poniedziałek, 20 lutego 2012

"Lolita": ofiara czy femme fatale?

Kim jest powieściowa dziewczynka o imieniu Lolita? Pierwsze skojarzenie - nimfetka. To właśnie Nabokov w swojej powieści wymyślił ten termin, który tak szybko przyjął się na całym świecie, głownie dla określenia przedwcześnie dojrzałej seksualnie dziewczynki. Chociaż zjawisko istniało od wieków bez precyzyjnej i osobnej nazwy. Nimfa to w Grecji starożytnej żeński duch przyrody w postaci pięknej dziewczyny. Ale grecka forma tego wyrazu znaczyła przede wszystkim: oblubienica. W pojęciu nimfetki kryje się też nimfomania: nadmiar popędu płciowego u kobiet. Swoje urzeczenie nimfetkami i zwłaszcza Lolitą narrator wielokrotnie określa jako urok, działanie czaru, magii czy zaklęcia. Lolita zaliczana bywa do wróżek i przedstawiana jako ich księżniczka. Swoją powieść Nabokov określał jako fairy tale baśń, dosłownie opowieść o wróżkach. Nie brakuje w niej też motywu wyzwalania się od czaru. Mamy też nawiązanie do ballady Johna Keatsa La belle Dame sans merci (Piękna dama nie znająca litości), którą Nabokov przełożył na rosyjski, czyli baśń o śmiertelniku zgubionym przez miłość do femme fatale ze świata istot nadprzyrodzonych. Co chwila zresztą w powieści pojawiają się faun, elf czy inne postacie i sytuacje z baśni, stopniowo układające się w zawiłą a zarazem precyzyjną strukturę archetypu. Z innej jeszcze strony nymph to poczwarka, czyli termin z entomologii. Możemy zatem potraktować całą powieść jako dzieje przeobrażenia larwy w motyla, patologicznej żądzy w beznadziejną miłość i dziecka poprzez stadium nimfetki w kobietę. W powieści fenomen nimfięctwa scharakteryzowany zostaje przez Humberta Humberta następująco:

"Między dziewiątym a czternastym rokiem życia zdarzają się dzieweczki, które pewnym urzeczonym wędrowcom, dwakroć lub wielokroć starszym niż one, zdradzają swą prawdziwą naturę, nie ludzką lecz nimfią (czyli demoniczną); tym to stworzeniom wybranym proponuję nadać miano "nimfetek" (...) Czy w tym przedziale wiekowym wszystkie dziewczynki są nimfetkami? Rozumie się, że nie. (...) Uroda też nie jest żadnym kryterium; wulgarność, a przynajmniej to, co dana społeczność określa tym słowem, niekoniecznie odbiera im pewne tajemnicze cechy, nieziemską grację, zwiewny, wykrętny, rozdzierający, podstępny wdzięk, który wyróżnia nimfetkę spośród rówieśnic (...). Tylko artysta i szaleniec (...) natychmiast dostrzeże pewne nienazwane znamiona – cokolwiek koci zarys kości policzkowej, smukłość członków pokrytych puszkiem (...) – i wyśledzi wśród zdrowych dziatek zabójczą demonisię(...)."[s.18-20][1]

U Nabokova nazwiska mają zawsze jakiś głęboko ukryty sens. Dolores Haze (Lolita, Lo, Lola, Dolly), później pani Richardowa F. Schiller – jej imię łączy się z imieniem mezopotamskiego demona Lilith oraz z łacińskim słowem dolor oznaczającym smutek, boleść, a jej nazwisko, Haze, odnosi się do angielskiego słowa "mgiełka" i często występuje w powieści w sformułowaniach związanych ze światłem, np. haze of stars – poświata gwiazd. Lolita została poczęta w czasie miesiąca miodowego jej rodziców, Harolda i Charlotty, w Meksyku. Urodziła się 1 stycznia 1935 roku w Pisky na środkowym Zachodzie. Później jej rodzina przeprowadziła się do Ramsdale. Kiedy miała dwanaście lat jej matka umarła, a Dolores stała się kochanką swojego ojczyma. Pieniądze, które wymuszała od niego w zamian za usługi seksualne, przeznaczyła na swoją ucieczkę z Quiltym, w którym była zakochana. Po tym, jak została przez niego porzucona, wyszła za Richarda Schillera. Umarła rodząc martwą dziewczynkę w Wigilię 1952 roku. Miała wtedy siedemnaście lat. Była szczupła, miała kasztanowe włosy, szare oczy i brązowe znamię na boku, jako mężatka nosiła okulary. Interesowała się kulturą popularną, komiksem, aktorstwem i teatrem. Była także utalentowaną tenisistką. Zwróćcie uwagę, że jej imię jest klamrą spinającą całą powieść – rozpoczyna ją i kończy.

