wtorek, 13 listopada 2012

Wyrzuć balast, człowiecze!

- Podeszliśmy do tego od złej strony - powiedział George. - Nie zastanawiajmy się nad rzeczami, które by się przydały, lecz nad tymi, bez których nie możemy się obejść.
George okazuje się czasem bardzo rozsądny. Zdziwilibyście się. Przemówiła przez niego czysta mądrość. Jego uwaga na temat ba­gażu ma szersze zastosowanie, także w odniesieniu do naszej że­glugi rzeką żywota. Iluż to ludzi, płynąc w ten rejs, niebezpiecznie przeciąża swoją łódź niedorzecznymi przedmiotami, które wydają się im niezbędnym warunkiem przyjemności i komfortu podróży, lecz w istocie są tylko zbędnym balastem.
Aż po wierzchołki masztów upychają biedny stateczek pięknymi strojami i wielkimi domami; niepotrzebną służbą i zgrają szykownych przyjaciół, którzy nie daliby za nich złamanego szeląga, choć sami nie są ani tyle warci; drogimi rozrywkami, które nikogo nie cieszą, ceregielami i modami, snobizmem i ostentacją, i wreszcie - och, najcięższy to, najbardziej szalony balast ze wszystkich! - oba­wą przed tym, co pomyśli sąsiad; zbytkami, które tylko zawadzają, rozrywkami, które nudzą, pustym przepychem, który jest jak daw­nymi laty żelazna korona na głowie przestępcy, co wykrwawia i bó­lem przepełnia dźwigające ją skronie!
Wszystko to balast, człowiecze próżny - wszystko to balast! Wy­rzuć go za burtę. Czyni on łódź tak ciężką, że niemal omdlewasz przy wiosłach. Czyni ją bezwładną i niebezpieczną w manewrowa­niu, toteż ani na chwilę nie zaznasz ulgi od brzemienia troski i niepokoju, ani na chwilę nie pogrążysz się w rozmarzonej opiesza­łości - nie znajdziesz czasu, by spojrzeć, jak muskane wiatrem cie­nie falują na mieliźnie, jak promienie słońca mienią się połyskliwie pośród wodnych zmarszczek, jak wielkie drzewa nad brzegiem chy­lą głowy, by zobaczyć swą podobiznę; nie znajdziesz czasu, by spoj­rzeć na złocistozielone lasy, na lilie białe i żółte, na falowanie sito­wia, na turzyce, na storczyki, na niebieskie niezapominajki.
Wyrzuć balast, człowiecze! Niech łódź twego żywota będzie lek­ka, załaduj na nią tylko to, czego naprawdę potrzebujesz - przytulny dom, proste przyjemności, paru przyjaciół godnych tego miana, osobę, którą kochasz i która ciebie kocha, kota, psa, zapas fajek, Pod dostatkiem żywności i pod dostatkiem ubrań oraz trochę więcej niż pod dostatkiem napoju; pragnienie jest bowiem rzeczą niebez­pieczną.
Od razu się przekonasz, że łodzią łatwiej się steruje, że jest mniej: wywrotna, a nawet jeśli się wywróci, to nie szkodzi: rzetelnemu rzemiosłu woda niestraszna. Będziesz miał czas i pracować, i myś­leć. Będziesz miał czas spijać słodycz żywota - będziesz miał czas słuchać eolskiej muzyki, którą boży wiatr wygrywa na harfach ludzkich serc - będziesz miał czas...
Najmocniej przepraszam, zboczyłem z tematu.

Jerome K. Jerome "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)".

1 komentarz: