W jednej z bocznych uliczek zaniedbanego kąta Broadwayu,
przed wielopiętrową kamienicą zamieszkaną przez proletariat, na brzegu chodnika
stoi okutana w szmaty stara Murzynka i zachrypniętym głosem, obojętnie i
niedbale, jak to zwykle uliczni muzycy, śpiewa jakąś południową pieśń. Na głos
śpiewu nie otwiera się ani jedno okno, domy pozostają głuche. W Neapolu czy
Paryżu w takich chwilach sypią się już z okien opakowane w papier drobniaki.
Lecz pomimo to siwowłosa Murzynka dalej śpiewa pustej, ponurej, głuchej ulicy,
śmietnikom, stoi w zdartych butach, brudnych pończochach, nędznych, starych
łachach i śpiewa pod ciemnoszarym niebem swoją murzyńską kołysankę.
[...]
Niewidomy Murzyn w metrze. W dłoni trzyma aluminiową laskę,
która służy mu do orientacji podczas ruchu: przypomina antenę z radarem. Ma
jeszcze grubą, oprawioną w skórę książkę napisaną brajlem. Wygląda na muzyka,
ubrany w czarne spodnie, śmieszny smoking, plastron, czarny krawat. Wodząc
wskazującym palcem prawej ręki, szybko czyta, na przeczytanie strony wystarcza
mu pół minuty. Czasem, gdy dochodzi do śmiesznej sceny, uśmiecha się. Ten
uśmiech jest straszny: człowiek całkowicie odgrodzony od świata. Jak dziś
artysta.
[...]
W jednej z kawiarenek Greenwich Village, gdzie brudne
podwórko przerobiono na patio, zjawia się para murzyńska: ona młoda, z zadartym
nosem, bardzo piękna, pikantna twarz, coś takiego jak na obrazach Bouchera
bezwstydne markizy - od stóp do głów w czerni, dosłownie. Mężczyzna wysoki,
chudy, bocianie nogi. Ma „arystokratyczne" ręce i kształt głowy. A także
zachowanie. „Arystokrata" nie jest zjawiskiem rasowym ani klasowym. Ktoś
„nim" jest - a kto inny nie.
[...]
Murzyński chłopiec z autentycznym, rdzennym akcentem
hamburskim rozmawia, dyskutuje, gada na poczcie - w dialekcie - z urzędnikiem.
Ma może z siedemnaście lat. To jeden z kilku tysięcy, którzy urodzili się tu w
pierwszych latach okupacji powojennej - ojciec był Murzynem, któregoś dnia wrócił do Alabamy i przestał pisać,
a Fraulein została z dzieciątkiem. Chłopak jest całkiem czarny i - ku większej
chwale hitlerowskiej teorii rasy - jest też doskonałym, czystym rasowo Niemcem:
matka aryjka, ojciec nieznany. Ten Murzyniak jest też pełnoprawnym obywatelem
niemieckim, jak kilka tysięcy jemu podobnych. Póki był malutki, wszyscy go
pieścili: „Jakie słodkie Murzyniątko!" - i częstowali czekoladą. Teraz
dorósł i zaczynają się problemy, bo pełnoprawny, czysty rasowo obywatel
niemiecki jest czarny jak smoła.
Sandor Marai "Dziennik".
Sandor Marai "Dziennik".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz