piątek, 6 kwietnia 2012

Dzień 4 - książka, która przypomina mi o domu

I znowu takich książek jest bardzo dużo. Kiedy jednak zacząłem zastanawiać się nad tym, pierwsze co przyszło mi do głowy to książki Edmunda Niziurskiego. Zajmowały prawie całą półkę w mojej biblioteczce i były dla mnie bardzo ważne. Czytałem je na okrągło siedząc w swoim pokoju, poprawiały mi humor, gdy było mi smutno lub gdy byłem chory. Co było takiego w książkach Niziurskiego, że tak je lubiłem? Po pierwsze absurdalny, bardzo często czarny, humor słowny i sytuacyjny. Rzeczywistość była pokazywana oczami dziecka, które przeżywało bardzo często sensacyjne przygody. Szkoła przedstawiana była jako miejsce opresyjne, ale z humorem. Bardzo mi się to podobało, tak właśnie widziałem szkołę. Dzisiaj są inne czasy, inne dzieci i takiej szkoły już nie ma. Po drugie specyficzny styl narracji i język. Bardzo charakterystyczne dla Niziurskiego są znaczące czy groteskowe nazwiska i imiona, np. Wieńczysław Nieszczególny, Chryzostom Cherlawy, Cymeon Maksymalny, Zygmunt Gnacki, Gustaw Cykorz itp. oraz to, że bohaterowie mówią mieszanką slangu młodzieżowego i wyszukanego języka naukowego. Nie byłem jedynym, który zaczytywał się w tych książkach. Czytali je też moi koledzy ze szkoły i podwórka, na którym, z kluczem od mieszkania zawieszonym na szyi, spędzałem wiele godzin. nie powiem, że odgrywaliśmy sceny i wydarzenia z tych książek, ale z pewnością działały one na naszą wyobraźnie i bardzo często były źródłem, z którego czerpaliśmy pomysły do zabaw. Do moich ulubionych książek Edmunda Niziurskiego należały: "Księga urwisów", "Sposób na Alcybiadesa", "Naprzód wspaniali!", "Awantury kosmiczne", "Niesamowite przypadki Cymeona Maksymalnego", "Adelo zrozum mnie" i wreszcie "Siódme wtajemniczenie". Właśnie tę ostatnią książkę lubię najbardziej. 

Uważana jest czasem za najwybitniejsze dzieło w twórczości Niziurskiego, ma charakter powieści inicjacyjnej, która mówi o wyrastaniu ze świata chłopięcych przygód i wchodzeniu w realia dorosłości. Nieco oniryczna powieść ma budowę szkatułkową, z każdą odsłoną zmienia punkt widzenia bohatera. Ma też cechy realizmu magicznego. Akcja rozgrywa się w fikcyjnym górnośląskim miasteczku górniczym Gnypowice Wielkie. Bohater, nowy uczeń klasy 6B Gustaw Cykorz, musi zdecydować, do której z dwóch dominujących, zwalczających się wzajemnie szkolnych grup: Matusów czy Blokerów, ma dołączyć. Cykorz jest rodowitym Ślązakiem, ale nie pochodzi z Gnypowic. Jego ojciec, inżynier, podróżuje służbowo po całej Polsce i w związku z tym Gustaw często zmienia szkoły, zmuszony na nowo zaaklimatyzować się w każdym miejscu. Szkoła w Gnypowicach jest dla niego szczególnie trudna, ze względu na ciężki charakter większości nauczycieli z "Kowbojką" na czele, oraz ze względu na istnienie dwóch odwiecznie zwalczających się gangów – Matusów (rodowici Ślązacy) i Blokerów (przybysze z innych regionów kraju). Do tej pory mam w pamięci wierszyki jakimi obie grupy raczyły się na wzajem. Cykorz ostatecznie postanawia dołączyć do Matusów i przechodzi kolejne wtajemniczenia, poznając tajne hasła, kwatery i plany na przyszłość. Odwiecznym marzeniem Matusów jest "Wielki Wander" czyli wyprawa po "Wielkich Jeziorach" (nie jest do końca jasne, czy chodzi o Pojezierze Mazurskie czy o Wielkie Jeziora Północnoamerykańskie). Sam Gustaw miewa też sny o tematyce kosmicznej, w trakcie których odbywa loty pod komendą Komandora. Podobne sny ma miejscowy alkoholik, Inocynt. W końcu Gustaw, po przejściu serii pięciu wtajemniczeń, zostaje wysłany na wyprawę przeciw Blokerom z zadaniem zdobycia "Twierdzy Persil". W trakcie wyprawy i w samej "Twierdzy" przeżywa dziwne zdarzenia – dowiaduje się, że istnieje także szóste, a w końcu i siódme wtajemniczenie, które stawiają całą działalność Matusów i Blokerów w zupełnie innym świetle.

