poniedziałek, 16 stycznia 2012

"O modlitwie. Listy do Malkolma" - C.S. Lewis


„Jednym z powodów, dla których Bóg ustanowił modlitwę, mogło być zaświadczenie o tym, że bieg wydarzeń nie jest zarządzany jak państwo, ale tworzony jak dzieło sztuki, do którego każda istota wnosi swój wkład, a nawet (w modlitwie) świadomy wkład, i w którym każda istota jest jednocześnie środkiem i celem. Świat został stworzony trochę po to, żeby mogła zaistnieć modlitwa (…)”

Clive Staples Lewis znany jest wielkiej rzeszy czytelników przede wszystkim jako twórca „Opowieści z Narnii”. Kto z nas nie czytał w dzieciństwie choćby jednej części z tego cyklu, często w nocy pod kołdrą i przy świetle latarki? Niemniej jednak, był on także, a może przede wszystkim, autorem licznych książek eseistycznych o tematyce religijnej. Jedną z nich jest „O modlitwie. Listy do Malkolma”, ostatnia ukończona przez niego książka, a wydana drukiem już po jego śmierci.

Książka ma formę listów do przyjaciela. Została napisana pięknym, bezpośrednim i prostym językiem, nie pozbawionym ciepła i odrobiny specyficznego humoru, tak charakterystycznych dla stylu pisarskiego C.S. Lewisa. Czytając listy miałem właściwie wrażenie uczestniczenia w dyskusji czy też dialogu, za pomocą którego autor nawiązuje kontakt z każdym czytelnikiem i chrześcijaninem. Pomimo, że pierwotnym zamysłem Lewisa była, być może, pomoc w codziennym praktykowaniu wiary ludziom, tak jak on sam, nawróconym na chrześcijaństwo, to jego przemyślenia trafiają i przemawiają do każdego człowieka.

„O modlitwie” to książka z „najwyższej półki” jeżeli chodzi o ładunek emocjonalny i intelektualny, dość trudna i wymagająca od czytelnika sporej koncentracji, którą należy czytać powoli, smakować po kawałeczku i delektować się nią. C.S. Lewis pisze bardzo obrazowo, stosuje liczne porównania, metafory, nawiązując i odnosząc się do wielu utworów literackich, Biblii i dzieł filozofów. Dzięki przypisom opracowanym przez tłumaczkę wszystko jest jasne i w pełni zrozumiałe nawet dla niezbyt literacko wyrobionego czytelnika. W kolejnych listach rozważane są różne aspekty modlitwy: modlitwa wspólnotowa, błagalna, uwielbienia, kontemplacji, do świętych, czy modlić się własnymi słowami czy może korzystać z gotowych modlitw, miejsce i czynniki psychiczne i fizyczne wpływające na jakość naszej modlitwy. C.S. Lewis omawia poszczególne zdania Modlitwy Pańskiej, zastanawia się nad relacjami Boga z człowiekiem, nad celem i sensem modlitw, analizuje Mękę Chrystusa i jego modlitwę w Getsemani, rozważa w sposób niemal liryczny zmartwychwstanie.

Co daje nam lektura „O modlitwie. Listy do Malkolma”? Muszę przyznać, że sięgałem po tę książkę z pewną obawą, nie wiedząc czego mogę się tak na prawdę spodziewać. Domyślałem się oczywiście, że nie będzie to nic w rodzaju „Opowieści z Narnii”, ale nie rozczarowałem się. Dopisuję C.S. Lewisa do listy ulubionych pisarzy. „O modlitwie. Listy do Malkolma”  to piękna i mądra książka. Zwróciła moją uwagę na te aspekty wiary, o których przestałem już dawno myśleć, uświadomiła mi jak bardzo liczy się każde słowo wypowiadanej modlitwy, pomogła wyjaśnić wiele nurtujących kwestii związanych z moją relacją z Bogiem, stać się lepszym chrześcijaninem i człowiekiem.

Polecam gorąco tę książkę każdemu chrześcijaninowi, bez względu na to jak głęboko wierzy i jakie są jego relacje z Bogiem, czy poszukuje odpowiedzi na stawiane sobie pytania czy też tylko potwierdzenia dla swoich przemyśleń.

Zaskoczony radością.

Clive Staples Lewis urodził się 29 listopada 1898 roku w Belfaście, w Irlandii, jako syn prawnika, Alberta Jamesa Lewisa i córki anglikańskiego pastora Florence (Flory) Augusty Lewis z domu Hamilton. Miał starszego brata, Warrena Hamiltona Lewisa (Warniego). W wieku lat trzech, niedługo po tym, jak jego pies, Jacksie, zginął pod kołami samochodu, Lewis ogłosił, iż odtąd nazywa się Jacksie. Na początku nie reagował na żadne inne imię, jednak później zaakceptował imię Jack, którego używał do końca życia w gronie rodziny i przyjaciół. Pochodził z rodziny anglikańskiej, lecz później stał się ateistą. W wieku 19 lat brał udział w pierwszej wojnie światowej we Francji. To traumatyczne doświadczenie stało się między innymi przyczyną utraty wiary przez przyszłego pisarza. Po powrocie z wojny podjął studia na uniwersytecie oksfordzkim. Wykładowca Magdalen College na uniwersytecie oksfordzkim, później profesor literatury średniowiecznej i renesansowej na uniwersytecie w Cambridge. W Oksfordzie C.S. Lewis związał się z kręgiem Inklingów, do którego należeli też m.in. J. R. R. Tolkien, Charles Williams i Owen Barfield – nieformalną grupą, zajmującą się głównie dyskusjami o roli i kształcie literatury. Jej członkowie wspierali się wzajemnie w swoich literackich zamierzeniach, najbardziej głośny jest wzajemny wpływ Tolkiena i Lewisa. Pod wpływem tych dyskusji rozpoczął się też proces powrotu Lewisa do chrześcijaństwa i Kościoła anglikańskiego. Temu okresowi jego życia poświęcony jest „Zaskoczony radością” – autobiograficzna książka opisująca utratę wiary i nawrócenie. Problemy wiary, relacji człowieka do Boga, dobra i zła w świecie stały się jednym z głównych tematów jego pisarstwa. Po drugiej wojnie światowej Lewis stał się powszechnie szanowanym autorytetem w Kościele anglikańskim i wśród innych chrześcijan. Pisarz zmarł 22 listopada 1963 roku w Oxfordzie, zostawiając po sobie spuściznę, która obejmuje nie tylko twórczość literacką, ale także eseistyczną, autobiograficzną i krytyczną.

