa, dzięki której uczonym udało się sformułować kiedyś podstawowe prawa genetyki; biorąc pod eseistyczny mikroskop pisarza, chciałem odkryć „gen", który pcha homo sapiens do samounicestwienia. Jeśli powiesi się Pański sąsiad – ma pan nikłe szanse poznać motywy jego decyzji. Jeśli pisarz targnie się na własne życie, zapowie swoją śmierć wierszem, opowiadaniem, powieścią, pisarstwo jest bowiem zajęciem ekshibicjonistycznym. Pierwsza część książki zawiera obszerne studium poświęcone samobójstwu – pierwszą w Rosji próbę ogarnięcia tego fenomenu, uwzględniającą jego aspekty religijne, filozoficzne, kulturowe, prawne itd. Część druga klasyfikuje samobójstwa według ich typów i przyczyn, trzecia zawiera ponad czterysta krótkich not poświęconych pisarzom-samobójcom. Kończąc pracę nad książką popadłem – jak wspomniałem – w przygnębienie. Chcąc odzyskać równowagę psychiczną, szukałem zajęcia nieco weselszego. I tak Czchartiszwili wymyślił Akunina. [...] Czchartiszwili to eseista, który nie kryje własnych sądów i nie chowa się za maską; Akunin zaś jest narratorem, a więc człowiekiem zmyślającym – zatem radziłbym czytelnikom nie brać zbyt serio tego, co pisze. Akunin chętnie snuje opowieści, lecz w rzeczywistości ten fantasta nie istnieje.
[...] „Akunin" to także coś więcej niż pseudonim, to oznaka zmiany w moim życiu.[...] W języku japońskim oznacza złoczyńcę, wielkiego biesa. Szekspirowski Jagon nie jest akuninem, natomiast Makbeta nazwałbym akuninem bez wahania. Ten pseudonim nie oznacza jednak, że uważam siebie za złoczyńcę literackiego. To raczej sygnał, kto jest prawdziwym bohaterem moich powieści. Nie jest nim detektyw Erast Fandorin, lecz wielkie biesy, akuniny, reprezentujące prawdziwą galerię zła, typy urzekające i charyzmatyczne. Nie interesuje mnie zło prozaiczne, ono nie jest niebezpieczne, nie porywa i nie zaraża. Występuję w roli adwokata diabła, intryguje mnie, gdzie przebiega granica między dobrem a złem, jak dobro ulega metamorfozie i staje się swoim przeciwieństwem, choć bywa i na odwrót: zło przemienia się w dobro. Owe metamorfozy są głównym tematem powieści o przygodach Fandorina.
Każda z moich książek – od „Azazela" po „Lektury nadobowiązkowe", najnowszą powieść z trzeciego cyklu zatytułowanego „Przygody magistra" – jest grą literacką. Już pierwsza scena „Azazela" – samobójstwo młodego człowieka, obserwowanego przez ludzi siedzących na parkowej ławeczce – zawiera czytelną aluzję do „Mistrza i Małgorzaty", choć Bułhakow szybko i dyskretnie ustępuje w powieści Dostojewskiemu i licznym nawiązaniom do „Dziennika pisarza".
Każdy z moich cykli jest świadomym zanurzeniem w literaturę – czasami po czubek głowy, czasami zaledwie do kolan. „Kryminał prowincjonalny" to dość skomplikowana gra adresowana do czytelnika wyrafinowanego, któremu nieobca jest klasyka rosyjska, ale także literatura anglosaska, przede wszystkim proza Stevensona, czy jak w przypadku „Pelagii i Czarnego Mnicha" – Marka Twaina. Taki czytelnik w lot chwyta aluzje, nie tylko fabularne, przede wszystkim stylistyczne. „Przygody magistra" nie wymagają tak głębokiego spoufalenia z klasyką, w tym przypadku świadomie postawiłem przede wszystkim na wartką fabułę. „Przygody Fandorina" są natomiast kompromisem – równie istotne są w nich „ćwiczenia stylistyczne", jak i sensacyjna fabuła".
Fragmenty pochodzą z Adwokat diabła, rozmowy z Borysem Akuninem jaką przeprowadził Jan Strzałka, a która ukazała się na portalu Onet.pl
Każdy z moich cykli jest świadomym zanurzeniem w literaturę – czasami po czubek głowy, czasami zaledwie do kolan. „Kryminał prowincjonalny" to dość skomplikowana gra adresowana do czytelnika wyrafinowanego, któremu nieobca jest klasyka rosyjska, ale także literatura anglosaska, przede wszystkim proza Stevensona, czy jak w przypadku „Pelagii i Czarnego Mnicha" – Marka Twaina. Taki czytelnik w lot chwyta aluzje, nie tylko fabularne, przede wszystkim stylistyczne. „Przygody magistra" nie wymagają tak głębokiego spoufalenia z klasyką, w tym przypadku świadomie postawiłem przede wszystkim na wartką fabułę. „Przygody Fandorina" są natomiast kompromisem – równie istotne są w nich „ćwiczenia stylistyczne", jak i sensacyjna fabuła".
Fragmenty pochodzą z Adwokat diabła, rozmowy z Borysem Akuninem jaką przeprowadził Jan Strzałka, a która ukazała się na portalu Onet.pl
Ciekawy twórca, chyba muszę zapoznać się z jego twórczością.
OdpowiedzUsuńja czytałam wszystko, polecam :)
UsuńWitam ! Z tej strony biedronka z bloga http://biedronka-inmysecretlife.blogspot.com/ . Jesteś obserwatorem mojego bloga, który jakiś czas temu został zawieszony w związku z włamaniami. Najprawdopodobniej nie uda mi się odzyskać do niego dostępu. Zakładam, więc nowego bloga, który ruszy niebawem i przesyłam adres http://anjani-oldideas.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mam nadzieję, że uda mi się rozpocząć wszystko od nowa :)
Przy okazji mam nadzieję, że w końcu będę miała okazję przejrzeć twoje wpisy:)
Tak lubię te miejsce :)