Pisząc korzystałem z Wikipedia.pl

13 komentarzy:

  1. Witam.
    Cudowna ksiazka... pamietam...tez poczulam sie jak w domu (w strefie blok(g)erow czy Matusow - tego jeszcze nie wiem)na samo wspomnienie Niziurskiego :). Czytelnicy tego rodzaju ksiazek mieli latwosc w tworzeniu i odnalezieniu sie w obecnej sieci przestrzeni miedzyludzkiej. Zastanawia mnie co stworza czytelnicy literatury o wampirach, grach czy igrzyskach :/ - odnajda droge do Edenu (na wschod czy na zachod).
    Nicki bohaterow 'Siodmego wtajemniczenia' bardzo fajne:D .. i ten kluczyk na szyi dyndajacy ...
    Pozdrawiam - Echo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz, okazuje się, że nie jestem sam:) Dla mnie te ksiązki nie przedstawiają żadnej wartości, poza może jakąś rozrywką. Pisałem już o tym kilkakrotnie w komentarzach. Ktoś może powie, że nieważne co czytają, byle czytali. Ale niewłaściwe książki tak jak brutalne, agresywne gry komputerowe mogą wyrządzić więcej złego niż dobrego. Rodzice pewnie się cieszą, pociecha czyta, mają więcej czasu dla siebie.

      Kluczyk:), cóż takie były kiedyś realia, zwłaszcza, że byłem jedynakiem bez ojca, nie najlepsza sytuacja, ale zawsze mogło być gorzej (alkohol, narkotyki, złe towarzystwo etc.)

      Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie i zapraszam częściej:)

      Usuń
    2. Thanks!
      Kluczyk zamyka czy otwiera? A moze tylko kluczy. Mnie raczej nie dyndal, choc mi wiele rzeczy dynda :). W domu czekala zawsze nasza Babcia (śp mama taty) a dom strzegly dwa psy, ktore nie jezdzily koleja ale z reguralnoscia zegarka nadchodzily, robily rwetes i odbiegaly od bramy zaczarowanego ogrodu (z groszkiem cukrowym sasiada tez). Miales dobrze. Zawsze chcialam byc jedznaczka, taka z babska perspektywa. A tu mialam trzech duzo starszych braci i ten Niziurski i inni na dodatek. Ale nie zaluja wcale. To byly dobre czasy: jeszcze bez alkoholu, narkotykow czy zlego towarzystwa :)) (wtedy, dzisiaj czasem wpadam w towarzystwo). Nasz ojciec, z kolei, czasem wpadal po naszych wybrykach w pasje... ale kazdy powinien miec jakies hobby... i jakiegos ojca (wyrazy wspolczucia), rodziny sie nie wybiera. Taka postawa moze okazac sie dobra na obczyznie – tam tez sie ziomka nie wybiera.
      Bloki kojarze z blokami czekoladowymi z orzechami wydlubywanymi przez braci bez zlosliwosci bo wiedzieli ze mam alergie na orzechy :). Zwykle marzylismy o tajemniczej wyspie, aby ja odwiedzac ale nasze wspolne marzenia skonczyly sie tylko na badaniu echem (brat wyladowal na oceanologii) a mnie pozostal nic(k) po nim. Mrocznych ksiazek tez nie lubie... ale podczytuje aby wiedziec co w trawie (nie tylko w glebinach morz i oceanow) piszczy (lub bedzie piszczalo). Jak to bylo z ta lodowka: pokaz mi co masz w lodowce a powiem ci itd. A jak tam jest tylko swiatlo i szron.... ale dieta to nie ten temat choc powinno sie wiedziec dokladnie co sie do twarzy wrzuca, czyz nie?
      Dziekuje za Twoj wpis o Niziurkim, spowodowal lawine wspomnien/skojarzen (mam nadzieje, ze dla innych przejdzie ona obok.) - Echo

      Usuń
    3. Rzeczywiście niezła lawina wspomnień, trochę mnie zasypała, właśnie się powoli wygrzebuję:) A ja uważam, że miałaś dobrze z trójką braci, chociaż pewnie wolałabyś siostry. Czasy uważam, chociaż jest to pogląd kontrowersyjny i mało popularny, ale wolno mi, mój wybór, a co, były dużo lepsze. Ludzie byli bardziej ludzcy, solidarni. Nigdy też się nie dowiem jak by to było z ojcem, może miałbym gorzej, różni są ojcowie.

      Usuń
  2. A ja nie czytałam. Niezwykle ciężko byłoby mi wyróżnić książkę, która przypomina mi o domu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, dla mnie też nie było to łatwe, ale bardziej z nadmiaru skojarzeń. Wahałem się pomiędzy "Dziećmi z Bullerbyn", książkami Niziurskiego, a "Tajemnicą zielonej pieczęci" i "Uchem od śledzia" Ożogowskiej.

      Do dzisiejszej młodzieży te książki już nie przemawiają, nudzą ją, język zmienił się, slang młodzieżowy już nie ten. Myślę, że ich czytelnicy, ta największa grupa, to dzisiejsi 40-latkowie. Niziurski zaczął pisać ksiązki dla młodziezy w latach 50-tych, najwięcej napisał zaś chyba w 70-tych.

      Usuń
  3. Pamiętam! Cymeon Maksymalny, dżizes, już same te imiona wprowadzają mnie w trans... Niziurski był the best!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, witaj w Klubie:) Mój ulubiony obok Cymeona Maksymalnego to Wieńczysław Nieszczególny, którego mozna było poznać po końskiej twarzy i zapachu waleriany:)

      Usuń
  4. O, jedna z moich najukochanszych ksiazek dziecinstwa i mlodosci! :-)))) Do dzis prawie placze, jak sobie przypomne niektore sceny ;-)))))). Mam nadzieje, ze zdolam nia zarazic i mojego syna, mimo innego slangu i takich tam ;-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę:) Zostajesz zatem kolejną klubowiczką "Klubu włóczykijów":) Powodzenia w takim razie w przekazie pokoleniowym. Moja dwójka jest jeszcze za mała, ale być może kiedyś też spróbuję:)

      Usuń
  5. Niziurskim zaraził mnie mój tata. M.in. "Siódme wtajemniczenie" mam z jego biblioteczki. Na studiach pisałam o nim pracę i mam - zdaje się -wszystkie jego książki dla młodzieży. Dla mnie wczesne książki Niziurskiego to powrót do fantastycznych wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz mieć długą półkę, bo tego było sporo. Ja wstyd się przyznać, miałem bardzo dużo literatury młodzieżowej i w pewnym momencie, coś mi odbiło, poszedłem z wielkim kufrem pełnym książek do antykwariatu i wszystko sprzedałem, by kupić sobie gramofon. a teraz żałuję. Ale wspomnienia pozostały, mielibyśmy pewnie o czym podyskutować. kiedyś to były książki dla młodzieży.

      Usuń
  6. To prawda, jest tego trochę, a najbardziej lubię wracać do tych starych wydań, które mimo lat trzymają się świetnie i rozbrajają grafiką (mam Piegusa z rysunkami Flisaka czy Szkolny lud Juliana Bohdanowicza).
    Niziurski i Ożogowska - to jest to!

    OdpowiedzUsuń