środa, 9 października 2013

Podróżując samotnie

Katherine Mansfield i John M. Murry
Czyż była to tylko wyobraźnia, czy też w istocie kelnerzy - szczególnie kelnerzy i służący hotelowi - odnoszą się w sposób niegrzeczny, arogancki, a zarazem nieco ironiczny do kobiety podróżującej samotnie? Czyż byłaby to ta przeklęta kobieca skłonność do zastanawiania się nad sobą? Chyba nie, gdyż nawet w chwilach, w których czuła się najszczęśliwsza, najswobodniejsza, nagle zdawała sobie sprawę z "tonu", jakim odzywał się kelner lub służący hotelowy. Dziwnie niweczyło to jej poczucie bezpieczeństwa. Wydawało jej się, że coś złego knuje się przeciw niej, że ludzie i rzeczy - nawet martwe przedmioty jak krzesła i stoły - są w tajnej zmowie i czekają tylko na tę fatalną, nieuniknioną przygodę, która zawsze się zdarza i nie może się nie zdarzyć kobiecie podróżującej samotnie.
Służący popróbował w zamku pęk kluczy, wreszcie jednym pokręcił i otworzył na oścież szaro pomalowane drzwi. Stanąwszy w nich przepuścił ją przed sobą. W ręku trzymał miotełkę z piórek do odkurzania jak dymiącą pochodnię.
- Oto ładny pokoik dla pani - rzekł tonem dającym wiele do zrozumienia. Gdy wchodziła, otarł się o nią; otworzył skrzypiące okno i pchnął okiennice.

Katherine Mansfield "Dziennik".

 

1 komentarz:

  1. ,,trzymał miotełkę z piórek do odkurzania jak dymiącą pochodnię" - jak ona potrafiła pięknie obrazować...

    OdpowiedzUsuń