C.S. Lewis „O modlitwie. Listy do Malkolma” (Preyer: Letters to Malcolm), tłum. Magda Sobolewska, Posłowie napisała i przypisami opatrzyła Magda Sobolewska, Wydawnictwo Esprit, wydanie I, Kraków 2011, str.191,

13 komentarzy:

  1. Też po lekturze tej książki dopisałam C.S. Lewisa do ulubionych pisarzy :) Polecam Ci również film biograficzny, jeśli jeszcze nie oglądałeś - "Cienista dolna" - o życiu Lewisa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jeszcze nie oglądałem filmu, ale mam zamiar to nadrobić, jak również zawrzeć większą znajomość z tym pisarzem, chętnie przeczytałbym jego autobiografię "Zaskoczony radością". Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ciekawą książę nam wyczarowałeś. Gdy wkoło tyle książek-barbarusów, Ty nam spokojnie, o modlitwie, o pochyleniu się nad sobą. Pięknie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa:)Trochę obawiałem się czy podołam temu wyzwaniu. Rzeczywiście piękna książka, ale wymagająca spokoju i czasu. Gdy rozpoczynałem pisanie bloga podjąłem takie swoje zobowiązanie aby nie pisać o "barbarusach", wampirach i czarnej magii. Jeżeli tylko mam możliwość to wybieram to co chcę albo odrzucam.

      Usuń
    2. I tak trzymaj:)
      W książce oczywiście literówka mi się trafiła.

      Usuń
  3. Słowo jednak najlepiej wnika w takie prawdy metafizyczne. Odkryć coś innego w modlitwie to odkrycie części tajemnicy. Zachęciłeś skutecznie, ale książka też na pewno tego warta.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podobały rozważania Lewisa o modlitwie Jezusa w Getsemani. Będąc jednocześnie Bogiem i człowiekiem, modlił się, prosił, bał się. Wiedział i nie pamiętał. Musiał cierpieć aby się dokonało. Oczywiście szkoda, że nie umiem tak interesująco pisać, żeby przekazać coś z tej książki. Nie da się opowiedzieć, nie ma fabuły, akcji. Trzeba ją przeczytać, być z jego myślami sam na sam. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  4. Proszę, jak pisarz potrafi zaskoczyć! I to pozytywnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw było zaskoczenie, jejku, co za świetna książka. A potem, refleksja, że wymagająca. Gdyby nie przypisy, wiele można by przegapić, nie zauważyć, nie zrozumieć. Ale było warto:)

      Usuń
    2. Myślę, że chyba bardzo potrzebuję tej książki Lewisa... Chętnie po nią sięgnę!


      PS. Mam jakieś dziwne kłopoty z dodawaniem komentarzy...na Twoim blogu:) Czyżby jakaś ręka cenzorska?:):):) Znika mi ramka, w której należy się wpisać...:) Dlatego korzystam z zakładki "odpowiedz":)

      Usuń
    3. Nic o komentarzach kontrolowanych nie wiem:) Ja nie mam problemów, czasami coś się zawiesza, a możę wirusy. Najważniejsze, że można coś w ogóle napisać:)

      Książka jest godna polecenia i pomaga w wielu kwestiach, być może lepiej niż potrafiłby to zrobić inny człowiek.

      Usuń
  5. Gorąco polecam "Listy starego diabła do młodego", jeśli jeszcze nie miałeś okazji przeczytać. W zabawny sposób (jakby "na opak") Lewis formułuje w nich spotrzeżenia przede wszystkim o pokusach, wierze, świadomości człowieka. Muszę przyznać, że kilka lat po przeczytaniu tej książki przypominałam sobie niektóre z jego myśli. :)

    "Listy do Malkolma" dopiero będę odkrywać, ale mam dużą ochotę, szczególnie po przeczytaniu Twojej recenzji.

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, od kilku miesięcy nie piszę już recenzji, uważając, że są lepsi, którzy bardziej się do tego nadają. Ta recenzja być może była najlepszą jaką napisałem:) Mój blog przerodził się w rodzaj internetowej biblioteki, złożonej z fragmentów interesujących książek, listów, dzienników, felietonów czy też esejów. Oczywiście wiele o wspomnianej przez Ciebie książce słyszałem, "Listy starego diabla..." czytałem we fragmentach zamieszczonych w biografii C.S. Lewisa "Od Narnii do Ewangelii", pisałem o tej książce na blogu. Książka bardzo działa na wyobraźnie ludzi myślących, którzy być może oddalają lub oddalili się od Boga. Zamysł, język i wykonanie - wspaniałe. "Listy do Malkolma" to bardziej wymagająca w czytaniu książka, z najwyższej półki. Przed napisaniem recenzji, pomyślałem sobie, że jeśli ją napiszę, to napiszę już wszystko.:)

      Usuń