Z dziennika Anny Kamieńskiej
13 lipca 1974 roku
Są pisarze ochraniani przez żony, celebrujący swoją pracę. U mnie wszystko jest ważniejsze: pranie, zakupy, czyjaś zachcianka, aby do niego wpaść, prasowanie spodni Pawełka. Potem siadam przy biurku i nie mogę sobie przypomnieć, jak to się robi. Tylko wiersze napadają mnie czasem jak drapieżne ptaki, byle gdzie, byle kiedy. Muszą być napisane. [...]
Pełno wokół mnie kobiet starzejących się i nie umiejących się pogodzić ze starością, pełnych niewyżytych uczuć. Samotne. Niezrozumiane. A jednocześnie tak zachłanne, chciwe, zazdrosne, ukrywające to wszystko pod pozorami egzaltacji i sentymentalizmu. Nie potrafią kochać naprawdę, a chcą być kochane. Wystawiają życiu rachunki, jakby miłość była monetą płatniczą. Zakochane w sobie. Mówiące tylko i na wszystko: A ja... a ja... a ja...
Lena Z. po dwóch latach w gipsie po złamaniu nogi - pojechała do Domu Pisarzy w Warnie. Wyszła na balkon, zobaczyła przestrzeń, linię morza, ten widok, który tak znam i kocham, i rozpłakała się. Płakała przez 15 minut. Nie mogła się nadziwić ludziom, że chodzą bez uniesienia, bez radości, jakby to wszystko było całkiem normalne.
Milczeć. Więcej milczeć. Milczenie uczy pokory. To wszystko nie jest tak ważne, aby musiało być wygadane. [...]
Anna Kamieńska, Notatnik: 1973-1979, W Drodze 1987, s. 86-87.
Źródło: Płaszcz zabójcy
13 lipca 1974 roku
Są pisarze ochraniani przez żony, celebrujący swoją pracę. U mnie wszystko jest ważniejsze: pranie, zakupy, czyjaś zachcianka, aby do niego wpaść, prasowanie spodni Pawełka. Potem siadam przy biurku i nie mogę sobie przypomnieć, jak to się robi. Tylko wiersze napadają mnie czasem jak drapieżne ptaki, byle gdzie, byle kiedy. Muszą być napisane. [...]
Pełno wokół mnie kobiet starzejących się i nie umiejących się pogodzić ze starością, pełnych niewyżytych uczuć. Samotne. Niezrozumiane. A jednocześnie tak zachłanne, chciwe, zazdrosne, ukrywające to wszystko pod pozorami egzaltacji i sentymentalizmu. Nie potrafią kochać naprawdę, a chcą być kochane. Wystawiają życiu rachunki, jakby miłość była monetą płatniczą. Zakochane w sobie. Mówiące tylko i na wszystko: A ja... a ja... a ja...
Lena Z. po dwóch latach w gipsie po złamaniu nogi - pojechała do Domu Pisarzy w Warnie. Wyszła na balkon, zobaczyła przestrzeń, linię morza, ten widok, który tak znam i kocham, i rozpłakała się. Płakała przez 15 minut. Nie mogła się nadziwić ludziom, że chodzą bez uniesienia, bez radości, jakby to wszystko było całkiem normalne.
Milczeć. Więcej milczeć. Milczenie uczy pokory. To wszystko nie jest tak ważne, aby musiało być wygadane. [...]
Anna Kamieńska, Notatnik: 1973-1979, W Drodze 1987, s. 86-87.
Źródło: Płaszcz zabójcy
A kiedy zaczyna się starzenie?
OdpowiedzUsuńCzy można być starym w wieku 30 lat?
Można.
OdpowiedzUsuńMożna nie być starym w wieku 70-80 lat, a można już nim być w wieku kilku-kilkunastu lat. Starym, smutnym, zgorzkniałym. Bywają takie dzieci "starzy maleńcy", to sprawa psychiki, wychowania.
Usuń