Vladimir Nabokov
Plotka doszukuje się w Lolicie prywatnych doświadczeń i skłonności autora. Przypomina się zwłaszcza opisany we wspomnieniach epizod jego dziecięcej miłości. Nabokov temu zaprzeczał. Osobistego związku trudno jednak nie dostrzec i nie można go lekceważyć. Dziewczynka zawsze jest małą kobietą i granice wiekowe jej atrakcyjności zawsze są dwuznaczne, mgliste, umowne, aż do momentu, w którym często zmienna konwencja obyczajowa akceptuje to jako dolną granicę dozwolonego pociągu do młodziutkich dziewcząt. Wydaje się więc, że deklaracja Nabokova to alibi, uznał je za konieczne w świecie pruderii donosów i podglądactwa. Początkowo chciał nawet wydać Lolitę anonimowo. W tekście umieścił, być może z tego powodu, anagram swego imienia i nazwiska Vivian Darkbloom. Z drugiej jednak strony Humbert posiada zbieżności ze swym autorem, ale jeszcze więcej rozbieżności. Mamy wiele znaków podkreślających fikcję powieściową, szczególnie poprzez zaznaczenie obecności autora w tekście. Nabokov jest obecny w utworze poprzez wspomnianą już wyżej postać Vivian Darkbloom , a także jako Młody Poeta, ze sztuki Quilty'ego, który upiera się, że cała akcja jest dziełem jego wyobraźni. W fikcyjnej przedmowie Nabokov ujawnia się natomiast poprzez sformułowanie jakże jednak jego rozśpiewane skrzypce potrafią wyczarować tkliwość i współczucie dla Lolity – metafora skrzypiec jako twórczości literackiej pojawiła się także w posłowiu Nabokova do Zaproszenia na egzekucję i w autobiograficznym utworze Pamięci przemów!. Również fakt, że prowadzony przez Humberta dziennik został wyprodukowany przez firmę Blanco & Co z miasta Blancton, ujawnia fikcję powieści – dwukrotne nawiązanie do angielskiego słowa blank (puste miejsce, niezapisany) wskazuje, że wszystko co bohater zapisuje jest puste i nieprawdziwe.
[1] Vladimir Vladimirovič Nabokov, Michał Kłobukowski: Lolita. Warszawa: Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, 2007, 

Przy pisaniu korzystałem z następujących źródeł:

1. Robert Stiller "Lolita" jako gra i paradoks. W: Vladimir Vladimirovicz Nabokov: Lolita : powieść. Warszawa: Państ. Instytut Wydawniczy, 1991, 
2. Vladimir Nabokov "O książce zatytułowanej 'Lolita'". W: Vladimir Vladimirovicz Nabokov: Lolita : powieść. Warszawa: Państ. Instytut Wydawniczy, 1991,
3. Wikipedia.pl, strona poświęcona Lolicie

8 komentarzy:

  1. Super recenzja, a właściwie cały mini referat. Aż przyjemnie się czyta:)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Lolitę" mam w swojej biblioteczce i czeka w kolejce na przeczytanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbyszku,
    Większość z tego co piszesz o "Lolicie" już jest mi wiadome, głównie z opracowania Stillera, ale od kolejnych odcinków Twoich wynurzeń nie mogę się oderwać. Ta wybitna powieść zasługuje na propagowanie i zgłębianie; dobrze, że ktoś zwraca uwagę na smaczki i niuanse w nią wpisane i z nią związane. Czekam na odcinek o ekranizacjach.

    Na koniec wyznam wstydliwie, że "Lolita", a dokładnie jej jedyne podówczas PIW-ne wydanie, to jedyna książka, jaką w życiu ukradłem. Z biblioteki oczywiście. Ale miałem 16 lat i więcej się to nie powtórzyło :) Magnetyczny urok wielkiej literatury w działaniu ;-)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten komentarz, ponieważ w dalszym ciągu nie bardzo jestem przekonany czy to co piszę o "Lolicie" jest komuś do czegoś potrzebne. Piszę te odcinki właściwie dla tych, którzy "Lolity" nie czytali lub czytali ale czegoś nie wyłapali czy też nie zrozumieli. Dla kogoś kto przeczytał "Lolitę" już w wieku 16 lat (podziwiam, ja w tym wieku czytałem tylko fantastykę:)) musi to co piszę wydać się trochę nudne, zwłaszcza, jeżeli zna się wydanie PIW-owskie z posłowiem Stillera na podstawie, którego płodzę te wypociny. Oczywiście są opracowania, są teksty krytyczno-literackie, jest wiele bardzo ciekawych stron, o nich też na końcu wspomnę, ale już te szczegóły jakie podaję mogą być dla kogoś niestrawne. Nie jestem też przecież krytykiem literackim czy historykiem sztuki. chciałem zainteresować, podzielić się, ponieważ tyle czytałem już recenzji, które świadczyły o tym, że niektórzy nie dostrzegają wielu rzeczy w tej książce, nie rozumieją jej i dużo tracąc z zabawy.

      Ja mam z kolei historię z życia w akademiku, gdzie od "współspacza" dostałem tę książkę jako wyrównanie rachunków, czy też zapłatę za coś, a on sobie kupił nową. Po kilku latach ja podarowałem ten egzemplarz koledze z pokoju i kupiłem sobie nowy. Nie wspomnę już o nabożnej czci tego pierwszego do tej książki, nie pozwalał jej w ogóle dotykać :)

      Usuń
  4. Zbyszku, a dlaczego myślisz, że to co piszesz jest niepotrzebne...? Ja tu widzę niezły materiał na książkę. Hm. Lolita jest w ogóle ciekawym imieniem, oddającym bohaterkę. Stąd właśnie pierwsze zdania powieści robią tak wielkie, niemalże elektryzujące wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację, trudno dzisiaj sobie w ogóle wyobrazić aby bohaterka tej powieści nosiła inne imię:) Obawiam się, że dla większości sprawy o których mówi "Lolita" mogą być albo za bardzo wydumane czy skomplikowane, a są pewnie i tacy, których sama tematyka odrzuca, że nie mam co robić tylko pisać o jakimś zboczeńcu:)

    OdpowiedzUsuń