środa, 1 sierpnia 2012

Przypadek słuchu kolorystycznego

Vladimir Nabokov

"Ponadto stanowię wyborny przypadek słuchu kolorystycznego. Być może słowo "słuch" nie jest określeniem zbyt trafnym, gdyż wrażenie kolorystyczne powstaje niejako w procesie wymawiania danej litery, kiedy wyobrażam sobie jej kształt. Długie "a" w alfabecie angielskim (do którego odwołuję się poniżej, chyba że mówię wyraźnie o innym języku) ma dla mnie odcień suszonego drewna, tymczasem francuskie "a" kojarzy mi się z gładkim hebanem. Do czarnej grupy należy również twarde "g" (wulkanizowana guma) oraz "r" (rozdzierany usmolony łachman). Białą grupę reprezentują: "n" przypominające owsiankę, kluchowate "l", a także "o" podobne lusterku oprawnemu w kość słoniową. Zawsze zdumiewa mnie francuskie "on", które widzę jako menisk wypukły alkoholu w kieliszku napełnionym po brzegi. Z kolei w niebieskiej grupie znajdują się: stalowe "x", "z" niczym chmura gradowa i "k" przypominające czarną jagodę amerykańską. Ponieważ dźwięk i kształt oddziałują po trosze na siebie, "q" jest dla mnie bardziej brązowe niż "k", natomiast "s" stanowi dziwny melanż lazuru i macicy perłowej w odróżnieniu od bladoniebieskiego "c". Pokrewne barwy nigdy się nie zlewają, a dyftongi nie mają własnych, odrębnych kolorów, chyba że w innym języku wyraża je jedna litera (chociażby puszystoszara rosyjska litera "sz" na trzech nóżkach, tak stara jak nurty Nilu, która wpływa na obraz tego dźwięku w języku angielskim).

Spieszę dokończyć ten wykaz, zanim ktoś mi przerwie. W zielonej grupie znajduje się "f" jak liść olszyny, niedojrzałe jabłko "p" oraz pistacjowe "t". Matowa zieleń z domieszką fioletu chyba najlepiej odda moje "w". Żółcie obejmują rozmaite "e" oraz "i", kremowe "d", jaskrawozłote "y", a także "u", którego walor alfabetyczny umiem jedynie wyrazić jako "mosiądz z oliwkowym połyskiem". Do grupy brązowej zaliczam soczysty, nieco gumowy dźwięk miękkiego "g", bledsze "j" oraz bure sznurowadło "h". Wreszcie pośród czerwieni "b" ma dźwięk zwany przez malarzy sjeną paloną, "m" to fałda różowej flaneli, a dzisiaj ostatecznie dopasowałem trafnie "v" do "różu kwarcowego" ze Słownika kolorów Maerza i Paula. Słowo na określenie tęczy (rainbow), pierwotnej, lecz zdecydowanie bagnistej, brzmi w moim prywatnym języku tak, że trudno je wprost wymówić: kzspygv. O ile mi wiadomo, pierwszym pisarzem, który w roku 1812 omówił audition coloree, był pewien lekarz albinos z Erlangen".

Vladimir Nabokov "Pamięci, przemów. Autobiografia raz jeszcze" (Speak, Memory),  przełożyła z angielskiego Anna Kołyszko, posłowiem opatrzył Leszek Engelking, Muza, Warszawa 2004, s.30-31.

2 komentarze:

  1. :)))
    to musiał być kolorysta-daltonista, a nie żaden albinos, bo "w" jest przecież brązowe!

    OdpowiedzUsuń