sobota, 22 grudnia 2012

O tym, co było twoim zadaniem na ziemi



O TYM, CO BYŁO TWOIM ZADANIEM NA ZIEMI

W końcu powinieneś wiedzieć, co było twoim zadaniem na ziemi. W żadnym wypadku nie to, abyś trzymał w fabryce chemicznej — w pewnej ilości, jakiejś tam jakości i w postaci jakiejś substancji — kości, mięso, tłuszcz i trzewia. Ani też to, abyś zbierał ordery i zaszczyty, abyś prezesował w towarzystwach, spacerował w wytwornych strojach i potrząsał dzwoneczkiem. Ani też — a to już jest bardziej bolesne — abyś był bardziej szczęśliwy, bo szczęścia nie ma, wszak każde twoje pragnienie zniekształca się w chwili urzeczywistnienia i raczej jest ciężarem niż radością. Taki jest człowiek. Nie, jedyne twoje zadanie, jedyna racja twojego istnienia na ziemi jest ta — poznaj prawdziwą naturę spraw ludzkich i ziemskich, wzajemne powiązania ludzkich i ziemskich spraw i zachowuj się godnie także wtedy, gdy twoi bliźni zachowują się niegodnie. Taką miałeś sprawę na ziemi; nic więcej.

O TYM, JAK NALEŻY ŻEGNAĆ SIĘ Z MŁODOŚCIĄ

Młodość należy pożegnać na wesoło. Zatem nie w stanie wzruszenia, nie sentymentalnie, jak to czynią słabeusze, beksy i ludzie zagubieni, którzy ze zwieszoną głową, ze łzą w oku patrzą za odchodzącą młodością, kiwając jej na pożegnanie i głosem drżącym od czułostkowości, od użalania się nad samym sobą, pojękują — vale, młodości! oddalasz się i znikasz, szczęśliwa młodości. Tak nie należy pożegnać młodości. Z młodością należy się żegnać pełną piersią, gromkim śmiechem, jak ktoś, kto uwalnia się od niebudzącego zaufania towarzysza podróży. Należy powiedzieć tak — zniknijże już, młodości. bez żalu patrzę, jak się oddalasz. być młodym — to nie było coś aż tak specjalnego. był zamęt, mgła, tęsknota, dezorientacja, fałszywe pojęcia i jeszcze bardziej fałszywe wyobrażenia, pożądanie i strach, że w wielkim konkursie pozostajemy w tyle. i jakiż zawód, kiedy trzymaliśmy kogoś w ramionach! i ten lęk, że przegapiamy kogoś innego, o ileż prawdziwszego! a ta sława, o której marzyliśmy za młodu, jakże była inna, kiedy już przyszła, o ileż bardziej podejrzana i ulotna! a doczesne dobra, kiedy już przybyły do naszego życia, jakże podejrzanie lepiły się od brudów ludzkiej zawiści! nie, z młodością można się żegnać bez zbędnej litości. był to stan podwyższonej temperatury, wzruszające i tkliwe omdlenie. teraz, gdy odchodzisz, młodości, z radością zwracam się ku innym okolicom. teraz ja jestem ja, od stóp do głów. nie to, żeby dobry, mądry czy absolutnie sprawiedliwy — ale już trochę domyślam się, czym jest prawda. moje nerki nie są już tak sprawne; ale umysł się wyostrzył. rozczarowania nie dotykają już do żywego, co najwyżej zaskakują. Powiedz tak — bogu dzięki, nareszcie skończyła się młodość.

O TYM, ŻE NIKT NIE MOŻE POMÓC

Trzeba się z tym pogodzić, że człowiek nie umie pomóc. Nie ma takiej kobiety i takiego przyjaciela. Trzeba się z tym pogodzić, że pomoc być może nie jest konieczna — to miotanie się, ta beznadzieja, te chwilowe rozwiązania, ta wieczna nierozwiązywalność wszystkiego, co ludzkie — to właśnie jest warunkiem, abyś stał się człowiekiem i na ludzki sposób wypowiedział się w świecie.

O PERSPEKTYWIE

Rzeczy nie są tylko same w sobie — mają swoją perspektywę. Dlatego nigdy nie mów o jakimś zjawisku — jest takie czy siakie — mów jedynie — kiedy patrzy się z tej perspektywy, wydaje się, że jest takie.

O POKORZE I GODNOŚCI

Ludzie chętnie pysznią się i nienawidzą, gdy nadarza się ku temu okazja; najczęściej naprawdę są osobliwie okrutni, jak dzieci. Lecz ty bądź pokorny i jednocześnie strzeż swojej godności. Bowiem obu możesz strzec jednocześnie. Twoja godność zmieni się w zwyrodniałą maskę, jeśli nie zaświta za nią świadomość pokory twojej omylnej osoby; twoja pokorna postawa będzie kalką tchórzostwa mięczaka, jeśli inni nie poczują za nią twojej człowieczej rangi. Skoro musisz żyć wśród ludzi — i nie jesteś tapirem ni sępem, gdzież indziej tedy możesz żyć? — jednocześnie musisz panować i być posłuszny, zawsze z klasą i skromnie, zawsze poważnie i chętnie, zawsze pokornie i godnie. W przeciwnym razie będziesz tylko zuchwałym facetem, budzącym litość tchórzliwym niewolnikiem. Epiktet w rzeczywistości był niewolnikiem, a jednak — z pokorą znosił ten los i panował nad ludźmi.

O TYM, ŻE ZAWSZE JESTEŚ W DRODZE

Wydaje ci się, że zbudowałeś dom, i z dumnych szczytów swojej kariery możesz, zadowolony, oglądać świat. Czy nie wiesz, że na wieki pozostaniesz wędrowcem, i wszystko, co czynisz, jest ruchem wędrowca, podążającego drogą? Po wsze czasy idziesz przed siebie pośród miast, celów, okresów życia, zmian, i jeśli odpoczniesz, nie odpoczniesz pewniej i trwalej niż wędrowiec, który przycupnął na pół godzinki w cieniu przydrożnej jabłoni. Miej to na względzie, kiedy układasz plany. Sensem twojej drogi nie jest cel, lecz wędrówka. Nie żyjesz w określonych sytuacjach, ty zawsze jesteś w drodze.


O ŻYCIU I O ŚMIERCI

Czasami czujesz, że w następnej chwili umrzesz. Wtedy nie trzeba bezwarunkowo wzywać lekarza. Naucz się nie bać i nie żywić nadziei. Śmierć nie jest czymś najgorszym, co może się przydarzyć śmiertelnikowi, nie, śmierć w ogóle nie jest zła — śmierć jest nijaka. Umierajmy, skoro tak trzeba, po ludzku, a więc z godnością, bez pośpiechu i bez pisku. Ale i żyjmy, póki można, po ludzku, a więc uważnie, szukając sensu zjawisk, badając ich prawdziwą naturę. Bo też co byś mógł powiedzieć lekarzowi, gdybyś go wezwał w chwili niebezpiecznej, a on jął wypytywać o przyczynę twojego złego samopoczucia? Umysł twój działa, a więc wypadałoby, byś wszystko wiedział, co się tyczy twojego ciała. I kiedy tak przyglądasz się sobie, to zarazem dziwisz się, jak bardzo powikłana jest rzeczywistość — każda ludzka sprawa ma nieskończoną ilość przyczyn, każdy związek, jaki cię łączy z wszechświatem, jest przyczyną czegoś, co w pewnej chwili zdarzy się w naszym życiu albo w naszym organizmie, zaś z wszystkich przyczyn główną jestem ja sam — fakt istnienia. Ta przyczyna kryje się za każdym fenomenem życia. Tę przyczynę można samowolnie usunąć, ale nie można jej całkowicie rozebrać, ani objaśnić, ani zrozumieć.

