Arcydzieło o dojrzewaniu, pierwsza udana próba doścignięcia mistrzów gatunku, takich jak Tolkien czy Le Guin — tak pisze krytyka o tej niezwykle poczytnej baśni fantasy o oryginalnej fabule i skomplikowanej dramaturgii.
Tytułowa córka Czarownic to potomkini królewskiego rodu, przygotowywana od dzieciństwa po wiek dojrzały przez pięć Czarownic do trudnej sztuki uwolnienia kraju z rąk Najeźdźców i do rządzenia.
Wpisana w roku 1994 na Światową Listę im. H. Ch. Andersena, znalazła się wśród najlepszych książek świata dla dzieci i młodzieży.
Czytać już raczej nie będę. Nie ten wiek, ale cieszę się sukcesem pisarki, którą cenię za "Poczwarkę".
OdpowiedzUsuńCoś tam kiedyś czytałem, ale teraz już nie bardzo coś z tego pamiętam. Mam chyba podobnie, nie jestem targetem :) Swego czasu czytałem raczej Ursulę Le Guin i Tolkiena.
UsuńA ja jeszcze nie znam tego arcydzieła. Właśnie książka przyszła pocztą, bo stwierdziłam, że to dobra chwila, by ją poznać...
OdpowiedzUsuńKsiążka jest zatem jeszcze ciepła, choć może trochę odgrzewana, bo to wznowienie. dla wielu jednak to pierwsza możliwość zapoznania się z tą autorką.
UsuńCzytasz ,,Biegunów"! Wyruszyłeś w bardzo ciekawą podróż. W dodatku zgodnie z zaleceniem Sandora Marai - w dobrym towarzystwie. Ciekawa jestem wrażeń :)
OdpowiedzUsuńI ja jestem ich ciekawa, bo Bieguni czekają na półce.
UsuńKsiążkę musiałem nabyć drogą kupna, bo w mojej bibliotece jej nie uświadczysz, na chomiku toż samo. Ale jestem jak na razie bardzo zadowolony, zresztą znałem wiele fragmentów i wiedziałem czego się spodziewać, także dzięki Tobie Emmo, pamiętam ciekawy wpis na Ptasiej piosence :) Jak przeczytam, to z pewnością coś napiszę, nawet cokolwiek. Zacząłem wreszcie czytać książki, i to po kilka na raz, "raz a hrubo", jak mawiają górale :) Tak więc, jest dobrze :)
UsuńTo dobry znak :)
UsuńWiem, jak to daje w kość, gdy się nie może robić czegoś, co się kocha. Mam tak z pisaniem, ale już się z tym oswoiłam.