Robert Lowell |
Robert Traill Spence Lowell, Jr. (ur. 1 marca 1917 w Bostonie, Massachusetts, zm. 12 września 1977 w Nowym Jorku) – amerykański poeta z kręgu poetów konfesyjnych, był nauczycielem i inspiracją dla wielu znaczących twórców literatury lat 50. i lat 60. XX wieku, np. Anne Sexton i Sylvii Plath. W 1947 i 1974 roku został laureatem Nagrody Pulitzera w dziedzinie poezji, a w 1960 laureatem National Book Award w tej samej dziedzinie. Pierwsze dwa tomiki poetyckie Lowella, Land of Unlikeness i Lord Weary's Castle, stanowią raczej przykład szkoły formalistycznej, cechuje je mistrzowskie posługiwanie się metrum oraz rymem,
cieszyły się też sporym uznaniem krytyki. Później jednakże, częściowo w
związku z trapiącymi go kryzysowymi stanami psychicznymi, a częściowo
pod wpływem poetów młodszego pokolenia np. Allena Ginsberga czy W. D. Snodgrassa,
jego poezja zaczęła przesuwać się w kierunku rejestracji doświadczeń
osobistych i odchodzić od formalizmu. Wyraźnie jest to przejście w
stronę poezji o charakterze konfesyjnym widoczne w przełomowym tomiku
pt. Life Studies z 1959 roku. Z tomiku tego pochodzi jeden z bardziej znanych wierszy Lowella pt. "Skunk Hour", będący opisem podupadłego miasteczka w Nowej Anglii i zawierający dość szokujące, jak na owe czasy, wyznanie: "My mind is not right" ("nie jestem przy zdrowych zmysłach"). Life Studies uważany jest za jeden z ważniejszych tomików poetyckich XX wieku.Cierpiał na depresję maniakalną, z powodu której hospitalizowano go około 20 razy i poddawany był terapii szokowej. Zmarł na atak serca w nowojorskiej taksówce w 1977 roku, pochowano go na cmentarzu Stark w Dunbarton w stanie New Hampshire. Źródło: Wikipedia.pl.
Godzina skunksów - Robert Lowell
Dla Elizabeth Bishop
Dziedziczka z Nautilus Island nigdy nie
opuszcza
- zima, nie zima – pustelni spartańskiego
domku;
jej owce wciąż się pasą na łąkach nad morzem.
Jej syn jest biskupem. Dzierżawca jej majątku
jest członkiem rady miejskiej; staruszka
ma od dawna sklerozę.
Wskrzeszając wiktoriańską idyllę -
z czasów, gdy wyższe sfery kultywowały
„prywatność”
gdy jeszcze można było mówić o „wyższej
sferze” -
wykupuje wszystkie wille,
którym ma za złe, że szpecą wybrzeże,
i pozwala im stać, aż się rozpadną.
Zaczyna się zła pora roku -
wyjechał już siedzący tu latem milioner,
ten, co wygląda, jakby wypadł z katalogu
L. L. Beana. Jolka (robiła
dziesięć węzłów bez problemu),
wystawiona na aukcję, przypadła któremuś
z poławiaczy homarów. Blue Hill całe w
czerwonej
pożodze liści. Sąsiad dekorator, jak zwykle
wdzięczny w ruchach, szykuje na przyjście
jesieni
nową witrynę: w sieciach rybackich oranże
spławików z korka, szydła, szewskie zydle;
nie dorobi się człowiek w tej branży,
on sam wolałby się już nawet ożenić.
Pewnej nocy, w zupełnym mroku,
mój ford wspiął się na czaszkę
wzgórza; wypatrywałem wozów
migdalących się par. Gdzie cmentarz ponad
miastem -
auta, na postojowych światłach, bok przy
boku...
Ja chyba tracę rozum.
Bek samochodowego radia:
„Miłość, Miłość, co nie dba o nic...” Słyszę,
całym sobą,
w każdej komórce krwi zdławione, wściekłe
łkanie, jakbym im wszystkim naraz ściskał
gardła...
Piekło? Ja sam jestem piekłem;
nie ma wokół nikogo -
tylko skunksy: jak zawsze po nocach,
wychodzą szukać żeru przy świetle księżyca.
Suną przez Main Street; ciemną sierść
przekreśla biała pręga, w lunatycznych oczach
czerwony żar; nad nimi kredowo sucha
wieżyczka
Trinitarian Church.
Stoję na szczycie
schodków na tyłach domu i wdycham gęstą woń
naszych
śmieci: skunks-matka, na czele potomstwa,
zażera się odpadkami.
Wtyka klin głowy w kubek z resztkami kwaśnej
śmietany,
opuszcza strusi ogon: nic jej
w tej chwili nie przestraszy.
z tomu "The Mills of the
Kavanaughs", 1951
tłum. Stanisław Barańczak
Skunk Hour
By Robert Lowell
(For Elizabeth Bishop)
Nautilus Island's hermit
heiress still lives through winter in her Spartan cottage;
her
sheep still graze above the sea.
Her
son's a bishop. Her farmer
is
first selectman in our village;
she's in her dotage.
Thirsting for
the
hierarchie privacy
of
Queen Victoria's century,
she
buys up all
the
eyesores facing her shore,
and
lets them fall.
The
season's ill--
we've lost our summer millionaire,
who
seemed to leap from an L. L. Bean
catalogue. His nine-knot yawl
was
auctioned off to lobstermen.
A
red fox stain covers Blue Hill.
And
now our fairy
decorator brightens his shop for fall;
his
fishnet's filled with orange cork,
orange, his cobbler's bench and awl;
there is no money in his work,
he'd rather marry.
One
dark night,
my
Tudor Ford climbed the hill's skull;
I
watched for love-cars. Lights turned down,
they lay together, hull to hull,
where the graveyard shelves on the town. . . .
My
mind's not right.
A
car radio bleats,
"Love,
O careless Love. . . ." I hear
my
ill-spirit sob in each blood cell,
as
if my hand were at its throat. . . .
I
myself am hell;
nobody's here--
only skunks, that search
in
the moonlight for a bite to eat.
They march on their soles up Main Street:
white stripes, moonstruck eyes' red fire
under the chalk-dry and spar spire
of
the Trinitarian Church.
I
stand on top
of
our back steps and breathe the rich air--
a
mother skunk with her column of kittens swills the garbage pail.
She
jabs her wedge-head in a cup
of
sour cream, drops her ostrich tail,
and
will not scare.
Dzięki za zaprezentowanie pana Lowella, bo nie znałem.
OdpowiedzUsuń