O PRAWDZIE I O TYM, CO JEST ZA NIĄ

Kochaj, głoś i wyznawaj prawdę, małą i wielką prawdę, prawdę dnia powszedniego i prawdę chwil tragicznych, zawsze, odważnie, bez lęku. Ale nie zaszkodzi, jeśli, czyniąc to, cicho się śmiejesz — i z siebie, i z prawdy. Bowiem prawda jest stała i niezmierzona jak wielkie prawa natury. Lecz ty, który jesteś człowiekiem, wierzysz w prawdę i wyznajesz ją, nie jesteś stały ani niezmierzony. Nawet pogoda zmienia swoje zamiary, nawet padający śnieg zbacza z drogi wyznaczonej mu z boskiego rozkazu, nawet kobieta może mieć wpływ na ciebie — oto jak bardzo jesteś niestały. Czegóż więcej możesz spodziewać się po sobie? Głoś prawdę, ale też nie zaszkodzi, jeśli, czyniąc to, czasami się uśmiechniesz.

Sandor Marai "Księga ziół".

Książkę można kupić TUTAJ

12 komentarzy:

  1. Ileż prawdy w tym tekście.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jest w jego "Dzienniku", wiele lat temu bardzo dużo wiedział o człowieku, społeczeństwie i problemach przyszłości, która teraz jest już naszą teraźniejszością. Wiele wie, dużo się domyśla, niczym mędrzec:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. :) Wiem, że lubisz jego "Dziennik", ja także. Poza Katherine Mansfield, Sandor Marai jest moim prywatnym odkryciem ostatniego roku. Jak mawiał niejaki Smierdiakow, jeden z bohaterów "Braci Karamazow", "Mądrego człowieka to i przyjemnie posłuchać".

      Usuń
  3. ta ziołowa terapia Sandora Marai działa kojąco na moją duszę :)
    muszę sobie w końcu kupić ,,Księgę ziół".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odniosłem wrażenie, mam przekonanie graniczące z pewnością, że kiedyś w komentarzu pisałaś już o jej zamówieniu w czasie przeszłym, o ile się nie mylę:) Rozumiem, że "świeża dostawa z Pułtuska" trochę się spóźnia...

      Usuń
    2. masz pamięć jak stary słoń! one ponoć pamiętają wszystko :))

      owszem, zamówiłam, ale dopiero później dostałam wiadomość, że księgarnia chwilowo nie dysponuje tym tytułem, a w innych nie szukałam - jakoś zeszło na dalszy plan. ale przypominasz mi o ziołolecznictwie tak skutecznie, ża na pewno kupię. powinieneś dostać procent od sprzedaży :)

      Usuń
    3. Emmo, no właśnie. Zwracam się wszem i wobec do Wydawnictwa Czytelnik, które zignorowało zupełnie moją propozycję. Jestem świetnym PR-owcem, obecna tu koleżanka Ernst może to potwierdzić, gdyż azaliż współpracowała ze mną z pozytywnym skutkiem. Było by jeszcze lepiej, ale trochę powstrzymywała mój zapał:) Mam dobrą pamięć, ale tylko niestety do szczegółów, jakichś pierdółek, za przeproszeniem. Mam też kilka innych talentów, których jeszcze nie wykorzystałem w praktyce, np. zawodowo, a szkoda, marnują się biedaki.

      A tak na poważnie to zamierzam przystąpić, właściwie już przystąpiłem, tylko jakoś tak zwlekam, do programu partnerskiego z księgarnią internetową, np. Selkar.

      Usuń
  4. :))
    potwierdzam w całej rozciągłości, potwierdzam! jak zrobnię światową karierę, to w wywiadach będę powtarzała, że to Ty mnie wypromowałeś :))

    będziesz dla tej księgarni pisał recenzje? na czym polega taki program partnerski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i przy wręczaniu Oskara albo jakiej Złotej Kaczki koniecznie wspomnij:)

      Program partnerski polega głównie na reklamowaniu i umieszczaniu linków na swojej stronie. Jeżeli ktoś wejdzie tam z takiego linka, a jeszcze (niekoniecznie zaraz, w ciągu nawet trzech miesięcy)) kupi książkę, to jest jakiś procent. Poza tym są jakieś prowizje za całokształt:)

      Usuń
    2. heheh... się wie!

      w takim razie czekam na te linki, bo sporo książek kupuję, więc możesz liczyć na sponsoring w ramach rewanżu za PR :)

      Usuń
  5. :(
    musztarda po obiedzie :(
    myślę, że gdybyś ten link zamieszczał pod każdym wpisem, bo przy tej ilości czytelników więcej osób by kupiło.

    OdpowiedzUsuń